Wydrukuj tę stronę
czwartek, 24 styczeń 2013 15:33

Tybetański klasztor Drepung Wyróżniony

Napisane przez
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Tybetański klasztor Drepung Fot.: Cezary Rudziński

Z daleka ten kompleks białych budynków na górze Gambo Utse, kilka kilometrów na zachód od stolicy Tybetu – Lhasy przypomina stos ryżu. Ale po wdrapaniu się do klasztoru Drepung, bo tak brzmi jego nazwa w tłumaczeniu, moją uwagę przyciągają przede wszystkim dwa czajniki z wodą gotującą się na... bateriach słonecznych.

Ustawiono je przed galerią po prawej stronie wejścia do pałacu Ganden Podang (Dga' ldan pho brang), przez 115 lat rezydencji najwyższych zwierzchników duchowych i świeckich Tybetu – dalajlamów. Od II – Gendun Gjaco (1475-1541), do V – Lobsang Gjaco (1617-1682). Zbudowano ją na terenie największego w czasach jego świetności klasztoru nie tylko buddyjskiego, ale wszystkich religii na świecie.
W szczytowym okresie mieszkało w nim ponad 10 tysięcy, ale w źródłach spotkałem także liczbę 15 tysięcy mnichów. W większości słuchaczy i wykładowców jednego z trzech, obok Ganden i Sera, wielkich tybetańskich klasztorów – uniwersytetów Gelung. Warto w tym miejscu przypomnieć, że buddyzm dotarł do Tybetu w VII wieku i stał się nieodłączną częścią jego państwowości. A wówczas był to kraj z potężną armią nękającą sąsiadów. Okupującym Nepal, zbierającym daniny z chińskiego Yunnan, kontrolującym wschodnie odcinki słynnego Wielkiego Jedwabnego Szlaku.
W czasach chińskiej dynastii Tang (618-907) Tybetańczycy zajęli nawet jej cesarską stolicę Chang'an – dzisiejszy Xi'an. Później – szczegóły oczywiście pomijam – Tybet rozpadł się na niezależne księstwa feudalne, ale ich władza świecka coraz bardziej ograniczana była przez władzę buddyjskiego kleru. Też targanego sprzecznościami i walkami wewnętrznymi. Tybetański buddyzm z elementami bonu – tamtejszej pierwotnej religii oraz praktykami indyjskiego tantryzmu rozwinął się w ciągu wieków w lamaizm, jedną z trzech głównych gałęzi buddyzmu.

 

Skąd wzięli się dalajlamowie?

Zwycięstwo w XVII w. buddyjskiego odłamu Żółtych Czapek nad Czerwonymi zapoczątkowało duchową i świecką władze dalajlamów. Bogów – królów. Tytuł ten dosłownie znaczy „Lama jak ocean mądrości". Tybet stał się państwem teokratycznym rządzonym twardą ręką przez buddyjski kler i jego najwyższego zwierzchnika, dalajlamę. Niemałą rolę odegrał w tym właśnie klasztor Drepung. Założył go na górze Gambo Utse w 1416 roku Jamyang Chője Trashi Pelden, uczeń Congchapy (1357-1419), słynnego założyciela sekty Gelungpa nazywanej, od koloru nakryć głowy, Żółtymi Czapkami. To on wprowadził kult dalajlamów – ziemskich wcieleń bodhisattwy Awalokiteśwary. Istoty doskonałej – przyszłego buddy, która zatrzymuje się w tym stadium samodoskonalenia aby zbawiać ludzkość.
Według wierzeń lamaitów, każdy następny dalajlama jest też wcieleniem poprzedniego. Opaci klasztoru Drepung stali się jednymi z najważniejszych ludzi w państwie. Najbliższymi współpracownikami dalajlamów oraz regentami w okresach po ich śmierci, a następnie opiekunami małoletnich następców. Bo kolejnymi dalajlamami zostają dzieci wybierane według specjalnych procedur. Klasztor składał się początkowo tylko z jednego małego budynku, w którym mnisi zarówno mieszkali jak i uczyli oraz uczyli się. Rozrastał się w następnych dziesięcioleciach stając jedną z najważniejszych akademickich uczelni buddyjskich. Przybywało mu też coraz większych budowli.
M.in. Wielka Sala Medytacyjna, duże aule trzech głównych fakultetów, a w 1530 roku wspomniana już, siedmiopiętrowa rezydencja dalajlamów – pałac Ganden Podang. Był on nią aż do zbudowania w Lhasie w 1648 roku przez V dalajlamę pierwszego z dwu głównych obiektów pałacu Potala – Potrang Karpo – Białego Pałacu i przeniesienia tam siedziby oraz ośrodka władzy dalajlamów. Zgodnie z zasadą „państwo to my" teokratycznego władcę, jego dwór, klasztory i mnichów utrzymywali poddani. Nie tylko karmiąc i odziewając, zapewniając „dach nad głową", ale i finansując budowę pałaców, klasztorów, świątyń, kaplic, ołtarzy, pokrywanych tonami złota posągów itp.

 

Bogactwo w kraju nędzy

Dotyczyło to również poszczególnych klasztorów. Tuż przed zajęciem i wcieleniem Tybetu do Chin, klasztor Drepung posiadał m.in. 186 majątków ziemskich, ponad 20 tys. chłopów pańszczyźnianych, 300 pastwisk i 16 tys. pasterzy. To były znaczące źródła jego dochodów. Ale w całym tym, wysokogórskim biednym kraju, każdy jego statystyczny mieszkaniec utrzymywał nie tylko siebie i rodzinę, ale jednego mnicha. W stołecznej Lhasie w 1951 roku spośród około 25 tys. jej ówczesnych mieszkańców, połowę stanowili mnisi. A w okolicznych klasztorach żyło ich co najmniej dalszych 15 – 20 tysięcy.
W większości jedynie medytujących, modlących się, powtarzających mantry i troszczących o pokrywane złotem posągi bóstw i świętych mężów oraz ołtarze. A przecież jeść też musieli. Była to druga, ciągle mało nie tylko u nas znana, strona ówczesnych tybetańskich realiów. W latach „rewolucji kulturalnej" (1966-1977) w Chinach klasztor został zniszczony przez hunwejbinów w około 40 proc. Mnisi zaś wypędzeni, a wielu z nich zgładzonych. Na powrót do klasztoru zezwolono początkowo, w latach 80-tych XX w., dwudziestu. W roku 1982 klasztor ten wpisany został na listę Pomników Kultury Chińskiej Republiki Ludowej.

{gallery}11632{/gallery}
W 2005 roku mieszkało w nim już 640 mnichów i liczba ta powoli rośnie. Wznowiono nauczanie, a więc od początku podstawową funkcję tego klasztoru. Przybywają tu pielgrzymi oraz turyści. I chociaż zwiedzać można nie wszystko na tym liczącym około 200 tys. m² terenie klasztornym, jest to jeden z najciekawszych obiektów w Tybecie. Równocześnie czynny klasztor i buddyjska uczelnia, miejsce pielgrzymek oraz muzeum. Zawsze jest tu sporo pątników przybywających nawet z odległych stron. Nie brak żebraków, głównie umorusanych dzieci, ale również zbierających datki mnichów.

 

Klasztorne skarby

Skończyły się bowiem dochody z rozległych latyfundiów. Dotkliwą stratą, również materialną, okazała się śmierć w 1997 roku charyzmatycznego nauczyciela Gen Lamrima, którego wykłady ściągały tłumy oraz... datki. We wspomnianym już pałacu Garden Podang, byłej siedzibie dalajlamów, na siódmym piętrze znajdują się skromnie umeblowane apartamenty jego pierwszego lokatora – II dalajlamy. Ogromne wrażenie robi natomiast stanowiąca odrębny budynek główna, a zarazem największa aula – sala medytacyjna Tsogchen. Jej sufit podtrzymuje 180 kolumn, a wnętrze wypełnione jest ogromnymi thangkami – malowidłami na tkaninach, starymi zbrojami, posągami i rzeźbami.
Na pierwszym piętrze wielkiej auli stoi posąg XIII dalajlamy – Thubten Gjaco (1876-1933). Najbardziej w klasztorze czczony jest jednak 15–metrowej wysokości posąg 8–letniego „przyszłego buddy", czyli Buddy Przyszłości – Maitrei Buddy. Zajmuje on 3 piętra auli, z górnego najlepiej jest oglądać jego wielką głowę i ramiona. Podobno zaprojektował go sam założyciel sekty Żółtych Czapek, Congchapa. Wiele pięknych rzeźb znajduje się w Kaplicy Trzech Wieków mieszczącej się na tyłach głównej auli – Tsogchen. Kaplicę Tary wypełniają półki ze starymi manuskryptami, stoi też w niej posąg Matki Buddów – Prajnaparamity. Wiszący na jej piersiach amulet zawiera według przekazów ząb Congchapy.

 

Pątniczy szlak i widoki z dachu monastyru
Za aulą Tsogchen jest też niewielka kaplica Mandżuśri, a w niej główną atrakcją kamienna płaskorzeźba przedstawiająca bodhisattwę mądrości – Jampalyanga. Do kaplicy na II piętrze tłumy przyciąga Święte Lustro. Spojrzenie na nie leczy, według wierzeń, choroby twarzy. Warto, o ile czas i kondycja na tej wysokości – około 4 tys. m n.p.m. – pozwalają, przejść wraz z pielgrzymami całą trasę rytualnego pochodu modlitewnego kora dookoła monastyru zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Dla mnie ważnym momentem pobytu w klasztorze Drepung były widoki z jego dużego tarasu na dachu. Jest on ozdobiony mosiężnymi, złoconymi symbolami i dekoracjami.
Jest wśród nich m.in. Koło Praw z ośmioma szprychami symbolizującymi osiem buddyjskich ścieżek do oświecenia, na które z jego obu boków patrzą leżące łanie. Doskonale widać z tego tarasu zarówno Dolinę Lhasy i rzekę Lhasę – dopływ jednej z największych indyjskich rzek, Brahmaputry. Jak i dziesiątki foliowych tuneli – inspektów, w których rosną pomidory oraz inne warzywa i jarzyny do niedawna jeszcze zupełnie w Tybecie nieznane. A także góry oraz przedmieścia Lhasy. W klasztorze tym, a ściślej na otaczających go wzgórzach, odbywają się doroczne festiwale malarstwa thanek – Shoton. Bardzo uroczyście obchodzony jest też w nim tybetański Nowy Rok.

{jumi [*6]}

 

Artykuły powiązane

© 2019 KURIER365.PL