Wydrukuj tę stronę
wtorek, 17 maj 2016 00:00

Zamek Bouzov. Średniowiecze podrabiane, ale ładnie Wyróżniony

Napisane przez Cezary Rudziński
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Zamek Bouzov. Średniowiecze podrabiane, ale ładnie Fot.: Cezary Rudziński

Gdy podjeżdżamy od strony odległego o 28 kilometrów Ołomuńca, widok stojącego na samotnym wzgórzu, oświetlonego słonecznymi promieniami zamku jest imponujący. Szczególnie wyróżnia się jego 61–metrowej wysokości wieża strażnicza zakończona stożkowatym dachem.

Krytym dachówką, podobnie jak wszystkie zamkowe budowle, z wyjątkiem białej wieży zegarowej w niższej części tego zespołu architektonicznego. Zachwyt pogłębia się, gdy docieramy, już pieszo z parkingu, pod masywną bramę wjazdową w murach obronnych. To wymarzone miejsce, chciałoby się krzyknąć, do kręcenia filmów w średniowiecznej scenerii.

Filmowa sceneria

I rzeczywiście nakręcono ich tu już kilka, a Zamek Bouzov, ze względu na jego piękno, jest najczęściej odwiedzanym przez turystów zabytkiem Środkowych Moraw. Chociaż jest to zabytek niecodzienny. Z autentycznymi korzeniami od XIV wieku, a równocześnie to podrabiane średniowiecze i renesans, gdyż współczesny kształt otrzymał w latach 1895-1910, w rezultacie głębokiej i dosyć bezceremonialnej przebudowy. To w jej rezultacie przybrał kształt oraz otrzymał wnętrza zgodne z późnoromantycznym obrazem średniowiecznego zamku.
Bez ogródek napisała o tym Zuzanna Marková, autorka przewodnika po nim, wydanego także po polsku i dostępnego w zamkowym kiosku. Czytam w nim: „Bajkowy zamek ukryty wśród bouzowskich wzgórz został w dzisiejszym kształcie wzniesiony na przełomie XIX i XX wieku. Kończył się wówczas okres gdy bogaci właściciele dawnych siedzib szlacheckich, dla udowodnienia sobie i światu starodawności swojego stanu, przebudowywali je w duchu stylów przeszłości. Również Bouzov miał robić wrażenie, że jest to budowla mająca typowe cechy średniowiecznej architektury obronnej.

Wielki mistrz kazał przebudować

Zamiar ten całkiem się powiódł, i dziś budzi nasz podziw nie tylko doskonałe dzieło ówczesnych artystów i rzemieślników, ale również ogrom środków materialnych jakie budowniczy swemu dziełu poświęcił". Nie była to, dodam, pierwsza przebudowa bouzowskiego zamku, ale najgłębsza. Jej autor, monachijski profesor architektury Georg Joseph Hauberriser spełniając wolę ówczesnego właściciela zamku, zakonu krzyżackiego i jego wielkiego mistrza arcyksięcia Eugeniusza Habsburga, wzniósł dla niego rzeczywiście wspaniale wyglądającą budowlę.
Pracę tę poprzedziło wykonanie w pracowni architekta 2800 rysunków poprzedzających przebudowę.

{gallery}23798{/gallery}

Ale również zburzenie części pierwotnych budowli, które nie odpowiadały jego wizji. I zbudowanie na ich fundamentach nowych, lub wzbogacenie istniejących. Byle tylko stały się one podobne do autentycznej architektury gotyckiej i renesansowej. Gdy patrzę na panoramę bouzowskiego zamku i jego podzamcza przed przebudową, dzieło rysownika i litografa Adolfa Friedricha Kunike (1777-1838) z roku 1833 i porównuję ją z obecną, widzę jak głębokich zmian dokonał Hauberrieser.

Dawny i obecny wygląd

Zwłaszcza w wyższym zamku, który na litografii nie posiada ani wysokiej wieży strażniczej, ani również dodanych później kilku niższych wieżyczek. Chociaż zmiany, z wprowadzeniem attyk i innych elementów architektury renesansowej, widoczne są również w zamku dolnym, nazywanym też pałacem i zwieńczeniu jego wieży, obecnie zegarowej. Co pozbawiając ten kompleks walorów autentyzmu, nadało mu jednak bardziej atrakcyjny wygląd. Zmieniał się on zresztą kilkakrotnie na przestrzeni wieków.
Pierwszym właścicielem, a zapewne i budowniczym, początkowo drewnianego, zamku strażniczego Bouzov przy szlaku handlowym prowadzącym z Ołomuńca, ówczesnej stolicy Moraw, przez Litomyszl do Czech, był na przełomie XIII i XIV w. bliżej nie znany Búz z Búzowa. Najstarsza pisana wzmianka o tym zamku pochodzi z roku 1317. W następnych okresach często zmieniał on właścicieli. Wiadomo, że gdy stał się nim morawski ród Vildenberków, to na południowej stronie wzgórza wystawili oni pierwszy pałac murowany z kamieni. Posiadał on pokoje reprezentacyjne dla państwa oraz pomieszczenia dla służby.

Krzyżacy i nacjonalizacja

W 1382 r. nowym właścicielem został morawski margrabia Jošt, bratanek cesarza Karola IV. Następnie, w połowie XV w., panowie z Kunštatu i Podiebradów. Wznieśli oni w północnej części wzgórza nowy pałac gotycki. Była w nim także sala rycerska, przeniesiona do niego z pałacu południowego. Najwybitniejszym właścicielem – przedstawicielem tego rodu był późniejszy król Czech Jerzy z Podiebradów. Według niektórych badaczy nawet się w nim urodził. Później podarował zamek wraz z należącymi do niego dobrami swemu przyjacielowi Zděnkovi Kostce z Postupic. A ten wybudował nową basztę artyleryjską i naprawił obserwacyjną.
Właściciele zmieniali się również później kilkakrotnie. W 1558 zamek spłonął. I przez ponad pół wieku, do 1617 r. w którym nabył go Fryderyk z Oppersdorfu, stał opuszczony. To on wzniósł piętrowe, późnorenesansowe skrzydło w południowo-wschodniej części zamku. W 1696 r. buzowski zamek kupił Zakon Rycerzy Niemieckich, czyli Krzyżacy. Ich działalność na terenie Czech była zresztą dobrze oceniana, ale nie tu miejsce, aby ją przedstawiać. Krzyżacy gospodarzyli na zamku przez dwa i pół wieku. Do 1939 r. gdy skonfiskowali go hitlerowcy okupujący Czechy. Po II wojnie światowej upaństwowiony został przez władze Czechosłowacji i od tej pory takim pozostaje.

Kamienne mosty i fosy

Chociaż zakon od 1989 roku stara się go odzyskać. To, jak już wspomniałem, wielki mistrz arcyksiążę Eugeniusz Habsburg polecił ten kompleks architektoniczny przebudować w latach 1895-1910 na swoją siedzibę i sfinansował prace. Do zamku wchodzi się przez bramę w murach obronnych. Za nią wyłania się dolny zamek, czyli pałac neorenesansowy. Prowadzi do niego kamienny most nad fosą. Dominantą tej budowli jest wieża zegarowa, do której przylegają z obu stron dwa piętrowe skrzydła w kształcie litery L, tworząc w głębi półotwarty dziedziniec. Z niego po kolejnym kamiennym moście nad drugą fosą przechodzi się, lekko pod górkę, do trzeciej bramy.
Chociaż w tym kształcie powstała nieco ponad sto lat temu, wygląda jak autentyczna średniowieczna. Wyposażona jest w opadającą kratę z okutymi grotami, tzw. grzebieniem. A także różne rodzaje strzelnic oraz, z prawej strony, tzw. smolną rynnę w wykuszu. Przez takie rynny w średniowiecznych zamkach polewano oblegające wojska roztopioną smołą. Tylko w tej nie ma nawet jej śladów. W przejeździe za bramą jest jeden z dwu zamkowych mostów zwodzonych. Zamek górny składa się z kilku zrośniętych ze sobą kamiennych, dwu - trzypiętrowych budynków, w tym baszt z wieżyczkami i wieży strażniczej. Całość zbudowana została na planie rondla, z niewielkim, wydłużonym dziedzińcem w środku.

Oryginały i dobre kopie

Do zobaczenia w zamku jest sporo. Zleceniodawca przebudowy na przełomie XIX i XX oraz jej wykonawca zadbali bowiem, aby również wyposażenie przypominało dwie epoki architektoniczne, na których wzorowano się: gotyk i renesans. Zgromadzili więc sporo oryginalnych mebli, m.in. XVI–wieczny kredens, chociaż głównie z okresu baroku. Lub... wzorowanych na nich. Dotyczy to nie tylko sprzętów ruchomych. Tak np. przepiękne, budzące zachwyt wielkie, zdobione piece – każdy inny, zbudowano ze specjalnie zamówionych kafli. Wykonanych na podstawie fragmentów oryginalnych z epoki odkopanych podczas prac archeologicznych powadzonych przed przebudową.
Podobnie barokowe meble i brokatowe tapety w sypialni wielkiego mistrza sporządzono na wzór oryginalnych. W jadalni dla gości tylko środkowa część szafy pochodzi z XV w. i jest jedną z najstarszych oryginalnych części w zamku. W arsenale, gdzie eksponowane są średniowieczne zbroje rycerskie – pancerze i tarcze, broń i inne wyposażenie, też tylko część jest oryginalna. Ale chyba tylko dobry znawca będzie w stanie stwierdzić, co jest takim, a co kopią. Zwiedzającym to zresztą przeważnie nie przeszkadza. Chociaż oglądając np. w sali kolumnowej przepiękną kamienną, spiralną kolumnę podpierającą neogotyckie sklepienie, patrzyłem na nią inaczej wiedząc, że to tylko podróbka.

Sale i kaplica

Wisi w niej również neorenesansowy żyrandol z polichromowaną rzeźbą w drewnie kobiety trzymającej krzyżacki herb, osadzoną na porożu jelenia. Na ścianach zaś, wyglądające na średniowieczne, tryptyk i obrazy. Nie dociekałem jednak już, czy też są to kopie. Neogotycką kaplicę zamkową św. Elżbiety wybudowano na miejscu dawnej „czarnej" kuchni. Trzypiętrowy gotycki ołtarz jest podobno oryginalny, z XV w. Ale, jak wynika z przewodnika, uzupełniony neogotyckimi elementami i drewnianymi figurami. Na pewno oryginalne są umieszczone na ścianach kamienne płyty nagrobne zakonnych dostojników.
Po prostu przewieziono je tu z innych krzyżackich zamków i kościołów. Bardzo efektowne witraże w oknach sali kapituły, sąsiadującej z salą rycerską, pochodzą oczywiście z okresu przebudowy zamku. Podobnie jak stojący w niej tron wielkiego mistrza i rzeźbione drewniane ławy dla uczestników posiedzeń. Dodam, że salę tę oświetla największy w zamku, mosiężny żyrandol o 48 świecach, z drewnianą figurą św. Jerzego. W sypialni wielkiego mistrza obejrzeć można m.in. ogromne, bogato zdobione łoże. W innej moją uwagę przykuwa pięknie, głęboko rzeźbione w drewnie kolejne łoże.

Arcyksiążę nie życzył sobie elektryczności

Przykłady można mnożyć. Np. w sali myśliwskiej malowidła ścienne przedstawiają sceny antyczne i myśliwskie. Nad kominkiem jelenia z krzyżem św. Huberta w porożu, zaś w sąsiedztwie na ścianie jest polichromia: antyczna bogini łowów Diana i myśliwy Akteon. Na podłodze leżą skóry niedźwiedzi brunatnych z łbami. Godna zobaczenia jest również sala audiencyjna. A w gruncie rzeczy wszystko, gdyż ogląda się to z dużym zainteresowaniem. Jako ciekawostkę wspomnę, że podczas przebudowy wyposażono zamek w nowoczesną kuchnię, m.in. z rożnem obracanym mechanizmem zegarowym.
Ponadto w mechaniczną windę, którą dostarczano posiłki do jadalni. Oczywiście w wodociąg, WC, ogrzewanie powietrzne, a także telefony na baterię. Gdyż... arcyksiążę (1863-1954) nie życzył sobie doprowadzenia do zamku elektryczności. Jak w każdym szanującym się średniowiecznym zamku, i tutaj są tajemnicze przejścia, ukryte w boazerii wejścia, podziemia czy poddasze. Zwiedzający mogą więc, o ile czas im na to pozwala, poznawać nawet drobne szczegóły zamku i jego wyposażenia. Zaś z wieży obserwacyjnej oglądać zarówno cały kompleks „z lotu ptaka", jak i jego piękne okolice. Wspomniane mosty zwodzone uruchamiane są z różnych okazji, co stanowi dodatkową atrakcję.

Autor uczestniczył w międzynarodowej podróży studyjnej dla dziennikarzy (Press Trip) zorganizowanej przez Czeską Narodową Organizację Turystyczną Czech Tourism w Pradze.

Artykuły powiązane

© 2019 KURIER365.PL