Z końcem czerwca zlikwidowana została poznańska apteka, działająca na Starym Mieście od ponad pół wieku.
Znamienne, że - jak poinformował Związek Pracodawców Aptecznych PharmaNET - apteka należała do członka władz samorządu aptekarskiego, który był inicjatorem i promotorem ustawy. Właścicielka zlikwidowanej apteki musiała zwolnić pracowników, wypłacić im odprawy, zutylizować leki. Został jej za to kredyt do spłacenia i mnóstwo nikomu już niepotrzebnego, specjalistycznego sprzętu.
Okazało się bowiem, że wygaśnięcie umowy najmu zbiegło się z wejściem w życie nowych regulacji, które oprócz zasady „apteki dla aptekarza” wprowadziły kryteria demograficzne i geograficzne, ograniczające możliwość otwarcia nowej apteki. Obecnie można ją uruchomić tylko wówczas, gdy na nową placówkę przypadnie co najmniej 3 tys. mieszkańców, a żadna inna nie znajduje się bliżej niż 500 m.
Pierwszą ofiarą tych przepisów padła poznańska apteka. W centrum Poznania zagęszczenie aptek jest na tyle wysokie, że nie można już otworzyć nowej placówki, nawet w lokalu obok. Obecnie zaś wypowiedzenie umowy najmu równoznaczne jest z utratą zezwolenia na prowadzenie apteki. Właściciel musi postarać się o nową koncesję, spełnić warunki demograficzno-geograficzne etc.
– Przyjęte z inicjatywy samorządu aptekarskiego przepisy powodują, że pozwolenie na prowadzenie nowej apteki można tylko stracić, a nowej apteki w Polsce praktycznie nie da się otworzyć. Dotyczy to zwłaszcza dużych miast – mówi Marcin Piskorski, prezes ZPA PharmaNET, który z innymi organizacjami pracodawców, pacjentów i przedsiębiorców protestował przeciwko wprowadzanej regulacji.
Czy zatem faktycznie intencją projektodawców nowej ustawy – korporacji zawodowej farmaceutów skupionych wokół Naczelnej Rady Aptekarskiej – było zmniejszenie liczby aptek? Jeśli tak – czy ktokolwiek spośród nich wziął pod uwagę interes pacjentów, dzięki którym, koniec końcem apteki mogą funkcjonować?
Nic bowiem odkrywczego w stwierdzeniu, że im większa liczba aptek (podobnie, jak firm z poszczególnych branż) na rynku, tym większa konkurencja, a – co za tym idzie – większa możliwość nabycia leków po niższych cenach. Obecna zaś ustawa, niezwykle restrykcyjna wobec możliwości otwierania nowych placówek i – jak widać – sprzyjająca zamykaniu istniejących, dławi konkurencję, co dla pacjentów może oznaczać tylko jedno: droższe leki. Jak zauważa ZPA PharmaNET rzeczywiste i nieoczekiwane skutki nowych regulacji zaczną nam się dopiero ujawniać i mogą być dla wielu, także zwolenników projektu, sporym zaskoczeniem, co pokazuje poznański przykład. Na tego typu regulacje nie może być zgody!