wtorek, kwiecień 16, 2024
Follow Us
×

Ostrzeżenie

JFolder::pliki: Ścieżka nie jest folderem. Ścieżka: /home/kur365/domains/kurier365.pl/public_html/images/6950.
×

Uwaga

There was a problem rendering your image gallery. Please make sure that the folder you are using in the Simple Image Gallery Pro plugin tags exists and contains valid image files. The plugin could not locate the folder: images/6950
środa, 11 kwiecień 2012 14:08

Zawroty głowy od chińskich skarbów Wyróżniony

Napisane przez
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Narodowe Muzeum Pałacowe w Tajpei Narodowe Muzeum Pałacowe w Tajpei fot. Cezary Rudziński

Gdy kilka lat temu podczas podróży po Chinach zachwycałem się wspaniałymi zbiorami Muzeum Narodowego w Szanghaju, towarzyszący mi sinolog i znawca sztuki chińskiej powtarzał: to tylko drobiazgi, najcenniejsze skarby są w Tajpej na Tajwanie. Wiedział, co mówi. 

Najważniejszy punkt programu

I oto jestem w Tajpej, a zwiedzenie Narodowego Muzeum Pałacowego uważam za najważniejszy punkt programu pobytu na wyspie. Otaczanie się zbytkiem, gromadzenie skarbów i pięknych przedmiotów, było czymś oczywistym dla cesarzy Chin. A w okresie 6 tysięcy lat istnienia kultury chińskiej powstały niezliczone dzieła sztuki, rzemiosła artystycznego, o rękopisach i słynnej sztuce kaligrafii oraz księgach nie wspominając.

Szczególne zasługi w świadomym gromadzeniu zbiorów miał najdłużej (władzę sprawował w latach 1736-1795) panujący cesarz Qianlong. To on założył muzeum ostatniej dynastii – Qing, którego zbiory wzbogacali jego następcy. Były to prywatne kolekcje władców, których fragmenty mogli oglądać naprawdę nieliczni. Przy czym trafiały do nich nie tylko rzeczy cenne ze względu na materiały lub artyzm, ale także po prostu niezwykłe.

{gallery}6950{/gallery}

Chińczycy zawsze byli i nadal są mistrzami kopiowania. Najcenniejsze były więc dla nich przedmioty nie tylko piękne według tamtejszego i ówczesnego poczucia estetyki, ale nie do skopiowania.

Po upadku cesarstwa i powstaniu w 1911 roku Republiki Chińskiej skarby i zbiory gromadzone w pałacu cesarskim w Zakazanym Mieście w Pekinie stały się własnością narodu. W 1925 roku trafiły one do utworzonego wówczas Narodowego Muzeum Pałacowego.

 

Burzliwe losy zbiorów

Zbiory przechodziły różne losy podczas wojny chińsko–japońskiej, a następnie domowej między nacjonalistami z Kuomintangu dowodzonymi przez Czach Kai-szeka i komunistami Mao Tse-tunga. Część zaginęła, ale ogromna większość, łącznie ponad 680 tysięcy eksponatów została wywieziona przez wycofujących się nacjonalistów na Tajwan. Historia tego exodusu skarbów mogłaby stać się zapewne tematem niejednego sensacyjnego artykułu. Wspomnę tylko, iż zbiory zostały tak znakomicie zapakowane w skrzynie, że podobno ani jedna sztuka nawet najbardziej kruchej porcelany i innych delikatnych przedmiotów nie została uszkodzona.

Skarby te są eksponowane w dużym kompleksie Narodowego Muzeum Pałacowego. Określenie „eksponowane" jest grubo na wyrost. W ekspozycji zmienianej co 3 miesiące z wyjątkiem kilku najcenniejszych, czy raczej najsławniejszych eksponatów, równocześnie znajduje się zaledwie... 1 procent zasobów tego muzeum.

Jest to największe na świecie muzeum sztuki chińskiej. Obok ekspozycji głównej w 10 salach zorganizowano jubileuszową wystawę „Splendid Treasures" – 100 najcenniejszych muzealnych eksponatów. Zainteresowanie zarówno nią, jak i pozostałymi zbiorami jest ogromne. Muzeum jeszcze przed otwarciem wystawy we wrześniu 2011 roku odwiedzało po 3,5 miliona osób rocznie. Wypadało średnio po około 11 tysięcy osób dziennie. Obecnie są to jeszcze większe tłumy.

 

Jak pomieścić tłumy?

Na razie grupy wpuszczane są kolejno do poszczególnych sal znajdujących się na czterech poziomach tego gmachu. Każdy zwiedzający otrzymuje słuchawki, aby mógł słyszeć tylko własnego przewodnika dysponującego nadajnikiem z mikrofonem. Konieczność dostosowania muzeum do takiej frekwencji spowodowała... zmniejszenie liczby lub wielkości sal ekspozycyjnych na rzecz poszerzenia korytarzy i miejsc ogólnie dostępnych. Zmienił się również w sposób zasadniczysposób prezentowania zbiorów i drastycznie ograniczono liczbę eksponatów.

Obecnie ekspozycja jest tematyczna. W rezultacie tego np. wspaniałe naczynia z brązu z XIII – XII czy VIII w p.n.e. sąsiadują z wyrobami z okresu średniowiecza, czy czasów nowożytnych. Zamiast pełniejszej prezentacji chronologicznej pozwalającej dostrzec zachodzące zmiany stylów czy techniki wykonania dzieł, powstała monotematyczna sieczka.

I tak obok instrumentów muzycznych z IX w. p.n.e. obejrzeć można niemal współczesne. Z nefrytowymi dyskami, toporkami, nożami, cesarskimi zbrojami sprzed 2,5 tysięcy lat sąsiadują figurki z tego kamienia nawet z XX wieku.

 

A można inaczej...

Z rozrzewnieniem wspominałem, jak w muzeach Kunmingu, Chengdu, Kantonu, Pekinu, Szanghaju, Xianu i innych chińskich miast swobodnie fotografowałem to, co chciałem. Ale pomimo tych krytycznych uwag na temat nowej ekspozycji Narodowego Muzeum Pałacowego w Tajpej, obejrzałem w nim skarby przyprawiające o zawroty głowy. Szczególnie bowiem lubię i cenię brązy, ładną ceramikę, rzeźby, piękne dzieła rzemiosła artystycznego.

Oglądając, niestety w pośpiechu, podstawową ekspozycję tego muzeum, notowałem to, co najbardziej zwracało moją uwagę. Brązowe, wspaniale zachowane naczynia z IX w p.n.e. wkładane z żywnością do grobów bogatym zmarłym. Tradycyjne instrumenty muzyczne też z IX w p.n.e. I wiele innych...

Czytam w pisanych w muzeum na gorąco notatkach: dysk sprzed 2,5 tysięcy lat. Miecz, toporki, noże, figurki, ozdoby. Kolekcja cesarskich zbroi. Brązowe figurki religijne, zwłaszcza Buddów. Ceramika z prywatnych darów dla muzeum.

Porcelanowa poduszka i wieża z kości słoniowej

Jak już wspomniałem, 100 eksponatów uznanych za najcenniejsze zaprezentowano na wystawie 100-lecia Republiki. Niektóre powtarzają oglądane już w podstawowej ekspozycji. Oczywiście nie są to te same, ale inne, bardzo podobne egzemplarze. Na przykład mydelniczka z 618 roku. Glazurowany ceramiczny dzbanek z czasów dynastii Ming datowany na odwrocie dna. Wyrzeźbiona w kości słoniowej 9-piętrowa wieża. Słynne chińskie kule – po kilka jednej w drugiej – rzeźbione w jednym kawałku kamienia lub drewna bez jego rozcinania.

Są też nieprawdopodobnie wspaniale zachowane brązy z okresów dynastii: Xia (2205-1766 r. p.n.e.), Shang (1766-1122 r. p.n.e.) i Zhou (1027-256 r. p.n.e.). Stare księgi i rękopisy, kroniki dynastyczne cesarzy, najstarszy słownik. Przepiękne przykłady kaligrafii, która przecież w Chinach uważana była i jest za rodzaj sztuki. Cesarskie czapki – korony wyszywane ogromnymi perłami. Biżuteria. Kolekcja cennych skrzyneczek do przechowywania skarbów cesarzy oraz ich przenośnych ołtarzyków. Ale i ciekawostki, jak na przykład maleńka łódka precyzyjnie wyrzeźbiona w cennym drewnie, którą oglądać można tylko pod lupą.

 

Kapusta i słonina wyrzeźbione w nefrycie

Najsmakowitsze ze względu na ewentualne skojarzenia i uważane za najcenniejsze skarby w tych ogromnych zbiorach to rzeczy, które nie przyszłyby nam do głowy. Pierwszy z nich, reprodukowany wszędzie, to kapusta pekińska z nefrytu z siedzącym na niej pasikonikiem, na jadeitowej podstawie.

Drugi, podobny skarb, to również wyrzeźbiony w niezwykle wiernie dobranym nefrycie, kawałek słoniny z grubą skórą, na złotej podstawce. Rzeczywiście nikt inny takich skarbów mieć nie mógł. Znalezienie podobnych kawałków kamienia i powtórzenie tych rzeźb graniczyłoby z cudem. Cóż wobec nich znaczyły skrzynie pełne złota, pereł czy najdroższych kamieni szlachetnych? Każdy, mając odpowiednią ilość pieniędzy, mógłby je posiadać. Ale takiej, nefrytowej kapusty pekińskiej czy kawałka słoniny nie miał nikt inny poza cesarzem!

 

Nie tylko sale muzealne

Narodowe Muzeum Pałacowe ma, poza salami ekspozycyjnymi i ogromnymi, klimatyzowanymi magazynami wykutymi w skałach, także zaplecze dla zwiedzających. Audytorium multimedialne, odrębny duży kompleks budynków administracji, biblioteki. Jedynym miejscem wewnątrz, w którym wolno fotografować, jest hol na parterze, z wielką rzeźbą pierwszego prezydenta Republiki Chińskiej, Sun Jat-sena. Niemal bez przerwy oblężoną przez tłumy ludzi pragnących się przy niej sfotografować. Na zewnątrz gmachu można to robić bez ograniczeń...

Zbiory są rzeczywiście oszołamiające. Ale już zwiedzając muzeum, czułem narastający niedosyt i rozczarowanie, które po wyjściu na zewnątrz pogłębiło się. Spodziewałem się czegoś więcej. Pełniejszej, bardziej sensownej ekspozycji. Możliwości oglądania tych skarbów w spokoju – tak jak w chińskich muzeach kontynentalnych. Nie zaś w pośpiechu, goniąc z jednej sali do drugiej. Pomimo tego dyskomfortu, dla obejrzenia tych zbiorów warto jednak było przylecieć na Tajwan.

{jumi [*6]}

a