Podstawowy komunikat płynący z przedstawionego przy tej okazji raportu miał zapewne brzmieć: producenci wyrobów spirytusowych rozpijają naród – niczym dawniej panowie chłopa pańszczyźnianego, bo wymyślili podstępnie małe, nowe opakowania wódek: 50, 100 i 200 ml. Okazało się w dodatku, że „pomysł” ten – dostępny w sklepach raptem od kilku lat - chwycił do tego stopnia, że, według wspomnianego badania, każdego dnia pija tzw. małpki aż 3 miliony naszych rodaków.
Ponadto wódka w małych opakowaniach sprzedawana jest rocznie za ok. 7 mld zł, ma stanowić 60 proc. sprzedawanej w naszym kraju wódki ogółem, a – wg prognoz - w 2019 r. konsumenci kupią ok. 1 mld szt. „małpek”.
Trudno pominąć na pierwszy rzut oka nietrudny do zauważenia fakt, że zleceniodawcą badania przeprowadzonego przez Synergiona jest Związek Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego – konkurenta przemysłu spirytusowego - co każe się zastanowić nad rzeczywistymi przyczynami przeprowadzenia tego badania. I jego obiektywizmem.
Jednak bardziej uderzające jest, że ze względu na przyjętą metodologię, jego główne dane zostały dość łatwo podważone przez konkurentów ZPPP – ze Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy (ZP PPS).
Jak przyznaje Synergion raport „Dokąd płynie mała wódka” został bowiem oparty na „ogólnie dostępnych danych firm AC Nielsen i CMR, sondażu na próbie 1 tys. użytkowników kategorii, badaniu jakościowym techniką wywiadów indywidualnych z 15 konsumentami wódek w małych butelkach, wywiadów indywidualnych ze sprzedawcami, sondażu na próbie 150 małych sklepów sprzedających alkohol”.
Tymczasem kwestionujący dane z powyższego badania ZP PPS opiera się nie na sondażach czy wywiadach indywidualnych, lecz na pochodzących od producentów danych sprzedaży w sklepach. I zauważa: „wyniki sprzedaży małych opakowań wódek są w rzeczywistości o połowę mniejsze niż wynika z szacunków Synergion: 1,4 mln opakowań wobec 3 mln (dziennie) oraz 510 mln opakowań wobec 1 mld (rocznie).
Co nie mniej istotne, dane z tego badania nie uwzględniają w ogóle sprzedaży innych napojów alkoholowych w naszym kraju: piwa, cydru, win, likierów, wódek (w dużych opakowaniach), whisky, brandy, rumu itd. Jednak najbardziej brakuje tu odniesienia do najbardziej od lat popularnego napoju alkoholowego w naszym kraju, tj. piwa, którego udział w spożyciu w naszym kraju sięga ok. 75 proc. wszystkich napojów z procentami.
Co więcej, jego spożycie z roku na rok rośnie. Jak przyznają same ZPPP „Browary Polskie” „piwo pozostaje ulubionym napojem Polaków. W ubiegłym roku wydali na nie 16,8 mld zł. W porównaniu do 2017 r. wartość rynku wzrosła o 7,7 proc.”
Z kolei, jak zauważa ZP PPS, „1,4 mln małych opakowań wódek sprzedawanych średnio każdego dnia to około 200 tys. l. Dla porównania, codziennie średnio sprzedaje się w Polsce 8,7 mln l piwa. W ciągu roku daje to prawie 3,2 mld l piwa, czyli 13 razy więcej niż wódki”.
Nie dajmy się więc zwieść. Jeśli dowodzić, który napój z procentami odpowiedzialny jest obecnie w głównej mierze za wysokie spożycie alkoholu w naszym kraju, to wyraźnie widać, że jest nim piwo (choć dla ścisłości trzeba dodać, że ok. 3 proc. sprzedawanego napoju z pianką w Polsce jest piwo bezalkoholowe).
Nie zmienią tego faktu raporty typu „Dokąd płynie mała wódka”, zajmujące się naszym rynkiem alkoholowym wycinkowo i nie do końca rzetelnie. Efektu jego publikacji nie można zatem określić inaczej, jak: „z dużej chmury mały deszcz”.
Co ważne, że jak zauważa Ryszard Woronowicz, rzecznik ZP PPS, „Niezależnie od rodzaju spożywanego alkoholu, odpowiedzialna konsumpcja powinna dotyczyć każdego trunku – mniejsza zawartość procentowa alkoholu, nie oznacza bynajmniej słabszego działania. 100 ml wódki, litr piwa czy dwie lampki wina zawierają zbliżoną ilość czystego alkoholu i powinny być spożywane w tak samo odpowiedzialny sposób”.