piątek, marzec 29, 2024
Follow Us
czwartek, 13 kwiecień 2017 13:30

Wielkanoc Polaków 2017. Przedświąteczny raport Wyróżniony

Napisane przez
Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Jaka będzie Wielkanoc 2017? Jak i z kim spędzą ją Polacy? Pytamy osoby znane i lubiane, tych którzy mieszkają nad Wisłą i polskich emigrantów, artystów, pisarzy i przedsiębiorców, emerytów i studentów.

O Wielkiej Nocy i swoich rodzinnych tradycjach opowiedzieli nam m.in.: Rafał Ziemkiewicz, Małgorzata Karolina Piekarska,  Martin Harasimowicz, Leon Dudij, Monika-Hoffmann-Grabowska, Wojciech Stanisławski, Maciej Drzewiecki, Eliasz G. Nachabe, Jarosław Szpakowski, Marek Wysmułek i Kamil Gieroba.

Część I - Jak spędzą Wielkanoc 2017 Polacy?

Monika Hoffmann-Grabowska, Stowarzyszenie Dobro Wspólne Ojczyzna: - Wielkanoc spędzimy jak zwykle, całą rodziną u siebie w domu, w cieple rodzinnym. Staramy się by była przede wszystkim przeżyciem duchowym, dlatego zaczynamy już w czwartek Triduum Paschalnym. Chcemy, by właśnie w te święta, a nie w Boże Narodzenie, zakopać wszystkie topory, dokonać prawdziwej odnowy wewnętrznej.  

Wojciech Gut, Dyrektor Sportowy  Alfa Aktiv: - Zawsze święta staram się spędzać z rodziną.

Aldona, przedsiębiorca: - Wyjeżdżam do Grecji. Tam jest atmosfera wiosny. Nie jestem szczególnie religijna, więc nie będę martwić się o święconkę.

Rafał Ziemkiewicz, pisarz, publicysta, dziennikarz: - Tak jak co roku, spędzę Wielkanoc z rodziną, w najwęższym rodzinnym kręgu. Staramy się by to Święto było odpoczynkiem od hałasu wielkiego świata.

Joanna, pracownik biurowy: - Jestem typowym słoikiem. I bardzo mi z tym dobrze. Słyszę jak koleżanki się męczą z zakupami, gotowaniem, pieczeniem. No jak mama dzwoni, to też słyszę. Ale tylko słyszę. Sama nic nie robię. W Wielki Piątek po pracy wsiądę w samochód i pojadę do rodziców, do Łomży. Na miejscu też niewiele pomogę, bo mama mi nie pozwoli. Przecież ona wszystko gotuje najlepiej.

Maciej Drzewiecki, muzyk, gitarzysta zespołu Monkey & The Baboons: Wyjątkowy czas z rodziną. Dużo spotkań, śmiechu, jedzenia. Cieszenia się z bycia razem.

Kamil Gieroba, dziennikarz sportowy, student Wyższej Szkoły Promocji, Mediów i Show Businessu: - W tym roku jak zwykle spędzam Wielkanoc z najbliższymi. Choć wyjątkowo mało będzie siedzenia przy stole, bo w wielkanocny poniedziałek szykuje się mecz Ekstraklasy, więc będzie też aktywnie...

Eliasz G. Nachabe, dziennikarz, producent napoju Elo - Yerba Warszawska: - Tradycyjnie od lat 90. uczestniczę w Centralnej Drodze Krzyżowej w Warszawie. Niestety po odejściu śp. Mamy już sam, bez mojego mentora duchowego, prawdziwego przyjaciela. W Wielką Sobotę, oczywiście lans z koszykiem, w najnowszej kolekcji Hugo Bossa, potem szybko na Cmentarz Bródnowski do rodzinki - zapalić lampki, sprawdzić, czy design wielkanocny trzyma się. Potem po warszawsku, sam, albo z ciotką ruszam  "na groby" - szukać mądrych myśli przesłania, wskazówek od Pana, przy Grobach w Kościołach. Niedziela, znów zwycięska, dzięki Jezusowi Chrystusowi!

Wojciech Stanisławski, publicysta, sekretarz redakcji Plusa Minusa "Rzeczpospolitej": -  Trzymając się pazurami tradycji - i starając się, by nie ograniczała się ona do kulinariów. Czuwanie w Wielki Piątek. Spacer z dziećmi po Grobach Pańskich w sobotę. Wigilia Paschalna w sobotę wieczór. Niedzielne radości. A w poniedziałek już zwykle dyżur…

Katarzyna, licealistka: - Wyjeżdżam z koleżankami na narty, we włoskie Alpy. W niedzielę wieczorem. Śniadanie wielkanocne obowiązkowe, z mamą i tatą.

Leon Dudij, artysta: - Spędzam każde Święta z rodziną. Zwykła klasyczna opcja, jak podejrzewam, u większości rodzin w Polsce.

Małgorzata Karolina Piekarska, pisarka, Prezes Oddziału Warszawskiego Stowarzyszenia Pisarzy Polskich: - Tak jak w latach ubiegłych. Od ponad 10 lat, spędzamy Wielkanoc u przyjaciół w podwarszawskim Kiełpinie. Mam tylko męża i syna oraz rzecz jasna dalszą rodzinę, ale ta ma swoje sprawy. Dlatego jeżdżę na święta do przyjaciół. To duża rodzina, religijny dom, więc jest bardzo uroczysta atmosfera. Takie prawdziwe przeżywanie Wielkanocy, bo rozmawiamy o dawnych Wielkanocach, pilnujemy tradycji, by potrawy były odpowiednie i gadamy o samych miłych rzeczach. Poza tym u nich gośćmi na świątecznym obiedzie lub śniadaniu są księża misjonarze z pobliskiego kościoła i to jest coś fantastycznego. Księża są różnej narodowości, często rozmawiamy z nim o świątecznych zwyczajach w ich krajach, o świątecznej kuchni i tak dalej. Dużo żartujemy i się śmiejemy. Sporo śmiechu było kiedyś, jak jeden z misjonarzy dostał ode mnie z okazji Wielkanocy jajko z niespodzianką. Ale uznałam, że jest w obcym kraju, nie ma tu nikogo, a każdy facet, nawet duchowny, ma w sobie coś z dziecka, więc dałam mu jajko. Był tym naprawdę szczerze ubawiony.

Antoni, emeryt: - Na szczęście mam z kim spędzić Wielkanoc. Jadę do córki, będzie zięć, wnuki. Sama radość dla starego człowieka.

Marek Wysmułek, dziennikarz Radia Praga, coach sukcesu: - Rodzinnie, w typowo polskim tradycyjnym stylu: śledź w oleju, sałatka warzywna, mazurek, babka piaskowa, śmigus dyngus :D)

Krystyna, sprzedawczyni: - W kuchni. W kuchni spędzę, bo tyle gotowania, dla synów, męża. Wie pan ile oni potrafią zjeść w święta?

Jarosław Szpakowski, warszawski restaurator: -  Wielkanoc dla mnie to taki trochę czas rozpoczynający następny rok nowego życia, tak więc jego symbolika śmierci i odrodzenia bardzo splata się z moją historią. Oczywiście staram się spędzać ten czas rodzinnie, ale zawsze zostawiam sobie czas na trochę samotni z samym sobą i próbuję się wyciszyć, żeby nabrać sił na kolejny rok wyzwań i pracy.

Martin Harasimowicz, amerykański aktor: - Wielkanoc to ważne święto dla każdego Polaka - katolika, choć na emigracji jest to oczywiście wyzwanie.

 


 

Część II - Polaków wspomnienia wielkanocne

 

Martin Harasimowicz, amerykański aktor: - Najlepsze wspomnienia dotyczą oczywiście dzieciństwa w rodzinnym Wrocławiu i chwil spędzonych z rodziną. Pamiętam, że jako dziecko szukałem prezentów w trawie na działce u dziadka. Króliki buszowaly, ponoć miały mi pokazać kierunek, ale generalnie to wszystko tylko utrudniły... Ale i tak znalazłem.

Kamil Gieroba, dziennikarz sportowy, student Wyższej Szkoły Promocji, Mediów i Show Businessu: - Okres świąteczny kojarzy mi się ze spędzaniem czasu z rodziną i choć chwilowym relaksem od spraw codziennych.

Eliasz G. Nachabe, dziennikarz, producent napoju Elo - Yerba Warszawska: -  Szczególne wspomnienia z Wielkanocą mam związane z moją śp. Mamą. Była to ostra babka, która zawsze żałowała, że nie jestem Mikie'm Tysonem, bo lubiła ustawiać ludzi. A poważnie, to najgłębiej zakorzeniły mi się w głowie same głupawki - czyli "lany poniedziałek" na Targówku. Po dzień dzisiejszy mam lęki, że wychodząc w tym dniu z domu, czeka gdzieś za rogiem banda w liczbie 50 chłopa.  Uzbrojeni w kubełki, śmietniki domowe, przerobione na potrzebę chwili w pojemniki do polewania ludzi.

Antoni, emeryt: - Dawniej to bywały Wielkanoce… Człowiek na przednówku prawie nie miał co jeść, taki post. I kiedy my czekali na niedzielne śniadanie, to naprawdę byliśmy i wygłodzeni i wytęsknieni za dobrym jedzeniem. Teraz na co dzień szynka, ciasto, kiełbasa, chociaż po kawałku, nawet mnie stać, to już nie są te same święta.

Wojciech Stanisławski, publicysta, sekretarz redakcji Plusa Minusa "Rzeczpospolitej": - Rodzinne. Radosne (powiększona rodzina) i smutne (ostatnia Wielkanoc przed odejściem kogoś z bliskich), ale zawsze rodzinne.

Leon Dudij, artysta: - Najwięcej radości sprawia nasz maluch na co dzień i w te piękne Święta też. Razem malujemy jajka i przygotowujemy się zabawnie do Świąt!

Krystyna, sprzedawczyni: Bywało ciężko. Mój pierwszy mąż dużo pił. Zawsze w święta były awantury...

Wojciech Gut, Dyrektor Sportowy Alfa Aktiv: - Gdy byłem mały spędzaliśmy święta w dwie rodziny. Nasza rodzina i mojego taty przyjaciela. Było to na Pomorzu. W Lany Poniedziałek zamiast polewać wodą kobiety, oblewano je wodą kolońską (był to Wars!) i bito po łydkach baziami...

Joanna, pracownik biurowy: - W moim domu rodzinnym bardzo dużą wagę przywiązujemy do tradycyjnych dań. Takich z dziada pradziada. Mamy swoje przepisy na wszystko. To znaczy mama ma. Bo mnie nie pozwala się nawet dotknąć. Mama myśli, że nawet wodę bym przypaliła. Dlatego Wielkanoc jest zawsze taka sama. Po kolei to samo jemy, tak samo mama narzeka, że pasztet jej nie wyszedł… Trochę nudno.

Jarosław Szpakowski, warszawski restaurator: - Dla mnie Wielkanoc to szczególny czas, gdyż trzy lata temu w okresie świąt wyprowadziłem się z domu i rozpocząłem nowy etap życia, zamknąłem firmy i z budowlańca zacząłem przemianę w gastronoma. Te trzy lata temu podczas kazania na Rezurekcji usłyszałem o biblijnej historii Hioba, który utraciwszy wszystko co materialne i ziemskie nie stracił jednego - wiary i w nagrodę został wynagrodzony w dwójnasób. Poczułem się wtedy jak Hiob i faktycznie determinacja i wiara pozwoliła mi przetrwać najgorsze burze. Dziś prowadzę swój bar “Pyzy, flaki gorące!”, który w plebiscycie internetowym był barem roku 2016, staram się planować swój rozwój, lecz bardzo rozważnie, żyć i radować się tym co przynosi każdy dzień.

Rafał Ziemkiewicz, pisarz, publicysta, dziennikarz: - Wspomnienia mam zawsze przyjemne. Jest to taki czas kiedy absolutnie nie zajmowałem się niczym innym, tylko świętowaniem Zmartwychwstania Pańskiego. To mój dzień azylu…

Małgorzata Karolina Piekarska, pisarka, Prezes Oddziału Warszawskiego Stowarzyszenia Pisarzy Polskich: - Kiedy miałam 7 lat wielkanocny zajączek przyniósł mi w prezencie zestaw śniadaniowy. Była to filiżanka ze spodkiem i talerzyk na kanapki. Był na nich obrazek kruka grającego na harfie. Używałam tego zestawu wiele lat aż przestraszyłam się, że się zbije i odstawiłam na półkę. W każdym razie mam go do dziś. I uważam to za najfajniejszy prezent Wielkanocny. Ostatni chyba zresztą jako dostałam, bo potem byłam już starsza, więc na Wielkanoc dostawałam już tylko czekoladę. W każdym razie, ilekroć przestawiam go na półce wspominam Wielkanoce, kiedy przy stole było nas bardzo, bardzo dużo i wszyscy przy nim siedzący byli moją rodziną z krwi i kości. Kiedy jadłam grubo tarty chrzan zrobiony przez siostrę mojej mamy i borówki mojej babci – najukochańsze świąteczne dodatki do potraw.

Marek Wysmułek, dziennikarz Radia Praga, coach sukcesu: - Pod koniec lat 80-tych byłem na Czegiecie (Ural) i w hotelu dostaliśmy na śniadanie wielkanocne jajka i kapustę polaną olejem ? - (prawosławni nie mieli jeszcze wtedy Wielkanocy czyli "Pashalnovo").

Maciej Drzewiecki, muzyk, gitarzysta zespołu Monkey & The Baboons: -  Zawsze wspominam święta Wielkiej Nocy u moich dziadków. Niby nic wielkiego, ale wszystko miało swoje miejsce, każdego roku zjeżdżała się cała rodzina, a wcześniej przygotowania, harmider w kuchni, zapachy...

Katarzyna, licealistka: - Zawsze było nerwowo. Mama martwiła się, że nie zdąży nic ugotować. Tata tradycyjnie dolewał oliwy do ognia, pytając się zawsze, kiedy kupić choinkę. A najgorzej jak przyjeżdżała babcia z dziadkiem. To jeszcze spory polityczne dochodziły.

Aldona, przedsiębiorca: - Najlepsza Wielkanoc? W Dubaju. Niezapomniana. Naprawdę polecam.

Monika Hoffmann-Grabowska, Stowarzyszenie Dobro Wspólne Ojczyzna: - Wielkanoc jest dla mnie ważna, bo Wielkanoc wiąże się z kryzysem wiary, który przeżyłam wiele lat temu. Wtedy stała się jasność! To były najważniejsze święta Wielkiej Nocy. To był mój powrót do Kościoła. Dlatego to właśnie Wielkanoc jest dla mnie taka ważna.

 


 

Część III - Polaków tradycja rodzinna

Marek Wysmułek, dziennikarz Radia Praga, coach sukcesu: - Całą rodziną malujemy jajka. To są maleńkie dzieła sztuki. Zbieramy je od lat i niezwykle miło jest obserwować poprzez obrazy z tych jajek, jak dzieci rozwijają się z roku na rok.

Wojciech Stanisławski, publicysta, sekretarz redakcji Plusa Minusa "Rzeczpospolitej": - Z drobnych radości - farbowanie pisanek z dziećmi "na ludowo": cała kuchnia w łuskach cebuli i bryzgach kapusty, wybuchy nieświeżych jajek. A z dużych - Wigilia paschalna z dziećmi śpiącymi w wózku, znużonymi.

Rafał Ziemkiewicz, pisarz, publicysta, dziennikarz: - Staramy się zawsze być na rezurekcji, chociaż to czasem dość trudne. Wielkanocna niedziela wtedy się bardzo wydłuża. Bardzo ważne są też wspólne przygotowania do świąt, w piątek i sobotę. To taki moment integrujący rodzinę.

Antoni, emeryt: - U mnie w rodzinie tradycją jest to, że sobota też była dniem postnym. Można było wieczorem coś tam trochę lepszego zjeść, ale broń Boże mięso. Całe święta zaczynają się po rezurekcji, więc z kościoła do domu zawsze wracaliśmy biegiem. Teraz to gorzej, bo z tą nogą, to już nie pobiegnę…

Joanna, pracownik biurowy: - Od rana w lany poniedziałek jest wojna. Zwykle ten kto długo śpi jest pierwszą ofiarą, dlatego nastawiam budzik wcześnie rano, żeby mnie brat nie dopadł.

Aldona, przedsiębiorca: - Mieliśmy z moim partnerem taką tradycję, że zawsze na Wielkanoc kupowaliśmy sobie prezenty w zielonym kolorze. Takie wiosenne.

Małgorzata Karolina Piekarska, pisarka, Prezes Oddziału Warszawskiego Stowarzyszenia Pisarzy Polskich:  - Wychowałam się na warszawskim Żoliborzu. Wraz z przyjaciółmi od ponad 15 lat spotykamy się ze święconką w kościele pw. Świętego Stanisława Kostki, kiedyś spotykaliśmy się u Dzieciątka Jezus, ale z powodów praktycznych – wygodniejsze parkowanie – zmieniliśmy kościół. Po poświęceniu jajek robimy sobie wspólne zdjęcie przed kościołem ze święconką w dłoniach. Jak ktoś przyjechał z psem to zabiera go z samochodu do tego zdjęcia. Raz jest nas na tej święconce więcej a raz mniej. Potem wszyscy jedziemy nad kanałek na Potocką (nasze dzieci idą tam pieszo z naszymi psami) i tam w barze popularnie zwanym „U Araba”, a naprawdę nazywającym się chyba „Bosman” jemy to co mamy w koszyczkach (zostawiając oczywiście tzw. „małe conieco” na świąteczny stół). Nasze dzieci siedzą przeważnie przy osobnych stołach. To już w większości studenci i to różnych kierunków, więc często to spotkanie ze święconką jest dla nich jedyną okazją, by się osobiście spotkać i powspominać dzieciństwo, a także pogadać co tam u kogo, bez wykorzystywania do tego Facebooka. Restaurator nie protestuje, że jemy tam swoje jedzenie, bo i tak na nas zarabia, ponieważ zamawiamy tamtejsze potrawy i napoje. Myślę też, że cieszy go ta nasza tradycja, bo bywają Wielkanoce, kiedy zajmujemy tam całą salę. A przy ładnej pogodzie kilka stołów na zewnątrz. Na psy czeka tam zawsze świeża woda. Jest więc to dla nas także moment prawdziwego rozpoczęcia wiosny!

Kamil Gieroba, dziennikarz sportowy, student Wyższej Szkoły Promocji, Mediów i Show Businessu: - Zwyczaje raczej tradycyjne, wspólne śniadanie, obiad, a w poniedziałek śmigus dyngus…

Monika Hoffmann-Grabowska, Stowarzyszenie Dobro Wspólne Ojczyzna: - Mamy taką tradycję, że staramy się przed Świętami odwiedzać sąsiadów i przyjaciół. Przygotowujemy dla nich małe “zajączki” - drobne prezenty, które sami robimy. Dla dzieci to są jakieś słodycze, dla dorosłych własnej roboty sery, wina, nalewki a w tym roku będzie też chleb własnego wypieku! Z kim nie zdążymy się spotkać przed świętami - zapraszamy go w poniedziałek wielkanocny. Lany poniedziałek to u nas dzień przyjaciół.

Eliasz G. Nachabe, dziennikarz, producent napoju Elo - Yerba Warszawska: - Od kilku lat na moim świątecznym stole gości baklawa. Ciasto arabskie, które uwielbiam. Naukę pieczenia opanowałem do perfekcji, więc za rok zamawiajcie śmiało. Zapewniam, że Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego bez tego ciasta, jest tylko duchowo doskonała.

Wojciech Gut, Dyrektor Sportowy Alfa Aktiv: - U nas tradycją jest śniadanie u mojej mamy. Mimo tego, że ja i siostra mamy chęć organizowania u nas, to zawsze robi to mama. Cała rodzina czyli trzy pokolenia są gośćmi naszych rodziców. Zdrowych i wesołych Świąt dla całej Redakcji i Czytelników!

 

a