Wydrukuj tę stronę
środa, 11 lipiec 2012 10:38

Stalowa ze stuletnimi szyldami Wyróżniony

Napisane przez Tadeusz Biernacki
Oceń ten artykuł
(1 głos)
ul. Stalowa 41 - to tu odkryto ok. stuletni napis ul. Stalowa 41 - to tu odkryto ok. stuletni napis fotoadres.pl

Co znajdowało się na ulicy Stalowej 100 lat temu? O tym informują dawne szyldy, które odkrył Janusz Sujecki, historyk i varsavianista. Pod warstwą farby na dwóch budynkach zobaczyć teraz można reklamę salonu fryzjerskiego i napis „piwo" pisany cyrylicą.

Autor licznych tekstów o Warszawie, obrońca stołecznych zabytków Janusz Sujecki, przygotowywał dokumentację fotograficzną dla Muzeum Historycznego Warszawy, kiedy zauważył, że przy ulicy Stalowej 37 i 41 coś znajduje się pod warstwą farby na parterze budynków.
Kiedy historyk zaczął zdejmować te fragmenty farby, które łatwo odchodziły, zobaczył, że widać tam reklamy, które powstały zapewne na początku XX wieku. Jest to ciekawostka z końca okupacji rosyjskiej w Warszawie.

Zarówno jeden, jak i drugi budynek należały kiedyś do Władysława Pachulskiego. To on je wybudował jako domy dla robotników. W centralnym punkcie zabudowań znajdował się plac, na którym funkcjonował bazar. W kamienicach na parterze mieściło się wiele sklepów i warsztatów. To być może właśnie te sklepowe szyldy ukrywają się pod warstwami farby.

Na budynku przy Stalowej 41 znalazł się rosyjski napis „Piwo" pisany cyrylicą. Natomiast pod adresem Stalowa 37 możemy zauważyć reklamę salonu fryzjerskiego. Tu można dostrzec napis „Golenie, strzyżenie" w dobie gdy nie znano jeszcze depilatorów do twarzy. Według varsavianisty niektóre napisy mogły być zamalowywane już 2-3 lata po ich powstaniu.

Te fragmenty farby, które szczelnie przylegają do ściany, powinni zdjąć fachowcy. Nie wiadomo, jakie skarby można pod nimi znaleźć. Jednak reklamy odkryte przez Sujeckiego teraz może zobaczyć każdy przechodzień. Są one dość słabo widoczne, można je więc minąć obojętnie. Aby jednak ich nie stracić, należy je zabezpieczyć np. przed deszczem.

Właścicielka budynków miała zgodę na malowanie elewacji parteru. Teraz jednak Zespół Opiekunów Kulturowego Dziedzictwa Warszawy ma zamiar skierować pismo do dzielnicowego Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami z prośbą o to, żeby partery na razie nie były remontowane. Sujecki należy do tego zespołu i wraz z innymi obrońcami zabytków chciałby, aby sprawą zajął się warszawski konserwator zabytków. Gdyby oba budynki znalazły się w rejestrze zabytków, można by zachować i zabepzieczyć ponad 100-letnie napisy. ZOKDW, jeśli zbierze na to fundusze, planuje przykryć napisy bezbarwnymi płytkami. Na razie jednak budynki nie są zabytkami, są też wysuwane roszczenia do nich.

Artykuły powiązane

© 2019 KURIER365.PL