środa, kwiecień 24, 2024
Follow Us
wtorek, 22 listopad 2016 10:34

Handel sam się obroni Wyróżniony

Napisane przez Jacek Janiszewski
Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Próby ograniczenia handlu w niedzielę, kojarzą się z mrocznymi wiekami, kiedy odgórnie usiłowano regulować wszystkie dziedziny życia. Ingerencja w handel, który jest jedną z dynamiczniejszych dziedzin gospodarki może skończyć się boleśnie dla wszystkich zainteresowanych. Ktoś faktycznie zyska wolną niedzielę, ale równocześnie kilkadziesiąt tysięcy pracowników handlu może wylądować na bruku.

Są dziedziny gospodarki, które nie tolerują nadmiernego interwencjonizmu państwowego. Co tam gospodarki! Są całe dziedziny życia społecznego niewymagające specjalnych odgórnych regulacji. Często wystarczającym wyznacznikiem dopuszczalnych sposobów postępowania są zasady przyzwoitości, dobre praktyki i uczciwość, które pozwalają na wzajemną dobrą koegzystencję. Oczywiście, jeśli chodzi o gospodarkę, dochodzą jeszcze obwarowania prawne, wymuszające odpowiednie postawy oraz rachunek ekonomiczny.

Obywatelski projekt ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele, który pod koniec września trafił do Sejmu, to próba wprowadzenia ograniczeń dla jednej z najdynamiczniejszych dziedzin gospodarki, dla handlu. Dlaczego tylko dla handlu? Czy pracujący w ten dzień hutnicy, kierowcy, lekarze, i aktorzy nie zasługują na dzień wolny? We wszystkich przypadkach dni wolne, nie zawsze w niedziele, gwarantuje kodeks pracy. Dlaczego zatem pracownicy handlu maja być uprzywilejowani? Cóż to za przywilej, kiedy analizy wykazują, że wejście w życie tego zakazu spowoduje masowe zwolnienia. Wtedy nie tylko niedziela będzie dniem wolnym, dla kilkudziesięciu tysięcy pracowników sklepów. Czy o to chodzi autorom pomysłu i parlamentarzystom?

Można powiedzieć, że jednym z pierwszych, którzy usiłowali wprowadzić odpowiednie regulacje w dziedzinie handlu był Jezus, wyganiając kupców ze świątyni. Sytuacja w Polsce jest o tyle podobna do historii biblijnej,  że również dotyczy sfery sacrum – dnia świętego, jakim jest niedziela dla katolików. Oczywiście przykład Jezusa to jedynie oko puszczone do czytelników, jednak coś jest na rzeczy… Wydaje się, że całe zamieszanie wokół handlu w niedzielę ma wymiar głównie światopoglądowy. Pomysłodawcy zakazu ujęli się za pracownikami, którzy muszą pracować właśnie w ten dzień. Co na to sami pracownicy? Nie są entuzjastyczni, boją się możliwych konsekwencji. Co na to społeczeństwo? Według ostatnich badań pracowni Maison&Partners - 52 proc. Polaków jest przeciwnych zakazowi. Czy rodacy nie mają litości nad kasjerkami, które od tygodni nie widziały swoich pociech? Wątpię, Polacy patrzą trzeźwo na sytuację. Handel w niedzielę wrósł w pejzaż naszego kraju. Dla wielu rodzin niedzielne zakupy to forma rodzinnego spędzania wolnego czasu, może niezbyt oryginalna, ale zawsze. Dla wielu mniejszych sklepów balansujących na granicy rentowności, wypadnięcie jednego dnia oznacza plajtę. Argumenty przeciw można mnożyć, co na przykład z logistyką? Czy statek z towarami będzie czekał do poniedziałku, żeby centra logistyczne i hurtownie mogły odebrać zaopatrzenie, bo one też będą w niedziele odpoczywać? Kto za to zapłaci? Wychodzi na to, że z pozoru drobna zmiana może państwo, a w konsekwencji nas, sporo kosztować. Według analiz przeprowadzonych w 2005r., przez zakaz handlu w niedzielę do budżetu trafiłoby ponad 1,5 mld. złotych mniej, ciekawe jak takie symulacje wyglądałyby po 11 latach intensywnego rozwoju? Zwłaszcza, że rząd wprowadza kosztowne reformy i rozpaczliwie poszukuje źródeł ich finansowania. Odnoszę przez to wrażenie, że ktoś znowu usiłuje wylewać dziecko z kąpielą, na szczęście bobas mocno trzyma się wanienki, i miejmy nadzieję, że tym razem wygra zdrowy rozsadek.

Źródło: jacekjaniszewski.blog.pl

a