czwartek, kwiecień 25, 2024
Follow Us
poniedziałek, 14 październik 2013 08:48

Biznes pod flagą biało-czerwoną Wyróżniony

Napisał
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Biznes pod flagą biało-czerwoną www.sxc.hu

„Ze wszystkich sztuk najważniejszą jest dla nas film” – twierdził Klasyk. Przez sto lat niewiele się zmieniło – można by rzec, że Lenin pozostał wiecznie żywy.

Mało która kampania edukacyjna lub promocyjna przynosi taki efekt, jak dobrze zrobiony i dobrze oddziałujący na świadomość (i podświadomość) odbiorcy film - napisał Arkadiusz Bińczyk na portalu raportcsr.pl w felietonie opublikowanym przez miesięcznik Home&Market.

U nas filmy cały czas – mniej lub bardziej świadomie – dzieli się na lekkie, czyli takie, na których się zarabia i resztę, która musi dostać dofinansowanie z kieszeni podatnika. Samo założenie, że historyczna produkcja, nawet ta, która dotyczy historii Polski, kiepsko się sprzeda, wystawia nie tyle fatalne świadectwo widzom, co producentom i reżyserom. Tymczasem, co widać najdokładniej na przykładzie kontrowersyjnych obrazów, Polacy chętnie oglądają takie filmy i równie chętnie o nich dyskutują.

Dwie produkcje, przedstawiające Polaków w karykaturalnym świetle, rodem ze stalinowskich publikacji o niepodległościowym podziemiu – polskie „Pokłosie” oraz niemiecki film „Nasze matki, nasi ojcowie”. Obie cieszyły się dużą oglądalnością (w kinach i w telewizji) i obie dały asumpt do gorących dyskusji nie tylko wśród czołowych publicystów, ale i w polskich domach. Czyli jednak, wbrew pesymistycznym ocenom, Polakom nie tylko chce się takie filmy oglądać, lecz również je oceniać i przeżywać. A zatem, skoro jest widownia, można na innej, niż głupawe komedyjki produkcji zarobić. Producent „Pokłosia”, spierający się z Polskim Instytutem Sztuki Filmowej o zwrot pieniędzy, zdaje się o tym nie pamiętać…

Oczywiście – nie jest tak, że biznes wali drzwiami i oknami, by sponsorować ambitne produkcje polskiej kinematografii. Z tym, podobnie jak ze zdobyciem poważnych środków na inne przedsięwzięcia, jest trudno, szczególnie w erze kryzysu. To, co się dzieje wokół filmów, także nie zachęca rynkowych gigantów do łożenia na filmowe produkcje. Jeśli reżyser podejmuje tematykę kontrowersyjną (a szczególnie w przypadku najnowszej historii o kontrowersje bardzo łatwo) to problemem będzie znalezienie firmy, która nie przestraszy się wizerunkowych skutków swojego zaangażowania. Z kolei podjęcie tematu z odległej przeszłości, zwłaszcza z kart polskiej chwały, wywołuje lawinę oskarżeń o kicz, o pójście na łatwiznę. Pamiętajmy o fali zjadliwej, nie zawsze słusznej krytyki, która spadła na „Bitwę pod Wiedniem”, sponsorowaną m.in. przez KGHM.

10 września uroczystą premierę będzie miał film „Sierpniowe niebo. 63 dni chwały”. To obraz o Powstaniu Warszawskim, o zwykłych, dziś często anonimowych bohaterach największego zrywu okupowanej Europy. Jeszcze kilkanaście lat temu nikt by nie przypuszczał, że Powstanie stanie się również kontrowersyjną kartą polskich dziejów – ale coraz ostrzejsze dyskusje o sensie zrywu i odpowiedzialności dowódców nie pozostawiają wątpliwości… Dobrze, że na ekrany kin trafia obraz, który debatę o wielkiej polityce i wodzach sprowadza do poświęcenia jednostek. I ten film ma swoja premierę dzięki wsparciu polskiego biznesu. Sponsorem gali w warszawskim Teatrze Narodowym jest druga co do wielkości Spółdzielcza Kasa Oszczędnościowo-Kredytowa w Polsce – SKOK w Wołominie. Wołomiński SKOK i jego prezes angażowali się już wcześniej w polskie produkcje historyczne, np. w produkcję „Bitwy warszawskiej” Jerzego Hoffmana.

Bez przypominania o tym, że możemy być dumni z Polski, nie zbudujemy nowoczesnego patriotyzmu. Bez tego z kolei nie zbudujemy wiary we własne możliwości – wiary, która jest koniecznym warunkiem wszelkich sukcesów, także biznesowych…

Arkadiusz Bińczyk

Źródło: Home&Market

Całość tekstu: http://raportcsr.pl/biznes-pod-flaga-bialo-czerwona/

{jumi [*9]}

a