środa, maj 08, 2024
Follow Us
środa, 31 październik 2012 13:54

Szwajcaria: Na hulajnodze ze szczytu Brambruesch

Napisane przez
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Szwajcaria: Na hulajnodze ze szczytu Brambruesch fot. Cezary Rudziński

Chur, najstarsze miasto Szwajcarii, otaczają góry. Najpopularniejszym szczytem jest tu zaledwie 1584-metrowy Brambrüesch, gdyż stanowi całoroczne miejsce aktywnego wypoczynku. Wiosną i latem to doskonałe miejsce na piesze wędrówki, jazdę rowerem górskim oraz zjazdy na bikeboardach – nowoczesnych hulajnogach górskich.

Dolna stacja kolejki linowej na górę jest tuż przy Starówce, na południowym brzegu wąskiego w tym miejscu Renu. Wjeżdżamy najpierw dużą kabiną zabierającą po kilkunastu pasażerów. Roztacza się z niej rozległa panorama gór oraz miasta. Bez trudu można odszukać w nim niemal wszystkie zabytkowe budowle. Na stacji przesiadkowej Kanzeli na wysokości 1170 metrów n.p.m. przesiadamy się w będące w stałym ruchu 4-osobowe gondole. Jeszcze tylko dosyć stromy wjazd nimi w górę i już jesteśmy u celu.

 

Turyści i zwierzęta domowe

Niemal płaski Brambrüesch rozciąga się chyba na kilkaset metrów długości, chociaż jego szerokość jest znacznie mniejsza. Jego łagodne wzniesienia zabudowane są szałasami pasterskimi, nielicznymi domami i paroma innymi obiektami. Jest hotel sportowy i restauracja górska o tej samej nazwie co szczyt, serwująca regionalne przysmaki. Znakomite są tu zarówno steki wieprzowe w sosie z borowików, z krokietami ziemniaczanymi oraz warzywami, jak i domowe pizokele – rodzaj pierożków.

{gallery}10001{/gallery)
Na niewielkiej hali pasą się krowy i jałówki, z zainteresowaniem patrzące na ludzi i podchodzące do nich bez oporu. Gdyby nie drewniane ogrodzenia, kontakt ten byłby jeszcze bliższy. W innym miejscu, w mini zoo dla maluchów, są owce, brunatne kozy i inne zwierzęta oraz ptactwo domowe. Dla dzieci jest spory ogródek jordanowski z urządzeniami do aktywnych zajęć.
Brambrüesch jest również miejscem przesiadkowym do kolejki linowej w wyższe partie gór, na Dreibundenstein na wysokości 2200 m n.p.m. skąd prowadzą już bardziej ambitne zjazdowe trasy narciarskie.

 

Alpejski park rowerowy

My, szóstka polskich dziennikarzy zaproszonych na kilka dni do Gryzonii, aby poznać jej ofertę atrakcyjnego wypoczynku, idziemy do Alpen Bike Parku – Alpejskiego Parku Rowerowego. Jest to wypożyczalnia rowerów górskich oraz hulajnóg górskich. Są tu również instruktorzy – przewodnicy grup. Więcej na temat parku znaleźć można na stronie: www.alpenbikepark.ch.

Czeka nas zjazd w dół, aż do Kanzeli. Różnica poziomów niezbyt duża, niespełna 400 metrów, ale pięciokilometrową górską, kamienistą trasą zjazdową przeznaczoną wyłącznie dla tego rodzaju pojazdów oraz ruchu pieszego. Dla rowerzystów jest inna trasa, także z odcinkami z przeszkodami, np. płotami, przez które można przeskakiwać na dwu kółkach. Nigdy jeszcze nie jeździłem na górskiej hulajnodze. Ma ona dwa koła z dętkami o średnicy stosowanej w dziecięcych rowerach, półeczkę na stopy oraz kierownicę z parą hamulców – po jednym na koło przednie i tylnie. Najpierw pod okiem instruktora próbujemy, jak się na tym jeździ. Próba wypada pomyślnie, chociaż spadki na betonowej ścieżce nie są duże. Trzeba tylko uważać, aby hamowanie zaczynać od właściwego hamulca, bo gdyby nacisnąć ten na przednim kole, można by przelecieć przez kierownicę.

Decydujemy się na zjazd. Zakładamy kaski, zapinamy kurtki, bo to przecież jesień, i ruszamy. Na początku jadę trochę nieporadnie z braku wprawy. Gdy okazuje się jednak, że z utrzymaniem równowagi oraz hamowaniem nie ma problemów, coraz śmielej. Trochę zaskakuje mnie trasa, na której gładka betonowa nawierzchnia szybko się kończy i zaczyna blisko 2 metrowej szerokości górska, kamienista droga, prowadząca przez las, a następnie łąki, jakieś gospodarstwo pasterskie i znowu przez las.

 

Fantastyczne wrażenia

Przy szybkiej jeździe wiatr chłoszcze twarz. Jest fantastycznie, trzeba tylko bardzo uważać przed i na zakrętach, aby nie wypaść z trasy i nie wylądować wśród drzew albo nie spaść kilka metrów niżej na łąkę. Po drodze mijam jadących sąsiednim szlakiem kolarzy górskich skaczących ponad przeszkodami. Jeszcze chwila, krótki podjazd z rozpędu w górę pod stację kolejki Kanzeli i to już koniec przyjemności.
Czas wrócić do Chur i kontynuować bogaty program. Doskonałe wrażenia pozostaną jednak na długo.

{jumi [*6]}

a