niedziela, kwiecień 28, 2024
Follow Us
×

Ostrzeżenie

JFolder::pliki: Ścieżka nie jest folderem. Ścieżka: /home/kur365/domains/kurier365.pl/public_html/images/14817.
×

Uwaga

There was a problem rendering your image gallery. Please make sure that the folder you are using in the Simple Image Gallery Pro plugin tags exists and contains valid image files. The plugin could not locate the folder: images/14817
poniedziałek, 23 wrzesień 2013 10:41

Solura, Kościuszko i magiczna jedenastka Wyróżniony

Napisane przez Elżbieta Sawicka
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Solura, Kościuszko i magiczna jedenastka Fot.: Elżbieta Sawicka

 

Solura, stolica kantonu Solothurn, położona nad brzegiem rzeki Aary i u podnóża masywu Jury, reklamuje się jako perła szwajcarskiego baroku. Ale nie tylko. Turystów ma tu zwabić coś jeszcze: dziwna i tajemnicza historia z liczbą 11.

Sięga ona siedemnastego wieku. Zapis w starej księdze z 1666 roku wspomina, że miasto miało wówczas 11 bractw cechowych, 11 kościołów, 11 studni i 11 wież. Solothurn był jedenastym z kolei kantonem, który przystąpił do Konfederacji Szwajcarskiej (miało to miejsce w roku 1481).
Skoro jedenastki odegrały tak znaczącą rolę w historii miasta, należało zadbać o następne...
Kiedy słynni architekci z Ticino – Gaetano Mateo Pisoni i Paolo Antonio Pisoni – budowali w latach 1762-1773 tutejszą katedrę św. Ursusa, zostali poproszeni o uwzględnienie magicznej liczby. Nie odmówili. Górująca nad miastem klasycystyczna katedra (wspaniała fasada!) ma 11 ołtarzy, 11 drzwi i 11 dzwonów, a imponujące szerokie schody rozdzielają podesty co 11 stopni.
Spośród licznych miejskich zegarów jeden nawet pokazuje ... 11 godzin. Tutejszy browar – co raczej nie jest zaskoczeniem – nazywa się Öufi (w szwajcarskiej odmianie niemieckiego – jedenaście) i produkuje „Öufi Bier".
Mimo bliskich związków z sąsiednim protestanckim Bernem miasto pozostało katolickie, a jego najwspanialszą budowlą jest właśnie katedra św. Ursusa z wnętrzem w stylu włoskiego baroku. Lekka i elegancka. Zbudowano ją z jasnego piaskowca z Jury, 60-metrową wieżę wieńczy zielona kopuła.
Nie do pominięcia jest także wzniesiony pod koniec siedemnastego stulecia Jesuitenkirche, kościół jezuitów. Uchodzi za jeden z najznakomitszych przykładów architektury barokowej w Szwajcarii.

O niewielkiej Solurze mówi się, że ma paryski szyk. Nie bez powodu. Ponad dwa i pół stulecia (1530-1792) urzędowali tu ambasadorowie francuscy akredytowani przy Konfederacji Szwajcarskiej. Ich obecność odcisnęła trwały ślad w architekturze miasta, w elegancji i wdzięku takich budowli jak pałac Besenval czy barokowe rezydencje patrycjuszy. Wytworny dwór ambasadora Francji oddziaływał na modę, kuchnię i obyczaje. Ale, co ciekawe, nie na język. Solura pozostała niemieckojęzyczna.
Dziś miasto (Solothurn, Soleure), liczy niespełna 15, 5 tys. mieszkańców. Jest ciche, spokojne, przyjazne dla pieszych – ze Starego Miasta usunięto ruch samochodowy. Zachwycają wąskie uliczki i placyki z historycznymi studniami (wspaniale zdobionymi – tak jak w Bernie) i zabytkowymi kamienicami.
Najstarszy zachowany budynek pochodzi z pierwszej połowy XIII wieku, w 1545 roku dodano mu zegar astronomiczny z trzema wskazówkami. Duża wskazówka pokazuje godziny dnia i nocy, minutowej brak (minutami nikt się wówczas nie przejmował). Dwie małe wskazówki określają położenie ciał niebieskich: Słońca i Księżyca. Grupa drewnianych figur-automatów – rycerz, król i śmierć – co godzina odgrywa swój odwieczny spektakl z kosą, klepsydrą i pytaniem o godzinę śmierci.

{gallery}14817{/gallery}


Dla Tadeusza Kościuszki wybiła 15 października 1817 roku. Naczelnik Sił Zbrojnych Narodowych w powstaniu 1794 roku umarł na wygnaniu, właśnie w Solurze. Dwa ostanie lata swojego życia spędził w domu przy Gurnzelgasse 12, należącym do starej mieszczańskiej rodziny Zeltnerów, z którą był zaprzyjaźniony. Bohater narodowy Polski i Stanów Zjednoczonych zajmował tam skromne dwupokojowe mieszkanie z alkową. Na domu, stojącym w bliskim sąsiedztwie liczącej sobie, bagatela, 500 lat restauracji Zunfthaus zu Wirthen, umieszczona jest stosowna tablica z białego marmuru z napisem po łacinie, że oto w tym domu „największy Polaków wódz wielką duszę wyzionął" .
Kościuszko cieszył się wśród Szwajcarów powszechną sympatią i szacunkiem. W czasie konnych przejażdżek po okolicy rozdawał zawsze jałmużnę ubogim. Ponoć koń Naczelnika sam przystawał na widok żebraka ...

Ile jest w Solurze muzeów, łatwo się domyślić: jedenaście. Przewodniki na pierwszym miejscu wymieniają Muzeum Sztuki, Muzeum Historii Naturalnej i umieszczone w Starym Arsenale muzeum kantonalne ze wspaniałą kolekcją broni. Jednak o tym, które nas akurat szczególnie interesuje, brak nawet wzmianki. Mowa o Muzeum Tadeusza Kościuszki otwartym uroczyście w domu Xaviera Zeltnera we wrześniu 1936 roku. Przyjechał z tej okazji do Solury sam Józef Beck, minister spraw zagranicznych RP.
Sporo czytałam o pamiątkach po Naczelniku zgromadzonych w dwóch skromnych pokojach („łóżko przykryte purpurowym kobiercem z białym orłem w złotej koronie", siodło, pamiątkowe zegarki, obraz Juliusza Kossaka „Przysięga na rynku krakowskim", portrety, listy, dokumenty...), ale nigdy nie udało mi się ich zobaczyć, chociaż byłam w Solurze już dwa razy. Muzeum Kościuszki w tygodniu jest zamknięte, otwierają je tylko w weekendy. Pech! Ale nic straconego – do trzech razy sztuka.
{jumi [*6]}

a