Wydrukuj tę stronę
środa, 20 lipiec 2016 00:00

Zamek Bečov i relikwiarz św. Maura Wyróżniony

Napisane przez Cezary Rudziński
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Zamek Bečov i relikwiarz św. Maura Fot.: Cezary Rudziński

Na wysokiej skalnej skarpie nad rzeką Ciepłą (Tepla), 20 km od Karlowych Warów, stoi duży zamek, a ściślej kompleks dwu zamków i jednego pałacu zbudowanych w różnych okresach. U jego podnóża leży niewielkie miasteczko Bečov, dawne podgrodzie.

Tradycyjnie z rynkiem, ratuszem, farą oraz przeważnie jednopiętrowymi domami o kamiennych podstawach. Najstarsze jeszcze z gotyckim rodowodem, ale później, po niszczycielskich pożarach, zwłaszcza w latach 1621 i 1760, przebudowywane lub odbudowywane w aktualnych wówczas stylach.

Typowe stare miasteczko

Pierwszy kościół farny p.w. św. Jerzego zbudowany w XV w na miejscu wczesnośredniowiecznego urzędu celnego, nie zachował się. Odbudowano go po pożarze w 1621 r., ale w następnym wielkim w 1760 r. spłonął całkowicie. W latach 1763-1767 wzniesiono więc na jego miejscu nowy według planu miejscowego budowniczego Franza Popperlego. W późno barokowym stylu z zewnątrz i rokokowym wnętrzem. Zmodernizowano go w 1834 r., zaś w 1885 r. dobudowano do niego strzelistą wieżę. W 1926 świątynię otoczono dekoracyjnym ogrodzeniem wykonanym przez miejscowego kowala artystycznego Zőrklera.
W rynku dominuje barokowy gmach ratusza. Również on zbudowany został na miejscu starszego, po pożarze w 1760 r., według planów Jozefa Moika i Norberta Heydla. Obecny wygląd otrzymał zaś w 1898 roku. Do ratusza przylega masywny gmach byłego sądu, w którym współcześnie mieszczą się muzea: motocykli i rowerów oraz zabawek. Po środku rynku stoi słup morowy z posągiem Niepokalanej Panny Marii wzniesiony w 1680 r., z herbem ówczesnych właścicieli zamku i miasta, Questenbergów. Po drugiej stronie rzeki, przy szosie do Karlowych Warów i Mariańskich Łaźni, obejrzeć warto jeszcze masywny budynek Starej Poczty z mansardowym dachem, z końca XVIII w., z dawnym zajazdem.

Zniszczone ślady

I to już właściwie wszystko. Z dawnego żydowskiego getta, z tradycjami od XIV w. nie zachowało się praktycznie nic. A była to dzielnica przylegająca do rynku, z trzema bramami, z których jedna stanowi obecnie fragment domu nr 19. Była tam oczywiście również synagoga oraz mykwa (rytualna łaźnia). Zaś kirkut (cmentarz), o którym pierwsza pisana wzmianka pochodzi z 1662 roku, położony był na południowy zachód od miasta. Wszystko zniszczyli Niemcy po przyłączeniu miasteczka w 1938 r. do III Rzeszy w ramach tzw. Sudetenlandu – Kraju Sudeckiego.
Ocalał tylko jeden nagrobek barokowy i dwa klasycystyczne, przeniesione na zamek. I prawdę powiedziawszy tylko Bečovski zamek, a zwłaszcza znajdujący się w nim relikwiarz św. Maura, jest magnesem przyciągającym tutaj dziesiątki tysięcy turystów. Jest to jeden z większych oraz najlepiej zachowanych czeskich kompleksów zamkowych. Pierwszy zamek, gotycki, który dotrwał do naszych czasów, zbudowano tu w I połowie XIV w. ze względu na dogodne miejsce do pobierania ceł. Pełnił on też rolę regionalnej strażnicy, gdyż w pobliżu w paru miejscach wydobywano wówczas srebro.

Dzieje zamkowego kompleksu

W XV – XVI w., gdy jego właścicielami stal się ród Pluhów z Rabštejna, służył tylko za magazyn i jako pomieszczenie gospodarcze. Nie był więc przebudowywany. Obok wznieśli oni, a ściślej dobudowali do niego, w I ćwierci XVI w. renesansowy pałac. Dostępu do całości broniła potężna wieża na planie koła, zburzona jednak w roku 1623, a jej podstawa wykorzystana jako taras widokowy. Podczas wojny trzydziestoletniej (1618-1648) zamek i pałac ograbili Szwedzi. Zaś ówczesny komendant zamku Jan Lacrona wybudował nad fosą od strony miasta basztę.

{gallery}24261{/gallery}
Nowy właściciel zamku i miasteczka, Dominik Ondřej z Kounic, wybudował w latach 1750-1753 nowy zamek, tym razem barokowy. Nie niszcząc poprzednich, a jedynie wykorzystując renesansowy portal w bramie wjazdowej. Prowadził do niej most pierwotnie zwodzony, obecnie stały. Zdobią go kamienne posągi św. Jana Nepomucena i jezuity Jana de Gotto z roku 1753. Zamek barokowy jest największą częścią tego zespołu, a jego dominantę stanowi narożna wieża na planie ośmioboku. Mieści się w niej zamkowa kaplica, sale reprezentacyjne oraz biblioteka. W roku 1861 przebudowano tę kaplicę, a w latach 1861 –1875 architekci Josef Zitka i Josef Mocker dokonali ostatnich zmian we wnętrzach tego zamku.

Zwiedzanie tylko z przewodnikiem

Zamek otaczają tarasy z ogrodami z II połowy XIX w. Pod nimi znajdują się zaś rozległe piwnice byłego browaru z XVIII w. Do zwiedzania, tylko z przewodnikiem, udostępniona jest tylko część barokowego zamku. I to jedną z czterech wybranych tras, z których dwie mają charakter edukacyjny dla dzieci i młodzieży. Trasa: Zamkowe Wnętrza prowadzi przez sale i inne pomieszczenia w których eksponowane są meble, dzieła sztuki, gobeliny, wyroby rzemiosła artystycznego oraz inne ruchomości z XIX w., z czasów ostatnich, belgijskich właścicieli zamku, rodu Beaufort – Spontin.
Szczególnie warte uwagi są cztery gabinety: Grafiki, Czerwony, Gobelinów i Hiszpański. Ponadto bogata biblioteka oraz kaplica św. Piotra. Największym tutejszym hitem jest jednak Trasa Relikwiarza św. Maura. Jednego z najcenniejszych zabytków zarazem artystycznych jak i historycznych w całych Czechach. Uważanego za „Nr 2" po królewskich regaliach, zaś bezkonkurencyjnego, jeżeli chodzi o romańska sztukę złotniczą. Szczegółowo prezentowana jest historia tego zabytku, jego odnalezienia i rekonstrukcji. A przy okazji umieszczono ekspozycję innych starych i oryginalnych relikwiarzy.

Ośmiu świętych Maurów...

Dodam, że historia tego świętego, a zwłaszcza losy jego szczątków i odkrycia na zamku w Bečovie relikwiarza, jest nie tylko szalenie ciekawa, lecz wręcz sensacyjna. Pierwsze pytanie dotyczy tego, szczątki którego z ośmiu znanych świętych Maurów spoczywają w tym relikwiarzu. Tylu przynajmniej udało mi się znaleźć w źródłach. Od męczennika rzymskiego z czasów cesarza Numeriana, tj. † ok. roku 284, po biskupa Peczu (Pécs), † ok. 1070 r. i eremity z Huy w Belgii, dat życia którego nie znalazłem.
Pytanie nie bezzasadne, gdyż w jednym ze źródeł czeskich poświęconych temu relikwiarzowi, przeczytałem: „O św. Maurze wiemy tylko tyle, że był księdzem, który ochrzcił kilkadziesiąt osób i wraz z nimi został zamordowany w 1 lub 3 wieku naszej ery." Takie bzdury spotyka się jednak rzadko. W rzeczywistości co tego, szczątki którego św. Maura znajdują się w tym relikwiarzu, nie ma żadnych wątpliwości, a ich losy są dobrze udokumentowane. Chodzi o najsławniejszego, pierwszego ucznia św. Benedykta, który żył w latach 512-584.

... i ten najważniejszy

Był synem rzymskiego senatora Eutychiusza, oddanym w wieku 12 lat św. Benedyktowi do klasztoru w Subiaco na wychowanie. Wiadomo, że pomagał temu świętemu z zakładaniu klasztoru na Monte Cassino. Według legend słynął z cudownego uratowania życia św. Placydowi oraz niezwykłych uzdrowień. W 543 r. ruszył do Galii i – pomijając szczegóły – osiadł w klasztorze Glanefeuil (Saint-Maur-sur-Loire) nad Loarą w obecnej Francji, gdzie zmarł 15 stycznia 583 r. Do trumny włożono mu pergamin z imieniem, data przybycia do Galii.
Dokument ten znaleziono w 845 r. podczas przenoszenia na rozkaz opata Gauslena szczątków świętego do żelaznej trumny. Wobec zagrożenia przez normańskich najeźdźców, za opata Odo trumnę przewieziono do zamku nad Saoną w Burgundii. A następnie na zaproszenie króla Karola II Łysego do klasztoru św. Piotra w Fosy pod Paryżem, gdzie jego grób stał się miejscem pielgrzymek ze względu na rzekome cudowne uzdrowienia. W 1535 r. nastąpiła sekularyzacja tego opactwa, relikwie św. Maura przeniesiono więc do opactwa Saint–Germaine–de–Pres w Paryżu zniszczonego podczas Wielkiej Rewolucji Francuskiej.

Losy relikwii

Zapewne znacznie wcześniej zaczęto dzielić jego szczątki na relikwie. Posiadaniem głowy, a przynajmniej części czaszki, szczyciła się Kolonia i klasztor benedyktyński w Susa w Piemoncie. Pod koniec XI wieku ramię tego świętego trafiło w srebrnej kapsule do klasztoru na Monte Cassino. Fragment jego ramienia znajdował się również w kościele św. Jana w Buterze na Sycylii. Żebro św. Maura przywiózł do Pragi cesarz Karol IV. Inne relikwie św. Maura posiadał biskup Cambrai, Gerard de Rumigny i umieścił je, wraz z relikwiami św. Jana Chrzciciela, w kościele św. Jana w belgijskim mieście Florennes. I to od nich rozpoczyna się historia relikwiarza z Bečova.
Wykonano go, jako złoty, w I połowie XIII w. i w nim złożono relikwie obu świętych, dołączając od nich później również fragmenty szczątków św. św. Tymoteusza i Apolinarego. Po rewolucji francuskiej klasztor ten został zburzony, a uszkodzony relikwiarz trafił do innego kościoła w tym mieście. W 1838 r. od rady kościelnej kupił go za 2500 franków Alfred de Beaufort – Spontin. W połowie XIX w. polecił relikwiarz odrestaurować, płacąc za to 3 tys. franków. W 1888 r. wystawiono go w Brukseli, a w roku następnym właściciel przeniósł do swojego zamku w Bečove nad Teplou.

Tajemnicza oferta z USA

Gdzie przechowywany był do końca II wojny światowej, a ściślej po dziś dzień. Chociaż to historia miejscami sensacyjna. Ród Beaufortów – Spontinów podczas okupacji niemieckiej kolaborował z hitlerowcami. Gdy zbliżał się front, musieli uciekać. Zabrali ze sobą co się dało z cenności, ale relikwiarz ukryli pod posadzką zamkowej kaplicy. Po wojnie zamek został upaństwowiony. I przez 40 lat nikt o relikwiarzu nie słyszał. Dopiero w roku 1984 z władzami czeskimi skontaktował się obywatel USA Danny Douglas proponując – szczegóły pomijam – 250 tys.$ za bliżej nieokreśloną „historyczną pamiątkę" ukrytą w Czechach.
Sprawą zainteresowali się czescy kryminolodzy, w archiwach znaleźli zdjęcie oraz opis relikwiarza znajdującego się na zamku w Bečove. I 4 listopada 1985 r. rozpoczęli jego poszukiwania uwieńczone sukcesem już następnego dnia. Znalezisko, w nienajlepszym stanie, przekazali w celach badawczych ekspertom – muzealnikom. A ci stwierdzili jego niezwykłą wartość historyczną, artystyczną i materialną. Relikwiarz wymagali jednak kapitalnej renowacji, którą przeprowadzono w latach 1991-2002, kiedy to został udostępniony zwiedzającym muzeum.

Czeski skarb narodowy

W międzyczasie, w roku 1995, wpisany on został na listę czeskich narodowych pamiątek kulturalnych. Podczas renowacji relikwiarz rozebrano, usunięto „obce" uzupełnienia dokonane w trakcie poprzednich remontów. Szlachetne kamienie wyjęto ze opraw, wyczyszczono i ponownie wstawiono. Spróchniałe dębowe deski zastąpiono orzechowymi. Wykonano badania DNA szczątków znajdujących się w relikwiarzu, co pozwoliło ustalić, że należą one do 3 ludzi oraz – ząb – małego dziecka. Wewnątrz znaleziono również fragmenty tkanin i skóry. Zrobiono odlewy i kopie wszelkich zdobień relikwiarza itp.
Dokumentując całą tę pracę. Możliwość obejrzenia odrestaurowanego relikwiarza w specjalnym skarbcu, oczywiście z absolutnym zakazem fotografowania, poprzedza obejrzenie miejsca w kaplicy, gdzie go odnaleziono, a także zapoznania się z procesem renowacji. W szklanej gablocie wystawiona jest spróchniała drewniana część relikwiarza o rozmiarach 140x42 cm i 65 cm wysokości szczytu spadzistego wieka. W innych miejscach, już bez gablot, drewnianą replikę odnowionego z umocowanymi na niej pozłacanymi rzeźbami – postaciami 12 apostołów – po 6 na każdej ze ścian bocznych.

Eksponat w skarbcu

Ponadto na spadzistej jak dach pokrywie medalionami ze scenami z życia św. Jana Chrzciciela i św. Tymoteusza. Oraz umieszczonymi na obu płaszczyznach czołowych 25 cm wysokości rzeźbami św. Maura i Jezusa Chrystusa. Pozostałe elementy dekoracyjne, a pokryta nimi, z pozłacanego srebra, z drogocennymi kamieniami i gemami, jest cała powierzchnia relikwiarza. Przy czym najstarsze gemy, antyczne, pochodzą z I i II wieku. Były więc użyte ponownie. W gablotach oglądać można także inne detale relikwiarza, ich odlewy itp. jak również kolekcję zabytkowych relikwiarzy o różnych kształtach.
Obok nich zaś repliki regaliów królewskich wykonanych przez kowala artystycznego Ivo Rudolfa. Clou programu zwiedzania jest, oczywiście, obejrzenie odrestaurowanego skarbu. Jak już wspomniałem, w specjalnym skarbcu, ustawionego w szklanej gablocie w jego centralnym miejscu. Dobrze oświetlonego, wyłaniającego się wspaniale z otaczających go ciemności. Oglądać można go ze wszystkich stron obchodząc gablotę dookoła. Widok jest rzeczywiście wspaniały, robi wrażenie. Takich – jeżeli jakiekolwiek porównania mają sens, bo przecież każdy jest inny – gotyckich skarbów jest przecież na świecie niewiele. I jeżeli tylko pojawia się tylko taka możliwość, trzeba ten relikwiarz zobaczyć.

Autor uczestniczył w międzynarodowym wyjeździe prasowym zorganizowanym przez warszawskie przedstawicielstwo Czech Tourism i kraj karlowarski.

Artykuły powiązane

© 2019 KURIER365.PL