środa, kwiecień 24, 2024
Follow Us
niedziela, 25 grudzień 2016 11:48

Szwajcaria: Pilatus. Na „nawiedzonym” alpejskim szczycie Wyróżniony

Napisane przez Cezary Rudziński
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Szwajcaria: Pilatus. Na „nawiedzonym” alpejskim szczycie Fot.: Cezary Rudziński

Lucerna, stare, zabytkowe i urocze miasto, leży w centrum Szwajcarii, nad Jeziorem Czterech Kantonów – Vierwaldstättersee. Swoją nazwę ten spory, gdyż ma powierzchnię 114 km², naturalny zbiornik wody do którego wpływa rzeka Reiss i kilka górskich rzeczek, zawdzięcza temu, że jego brzegi, oczywiście w różnych miejscach, należą do czterech kantonów.

Lucerny oraz trzech historycznych, które dały początek Konfederacji Szwajcarskiej: Schwytz, Uri i Unterwalden. Pamiętam jak ich nazwy, w tej właśnie kolejności, ale już nie wiem dlaczego, wkuwaliśmy na lekcjach języka niemieckiego w… konspiracyjnym gimnazjum podczas II wojny światowej.

Niegdyś ponura legenda

Miasto z jednej zaś strony otacza rozległy i postrzępiony masyw górski Alp Urneńskich – Emmental Alpen z górującym nad Lucerną, chociaż nieco od niej oddalonym, szczytem Pilatus. Nazywanym w przeszłości w miejscowym dialekcie Frakmont lub Fräkmünt. Na tablicy koło dolnej stacji kolejki linowej obok nazwy miejsca docelowego Pilatus, figuruje również stacji górnej Fräkmüntegg (1416 m n.p.m.). Po łacinie, bo znana była już w czasach rzymskich, chociaż pierwsza znana pisemna wzmianka o niej pochodzi dopiero w XIII w., nazywano ją Mons fractus – Potrzaskana Góra.
W przeszłości cieszyła się ponurą sławą. Tak straszną, że wchodzenie na nią było zabronione. A pierwszy botanik, który chciał w 1555 r. zbadać jej florę, Konrad Gesner, musiał uzyskać na to specjalne zezwolenie. Wszystko dzięki niesamowitej legendzie mówiącej, że do niewielkiego jeziorka na tej górze wrzucono zwłoki Poncjusza Piłata – stąd wzięła się nazwa Pilatus. Rządcy Judei, który skazał na śmierć Jezusa. Podobno miał się on – Piłat, nie Jezus – ukazywać na tym szczycie w każdy Wielki Piątek. Góry te uważano więc za przeklęte, a ich szczyt za „nawiedzony”.

Sławni turyści

Gdzie Rzym, a gdzie Krym, gdzie Judea na progu naszej ery i zagubione oraz chyba niedostępne wówczas alpejskie jeziorko, tego już legenda nie wyjaśniała. Nie pierwsza to zresztą ewidentna, acz swego czasu uznana, bzdura w legendach. Dopiero w XIX w. Pilatusem zainteresowali się ówcześni turyści. I to nie byle jacy. Był na tym szczycie w 1859 r. niemiecki kompozytor Ryszard Wagner (1813-1883). A także angielska królowa Wiktoria (1819-1901), która podobno wjechała tam… konno. O ile to prawda, chociaż oglądając tutejsze góry w naturze, na mapach oraz panoramach, nie bardzo to sobie wyobrażam, musiał to być wyczyn.
W czasach nam bliższych, niemal współczesnych, odnotowano wizytę hiszpańskiego króla Juana Carlosa I Burbona (1938 - ). Dla niego i wielu innych było to jednak już proste. W roku 1889 oddano bowiem do użytku szynową, zębatą kolej górską Pilatusbahn z Alpnachstadt na szczyt Pilatus Kulm. Pokonującą na trasie m.in. cztery wykute w skałach tunel. Funkcjonującą, oczywiście w „międzyczasie” modernizowaną, dotychczas. Poza szlakami pieszymi i narciarskimi zjazdami, niemal na sam szczyt można się dostać obecnie także kolejkami linowymi od drugiej strony.

Kolejka linowa z Kriens

Nimi pojechaliśmy i było to piękne przeżycie także dzięki wspaniałej, słonecznej pogodzie oraz zmieniającym się co chwila widokom w miarę wjeżdżania wyżej. Stacja dolna znajduje się w miasteczku Kriens, na poziomie 480 m n.p.m. Dojechaliśmy do niej autobusem miejskim, a od przystanku kilkanaście minut szliśmy pieszo. Jest też dojazd innym autobusem niemal pod samą stację, ale chyba nie tak częsty. Nasza przewodniczka Sarka Risch wybrała więc opisany wariant. Kolejka ta przewozi turystów czteroosobowymi wagonikami sunącymi jeden za drugim w odstępie kilkudziesięciu metrów.


Zatrzymują się one na chwilę wystarczającą aby wsiąść lub wysiąść i ruszają do stacji pośredniej Kriensegg (1026 m n.p.m.). Jadący do końca nie muszą przesiadać się, gdyż tymi samymi przeszklonymi wagonikami dowiezieni zostaną do celu. Widoki z nich są wspaniałe. Najpierw na niżej stojące domy, później las i inną roślinność, mijające co chwila wagoniki zjeżdżające z góry, a następnie częściowo zasłoniętą białymi chmurami dolinę. To jednak dopiero pierwszy etap powietrznej podróży na linach, trwającej niemal pół godziny. Aby dotrzeć na Pilatus trzeba przesiąść się do drugiej kolejki, z dużymi wagonami, zabierającymi po 60 pasażerów.

Cztery szczyty i Droga Smoka

I wwożącej ich ostro w górę nad przepaściami i dolinami do górnej stacji. Znajduje się ona u podnóża okrągłego, dwupiętrowego hotelu Bellevue zbudowanego na platformie. Wychodzi się z niej na szeroką skalną półkę na zboczach ze szczytami m.in. Oberhaupt (2106 m n.p.m.), Chriesiloch i najwyższy Tomlishorn (2132 m n.p.m.). Na każdy z nich prowadzi szlak turystyczny. W głębi tego masywu jest natomiast skalna galeria z naturalnymi otworami, z których można oglądać zarówno okolice, jak i stojące nieco niżej budowle, m.in. kaplicę Klimsenhorn, na zboczu u stóp niższego szczytu o tej samej nazwie.
Galeria ta ma wdzięczną nazwę Drachenweg – Droga Smoka. I też wiąże się z legendą, opisaną i zilustrowaną na jej ścianach. Bezpośrednio z górną stacją kolejki linowej i hotelem Bellevue sąsiaduje wysoki na 2118 m n.p.m. jeszcze jeden szczyt – Esel – masywu Pilatusa. Na nim zaś, 50 metrów powyżej platformy szczytowej, stoi hotel Esel. Prowadzi do niego zakosami dosyć stroma ścieżka górska, wejście którą zajmuje około 10 minut. Oczywiście przy tak dobrej pogodzie i widoczności, trudno nie wejść przynajmniej na jeden z wymienionych szczytów masywu.

Fantastyczne widoki

Zwłaszcza, że wyjątkowy tu w grudniu brak śniegu – w górskich szczelinach i mniej nasłonecznionych miejscach widać tylko jego resztki – powoduje, iż ruch turystyczny jest na razie niewielki. Chociaż nie brak cudzoziemców, a także rodzin nawet z niemowlakami, wnoszonymi aż na szczyty, pod stojące na nich duże krzyże. A widoki są naprawdę fascynujące. Dopiero stąd dobrze widać, jak rozległa jest, zaledwie 60-tysięczna Lucerna. Której Starówka, większa niż warszawska, zajmuje tylko mały fragment widzianej z góry aglomeracji nad jeziorem. Dodatkową atrakcję stanowią paralotniarze.
Najpierw obserwujemy jak na zboczu obok hotelu Bellevue przygotowują się do startu. Następnie zaś, już w locie, ćwiczą popisy akrobatyczne. Zarówno na tle budynków, jak i gór, robią one wrażenie i są wdzięcznym tematem dla fotografujących. Nie tylko one. W pewnym momencie w moim obiektywie pojawia się, w dosyć dużej odległości, żerujący górski kozioł. Naciskam migawkę, udało się go „upolować”. Zbocza Oberhauptu, na szczycie którego znajduje się spora platforma widokowa, pokrywa zeschnięta już trawa, a w niej również wysuszone kwiaty, chyba dziewięćsiła. W masywie tym spotkać można ponad 900 gatunków różnych roślin.

Hotel Pilatus-Kulm

Niemal połowę duże półki skalnej z platformą widokową o powierzchni tysiąca m², na zboczu Pilatusa pod jego szczytami, zajmuje 3-4 piętrowy hotel Pilatus-Kulm z 27 pokojami i restauracją. Zbudowany w roku 1890 i, oczywiście, później modernizowany. Dosyć drogi. Ceny w zależności od liczby łóżek w pokoju, kategorii i sezonu, wahają się od 145 do 300 CHF za noc, ze śniadaniami i kolacjami. Obok hotelu na leżakach opalają się odpoczywający turyści. Widzę też – i fotografuję – jednego z nich, który karmi czarne ptaki. Tak oswojone, lub przekonane o swoim bezpieczeństwie, że niektóre jedzą mu nie tylko z ręki, ale i… ust.
Obiad mamy zamówiony w tutejszej restauracji. Jedna z jej sal, najbardziej elegancka, nosi nazwę Queen Victoria Saal na pamiątkę pobytu w tej restauracji angielskiej królowej Wiktorii. Po bardzo smacznym posiłku jeszcze chwila wypoczynku, spacer wspomnianą Drogą Smoka i oglądanie z niej widoków. A później, niestety, droga powrotna w dół. Ale z nieco innymi widokami niż rano, gdyż zmieniło się oświetlenie, zniknęły prawie zupełnie chmury i zamglenia, a plac zabaw dzieci przy stacji pośredniej kolejki kabinowej na Kriensereeg zapełnił się maluchami.

Autor uczestniczył w wyjeździe prasowym do Szwajcarii zorganizowanym przez Switzerland Tourism, organizacje turystyczne Bazylei i Luzerny oraz linie lotnicze Wizz Air.

a