czwartek, kwiecień 18, 2024
Follow Us
sobota, 10 luty 2018 11:33

Ukraińcy jedyną receptą na braki kadrowe? Wyróżniony

Napisane przez MaP
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Ukraińcy jedyną receptą na braki kadrowe? fot. Pexels.com

Przy niskim poziomie bezrobocia  pojawia się wciąż stosunkowo mało dostrzegany w mediach problem rosnących braków w zatrudnieniu.

Czy jedyną receptą może stać się dalsze ułatwianie w zatrudnianiu Ukraińców?

Problem ten zauważają pracodawcy. Nic jednak w tym dziwnego. Z danych statystycznych GUS wynika, że z każdym rokiem więcej pracowników ubywa z rynku pracy wskutek wcześniejszego – z powodu reformy wprowadzonej od ub. roku przez obecny rząd - możliwości wcześniejszego przechodzenia na emeryturę - więcej niż przybywa nań z młodych roczników.

Jak alarmuje m.in. Marek Kowalski z Federacji Przedsiębiorców Polskich coraz częściej pojawiają się niepokojące informacje o braku chętnych do pracy zarówno w przemyśle, handlu, jak i usługach, których ten problem dotyka najbardziej. Ostatnio to właśnie z sektora usług coraz więcej pracowników przechodzi do lepiej płatnego zatrudnienia w przemyśle.

Jeśli dodać do tego niemalejący odpływ, zwłaszcza młodego pokolenia, kończącego szkoły i studia, na czasowy (bądź dłuższy) pobyt zarobkowy w bogatszych krajach zachodnich, sytuacja na rynku pracy staje się coraz bardziej poważna.

I co teraz? Oczywiście tysiące czy też miliony pracowników pochodzących z Ukrainy zapewne zapełniają zapotrzebowanie na brakujących robotników: w polu czy w transporcie. Jednak popyt wciąż przewyższa podaż. Brak pracowników to nic innego jak zbyt mała liczba obywateli zdolnych do pracy. Jest nas po prostu za mało. Rząd co prawda z sukcesem wprowadził program 500+, którego celem jest zachęcenie Polek do rodzenia dzieci. Pierwsze efekty są już widoczne: według statystyk w ub. roku urodziło się więcej dzieci niż w latach poprzednich. Nie można więc odmówić racji tym, którzy mówią o skuteczności programu.
Jednak nie możemy zapomnieć o krytykach programu, którzy uważają, że gospodarka nie może czekać 20 lat.

Okazuje się, że według danych ZUS w 2017 r. prawa emerytalne uzyskało około 380 tys. Polaków i aż 50 proc. z nich zdecydowało się z nich skorzystać. Spośród niezdecydowanych po rozmowie z doradcą emerytalnym 20 proc. postanowiło jeszcze popracować, a 30 proc. jednak poszło na emeryturę. Jak się jednak okazuje, gdyby udało się zatrzymać na rynku pracy owe 30 proc. niezdecydowanych, nie rozwiązałoby to co prawda wszystkich problemów, ale wpłynęłoby na zmniejszenie zapotrzebowania. Co ciekawe, w opinii pracodawców, byłoby to wyjście naprzeciw ich oczekiwaniom.

Tymczasem w ich mniemaniu, problemem jest to, że większość stosowanych dziś zachęt do późniejszego przechodzenia na emeryturę jest nieskuteczna. Najczęściej pracownicy nie zastanawiają się, jak długo będą żyć na emeryturze, i dlatego przedkładają korzyści bieżące nad przyszłe. „Zachęta w postaci późniejszej emerytury wyższej o 50 czy nawet 100 zł miesięcznie jest dla nich nieatrakcyjna” - twierdzą Pracodawcy RP.
Rozwiązanie problemu w tej sytuacji jawi się „samo”. Trzeba po prostu zatrudniać pracowników z Ukrainy. Rozwiązanie to pojawiło się w ostatnich kilku latach i wydaje się - przynajmniej w bieżącym okresie - najbardziej racjonalne. Korzystają zeń - w coraz większym stopniu - pracodawcy, zwłaszcza ci z nich, którzy, według danych GUS, w 2017 r. zatrudnili o 36% Ukraińców więcej niż rok wcześniej.

W ub.r. zostało wydanych ponad 1,8 mln oświadczeń o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcowi, o 39% więcej niż w poprzednim roku – wynika z danych ministerstwa rodziny, pracy i polityki społecznej. Co interesujące aż 94% wszystkich oświadczeń dotyczyło obywateli Ukrainy, na których zapotrzebowanie wzrosło o 36% r/r. Popularność pracy w Polsce wśród Ukraińców oraz ich łatwa aklimatyzacja, zachęciły pracodawców do szukania kadry również w innych państwach. W 2017 r. wydano o 148% r/r więcej oświadczeń o zamiarze powierzenia pracy obywatelom Białorusi.

- Ukraińcy, ze względu na bliskość kulturową i językową, stanowią dla pracodawców w Polsce, którzy mierzą się z pogłębiającymi się deficytami kadrowymi, obecnie podstawowy ratunek. Świadczy o tym rosnące zapotrzebowanie. Z roku na rok wydawanych jest więcej oświadczeń o zamiarze powierzenia pracy naszym wschodnim sąsiadom – mówi Krzysztof Inglot, prezes spółki Personnel Service.

Czy na dłuższą metę Ukraińcy zaspokoją zapotrzebowanie na pracę pokażą bieżące statystyki. Co ciekawe pracownicy z Ukrainy zapewne nie zaspokoją popytu, ponoć Białorusini są u nas także mile widziani. W 2017 r. liczba oświadczeń o zamiarze powierzenia pracy obywatelom Białorusi wzrosła dwuipółkrotnie w porównaniu do 2016 r. (23 tys. w 2016 vs. 58 tys. w 2017).

- Zarobki na Białorusi są wyższe niż na Ukrainie, nadal jednak niższe niż w Polsce. To powoduje, że Białorusini decydują się na emigrację zarobkową właśnie do naszego kraju. Natomiast polscy pracodawcy zaczynają po nich sięgać, bo podobnie jak Ukraińcy są nam bliscy kulturowo – mówi Inglot.

a