TAJNE KOMPLETY GIMNAZJALNE
Kilkadziesiąt metrów za odchodzącą od ul. Wojska Polskiego, wówczas Piłsudskiego (jej okupacyjnej nazwy Ostlandstrasse, podobnie jak innych zmienionych nie używaliśmy), na prawo do pl. Kościuszki ul. Toruńską, w lewo, na północ, odchodzi ul. Cmentarna. Przy niej, zaraz za rzeczką Strawą, zaczynają się cmentarze. Na dwu katolickich: Starym, nazywanym Piotrkowskim Powązkami i Nowym, są groby kilku pokoleń moich przodków i krewnych. Vis a vis pierwszego z nich było i jest gospodarstwo ogrodnicze, w którym podczas okupacji niemieckiej mieliśmy jeden z konspiracyjnych lokali tajnego gimnazjum i liceum B. Chrobrego. W odróżnieniu od okresu przed i powojennego, koedukacyjnego.
W moim 8-osobowym „komplecie” byłem jedynym chłopakiem, a córka ogrodników moją szkolną koleżanką. Każdego dnia tygodnia spotykaliśmy się, ze względów bezpieczeństwa, w innym miejscu. Przeważnie w mieszkaniu kogoś z uczniów. Nasze jednak nie wchodziło w grę, bo Mama też prowadziła w nim tajne nauczanie, tyle, że w zakresie szkoły powszechnej. Kilka z dawnych lokali konspiracyjnych mijam dziś odświeżając znajomość miasta. Przychodziliśmy do nich i wychodziliśmy pojedynczo co kilka minut, aby nie być zauważonymi przez hitlerowskich szpiclów.
KONSPIRACJA MAŁOLATA
Nauczyciele prowadzili ze względów organizacyjnych po 2-3 lekcje tego samego przedmiotu jednego dnia. Tajne nauczanie było oczywiście zabronione, karane wysyłaniem nauczycieli, a także uczniów do Oświęcimia, na Majdanek lub do innych obozów. W przypadku starszych uczniów do niewolniczej pracy w „Reichu” – Niemczech. Jeden gruby brulion „do wszystkiego” nosiłem dosłownie „za pazuchą”, pisałem w nim ołówkiem kopiowym, bo długopisów jeszcze nie wynaleziono, prawdziwe „wieczne pióra” były drogie, a tanie tylko brudziły palce i ubranie atramentem.
Na stołach lub w innym miejscu pod ręka zawsze były warcaby i jakieś gry planszowe, głównie „Chińczyk”, na wypadek jakiejś kontroli i możliwości tłumaczenia się, że to spotkanie koleżeńskie. Pamiętam i mijam też inne budynki związane z konspiracyjnymi wspomnieniami. Nosiłem do nich na polecenie Mamy jakieś „przepisy na sałatkę z brukwi”, czy „piernik z dodatkiem marchwi” zapisane na cienkiej bibułce, przeważnie papierosowej. Skręcano w nią wówczas machorkę. Nosiłem te zwitki do pani Zosi, Krysi, ciotki Stefy czy Heli i do innych osób.
ŚLADY ŚREDNIOWIECZNYCH BRAM MIEJSKICH
Z surowym poleceniem: nie otwieraj tego, a jak będzie łapanka, lub zainteresują się tobą Niemcy, to natychmiast to połknij. Dopiero po wojnie dowiedziałem się, takie były wymogi konspiracji, że były to różne meldunki podziemia oraz informacje z radia BBC. I jak nie było akurat łączników, to ich w prostszych sprawach zastępowałem. Ale starczy tych „kombatanckich” wspomnień. Pora dalej odświeżać znajomość miasta. Idąc od ul. Cmentarnej zaledwie sto kilkadziesiąt metrów na wschód ul. Wojska Polskiego, dochodzi się do północnej i zachodniej granicy historycznego grodu.
Otoczonego w przeszłości, w XV-XVI w. murami obronnymi, z bramami także rozebranymi w większości gdy straciły znaczenie i sypały się ze starości. Dziś na murach budynków stojących w pobliżu tych ostatnich, są tablice informacyjne o nich po polsku i angielsku oraz ich rysunki. „Brama Krakowska”, „Wolborska” i inne. Na tym odcinku ul. Wojska Polskiego stoją kolejne dwa zabytkowe gmachy, związane także z naszą rodziną. Jednym z nich jest barokowy b. klasztor i kościół dominikanów, nasz parafialny, o którym napiszę osobno. A naprzeciwko, po drugiej stronie ulicy, dawne więzienie.
KLASZTOR I WIĘZIENIE
W wiekach XVII-XVIII był to klasztor pijarów, obok którego stał, przy ul. Rwańskiej, ich kościół zbudowany w latach 1689-1718. Zniszczony i opuszczony po pożarze, został sprzedany w 1796 r. przez prymasa Ignacego Krasickiego ewangelikom i pod odbudowie służy im dotychczas. W więzieniu, na które przebudowano klasztor, siedzieli nie tylko kryminaliści, ale w latach okupacji także więźniowie polityczni. M.in. jeden z dwu najmłodszych braci Taty – Jerzy Paweł, który stąd, jak już napisałem wyżej, 29.6.1940 r., dokładnie w 19-tą rocznicę urodzin, wywieziony został wraz z ponad trzydziestoma innymi harcerkami, harcerzami i zakładnikami, na rozstrzelanie przez Niemców w Lesie Rakowskim.
W nocy przed egzekucją, nie wiedząc jeszcze co go czeka, napisał na kawałku papieru wyrwanym z jakiejś księgi rachunkowej, zachowany w rodzinnym archiwum gryps do rodziców, który w zamian za srebrny zegarek zgodził się dostarczyć jeden z polskich strażników. Przyniósł tę, pośmiertną już informację, „że nas dokądś mają wywieźć” następnego dnia. Na początku grudnia 1945 r. byłem na ekshumacji, a następnie pogrzebie na Nowym Cmentarzu, ofiar tej zbrodni. Nigdy nie zapomnę zwłaszcza kępki niegdyś bujnych blond włosów na wysuszonej czaszce zaledwie o 10 lat starszego ode mnie stryja.
W DAWNYM ŻYDOWSKIM MIEŚCIE
A w 1950 r. więźniem w ponurym gmachu piotrkowskiego więzienia był, w ramach stalinowskich represji, Tata. Jednym z 14 aresztów, więzień i obozów, przez które przeszedł.
Więzienie to zakończyło działalność w roku 2004. Długo szukano nabywcy tego niecodziennego zabytku. Pamiętam sprzed kilkunastu lat na nim baner: „Sprzedam lub wydzierżawię” i numery telefonów. Znaleziono chętnego, część budynku rozebrano tworząc parking, a w pozostałej części od ul. Wojska Polskiego powstała galeria handlowa „Stary Areszt” oraz restauracja i – to ponury chichot historii – sala bankietowa „Arresto”.
Stąd do dawnego Żydowskiego Miasta, a w latach II wojny światowej, getta, jest już tylko rzut kamieniem. Do Wielkiej Synagogi z końca XVIII w. i stojącej obok małej, przeznaczonej na cheder – szkołę wyznaniową, sąd rabinacki i zarząd gminy żydowskiej trzy przecznice. Budynki, ładnie wyremontowane, są obecnie siedzibą miejskiej biblioteki. Dzielnica żydowska, chociaż nie mieli ono zakazu osiedlania się w innych częściach miasta, zaczynała się za średniowiecznymi murami obronnymi i farą na wschód od Starego Miasta. Podczas okupacji widywałem mieszkańców getta za drutami kolczastymi, a raz leżącego „po aryjskiej stronie” trupa drobnej kobiety, która starała się podobno dostarczyć im żywność.
ZAMEK KRÓLEWSKI
Ślady – wgłębienia w jezdni wyłożonej kostką brukową – po dawnych słupach ogrodzenia z drutu kolczastego stojących po środku, wzdłuż ul. Garncarskiej, widoczne były jeszcze w latach 60-tych. A teraz w wielu miejscach w oczy rzucają się puste, zarośnięte krzakami i chwastami place po żydowskich ruderach. Kilkadziesiąt metrów od synagog przy ul. Jerozolimskiej stoi, także poza dawnymi murami grodu oraz na wschód od „nurtu” Strawy, ceglany Zamek Królewski z początku XVI w. Zatrzymywali się w nim polscy władcy gdy przyjeżdżali do Piotrkowa.
W nim też miały miejsce ważne wydarzenia historyczne, współcześnie mieści się muzeum. Ale to kolejny temat na osobną relację. Piotrkowskie Stare Miasto otoczone niegdyś murami było niewielkie. Na planie niemal kwadratu, o bokach po około 300 metrów. Między obecnymi ulicami: Stronczyńskiego, pl. Kościuszki i al. 3-go Maja na zachodzie oraz Zamurową na wschodzie i Wojska Polskiego na północy, na południu sięgając niemal nowej, szerokiej arterii, al. Kopernika. Wytyczono ją m.in. przed dawnym gmachem kolegium pijarów, od 1918 r. gimnazjum, a obecnie I Liceum Ogólnokształcącym, im. Bolesława Chrobrego.
LEGENDARNE POCZĄTKI TRYBUNALSKIEGO GRODU…
„Moja szkoła”, w której naukę kontynuowałem krótko w okupacyjnej powszechnej, a gimnazjalną na tajnych kompletach, a po wojnie kontynuowałem w tym gmachu aż do wyjazdu z Piotrkowa na stałe. Historyczny budynek dawno nie jest już ogrodzony, rozebrano też poniemiecki budyneczek na boisku, chyba wartownię, w którym mieliśmy „harcówkę” – izbę 4 Piotrkowskiej Drużyny Harcerzy im. Cypriana Godebskiego. A przed wejściem stanął pomnik Mikołaja Kopernika. Jeżeli chodzi o historię miasta, to wiadomo, że na jego terenie osady słowiańskie istniały już, wśród rzeczek i bagien, w VIII w.
Według starej legendy do jednej z nich, na odległym o kilkaset metrów na południe od późniejszego grodu wzgórzu, gdzie z czasem zbudowano najpierw drewniany, a później obecny murowany kościółek p.w. Nawiedzenia NMP, przybył w IX w. z Wielkich Moraw misjonarz Piotr i zaczął szerzyć chrześcijaństwo. Wówczas rósł w tym miejscu pogański święty gaj, rósł święty dąb i stały posążki bożków. Poganie okazali się jednak silniejsi i rzeczywista chrystianizacja, już zachodnia, rozpoczęła się po przyjęciu chrztu przez księcia Polan Mieszka.
… I WAŻNE FAKTY HISTORYCZNE
Ciekawych legend piotrkowskich, podobnie jak faktów historycznych jest sporo, o niektórych pisałem w ub. roku z okazji 800-lecia Trybunalskiego Grodu. Pierwsza pisemna wzmianka o nim pochodzi z dokumentu Leszka Białego z 1217 roku. W 1291 r. Władysław Łokietek nadał mu przywilej lokacyjny i prawa miejskie. Ze względu na dogodne położenie, Piotrków stał się jednym z ważnych polskich miast. To tu, w latach 1346-1347 spisano statuty piotrkowskie. Od polowy XIV w., za panowania Kazimierza Wielkiego, stawiano mury obronne.
A od końca tamtego wieku odbywały się w mieście sądy szlacheckie, ziemski i grodzki. W 1468 zaś pierwszy sejm walny Królestwa Polskiego, co zapoczątkowało polski parlamentaryzm . Zainteresowanych szczegółowszymi dziejami Piotrkowa odsyłam do bardziej kompetentnych źródeł. W obrębie średniowiecznych murów, z centralnym rynkiem na planie kwadratu i ratuszem oraz odchodzącymi z jego trzech rogów 6 ulicami – z czwartym, północno – wschodnim, stykał się inny plac, od lat Stefana Czarneckiego. Były też 4 kościoły, z czego 3 z klasztorami i wszystkie dotrwały naszych czasów, będąc cennymi zabytkami.
STAROMIEJSKIE ZABYTKI
Przetrwały, chociaż ponosząc straty, szwedzki „potop” i wielki pożar miasta w 1786 r., który pochłonął staromiejskie barokowe kamienice. Na ich fundamentach, bez zmian w układzie przestrzennym, wzniesiono nowe. Wiele z nich stoi nadal. Tylko po ratuszu z XV w., który był też siedzibą Trybunału Koronnego, rozebranym przez rosyjskich zaborców po Powstaniu Styczniowym 1863 r., pozostały zaledwie zarysy fundamentów. Na terenie Starego Miasta jest, oprócz starych świątyń – o dwu najcenniejszych z nich napiszę osobno, sporo innych zabytków i ciekawych miejsc, do poznawania których zachęcają foldery CIT i internetowe strony miasta.
Wspomnę tylko o Muzeum Piwowarstwa przy ul. Szewskiej 2, jedynym w Polsce kompleksowo prezentującym historię i procesy warzenia tego napoju. W Piotrkowie od czasów średniowiecza. Najstarsza wzmianka o tutejszym piwie pochodzi z roku 1487, znajduje się w dokumencie Kazimierza Jagiellończyka. Wartych uwagi miejsc w moim rodzinnym mieście jest oczywiście o wiele więcej, niż byłem w stanie ponownie zobaczyć podczas jednodniowego w nim pobytu po latach. O wielu dowiedziałem się dopiero obecnie ze wspomnianych wydawnictw. Trzeba więc będzie przyjechać ponownie. I zachęcam do tego innych.
Cezary Rudziński
Zdjęcia autora
http://kurier365.pl/globtroter/28921-piotrk%c3%b3w-dwie-historie-trybunalskiego-grodu-3.html#sigProId0161f0c6f0