Wydrukuj tę stronę
poniedziałek, 23 wrzesień 2013 10:41

Solura, Kościuszko i magiczna jedenastka Wyróżniony

Napisane przez Elżbieta Sawicka
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Solura, Kościuszko i magiczna jedenastka Fot.: Elżbieta Sawicka

 

Solura, stolica kantonu Solothurn, położona nad brzegiem rzeki Aary i u podnóża masywu Jury, reklamuje się jako perła szwajcarskiego baroku. Ale nie tylko. Turystów ma tu zwabić coś jeszcze: dziwna i tajemnicza historia z liczbą 11.

Sięga ona siedemnastego wieku. Zapis w starej księdze z 1666 roku wspomina, że miasto miało wówczas 11 bractw cechowych, 11 kościołów, 11 studni i 11 wież. Solothurn był jedenastym z kolei kantonem, który przystąpił do Konfederacji Szwajcarskiej (miało to miejsce w roku 1481).
Skoro jedenastki odegrały tak znaczącą rolę w historii miasta, należało zadbać o następne...
Kiedy słynni architekci z Ticino – Gaetano Mateo Pisoni i Paolo Antonio Pisoni – budowali w latach 1762-1773 tutejszą katedrę św. Ursusa, zostali poproszeni o uwzględnienie magicznej liczby. Nie odmówili. Górująca nad miastem klasycystyczna katedra (wspaniała fasada!) ma 11 ołtarzy, 11 drzwi i 11 dzwonów, a imponujące szerokie schody rozdzielają podesty co 11 stopni.
Spośród licznych miejskich zegarów jeden nawet pokazuje ... 11 godzin. Tutejszy browar – co raczej nie jest zaskoczeniem – nazywa się Öufi (w szwajcarskiej odmianie niemieckiego – jedenaście) i produkuje „Öufi Bier".
Mimo bliskich związków z sąsiednim protestanckim Bernem miasto pozostało katolickie, a jego najwspanialszą budowlą jest właśnie katedra św. Ursusa z wnętrzem w stylu włoskiego baroku. Lekka i elegancka. Zbudowano ją z jasnego piaskowca z Jury, 60-metrową wieżę wieńczy zielona kopuła.
Nie do pominięcia jest także wzniesiony pod koniec siedemnastego stulecia Jesuitenkirche, kościół jezuitów. Uchodzi za jeden z najznakomitszych przykładów architektury barokowej w Szwajcarii.

O niewielkiej Solurze mówi się, że ma paryski szyk. Nie bez powodu. Ponad dwa i pół stulecia (1530-1792) urzędowali tu ambasadorowie francuscy akredytowani przy Konfederacji Szwajcarskiej. Ich obecność odcisnęła trwały ślad w architekturze miasta, w elegancji i wdzięku takich budowli jak pałac Besenval czy barokowe rezydencje patrycjuszy. Wytworny dwór ambasadora Francji oddziaływał na modę, kuchnię i obyczaje. Ale, co ciekawe, nie na język. Solura pozostała niemieckojęzyczna.
Dziś miasto (Solothurn, Soleure), liczy niespełna 15, 5 tys. mieszkańców. Jest ciche, spokojne, przyjazne dla pieszych – ze Starego Miasta usunięto ruch samochodowy. Zachwycają wąskie uliczki i placyki z historycznymi studniami (wspaniale zdobionymi – tak jak w Bernie) i zabytkowymi kamienicami.
Najstarszy zachowany budynek pochodzi z pierwszej połowy XIII wieku, w 1545 roku dodano mu zegar astronomiczny z trzema wskazówkami. Duża wskazówka pokazuje godziny dnia i nocy, minutowej brak (minutami nikt się wówczas nie przejmował). Dwie małe wskazówki określają położenie ciał niebieskich: Słońca i Księżyca. Grupa drewnianych figur-automatów – rycerz, król i śmierć – co godzina odgrywa swój odwieczny spektakl z kosą, klepsydrą i pytaniem o godzinę śmierci.

{gallery}14817{/gallery}


Dla Tadeusza Kościuszki wybiła 15 października 1817 roku. Naczelnik Sił Zbrojnych Narodowych w powstaniu 1794 roku umarł na wygnaniu, właśnie w Solurze. Dwa ostanie lata swojego życia spędził w domu przy Gurnzelgasse 12, należącym do starej mieszczańskiej rodziny Zeltnerów, z którą był zaprzyjaźniony. Bohater narodowy Polski i Stanów Zjednoczonych zajmował tam skromne dwupokojowe mieszkanie z alkową. Na domu, stojącym w bliskim sąsiedztwie liczącej sobie, bagatela, 500 lat restauracji Zunfthaus zu Wirthen, umieszczona jest stosowna tablica z białego marmuru z napisem po łacinie, że oto w tym domu „największy Polaków wódz wielką duszę wyzionął" .
Kościuszko cieszył się wśród Szwajcarów powszechną sympatią i szacunkiem. W czasie konnych przejażdżek po okolicy rozdawał zawsze jałmużnę ubogim. Ponoć koń Naczelnika sam przystawał na widok żebraka ...

Ile jest w Solurze muzeów, łatwo się domyślić: jedenaście. Przewodniki na pierwszym miejscu wymieniają Muzeum Sztuki, Muzeum Historii Naturalnej i umieszczone w Starym Arsenale muzeum kantonalne ze wspaniałą kolekcją broni. Jednak o tym, które nas akurat szczególnie interesuje, brak nawet wzmianki. Mowa o Muzeum Tadeusza Kościuszki otwartym uroczyście w domu Xaviera Zeltnera we wrześniu 1936 roku. Przyjechał z tej okazji do Solury sam Józef Beck, minister spraw zagranicznych RP.
Sporo czytałam o pamiątkach po Naczelniku zgromadzonych w dwóch skromnych pokojach („łóżko przykryte purpurowym kobiercem z białym orłem w złotej koronie", siodło, pamiątkowe zegarki, obraz Juliusza Kossaka „Przysięga na rynku krakowskim", portrety, listy, dokumenty...), ale nigdy nie udało mi się ich zobaczyć, chociaż byłam w Solurze już dwa razy. Muzeum Kościuszki w tygodniu jest zamknięte, otwierają je tylko w weekendy. Pech! Ale nic straconego – do trzech razy sztuka.
{jumi [*6]}

Artykuły powiązane

© 2019 KURIER365.PL