Rozgorzał on po śmierci węgierskiej królewny i polskiej księżnej, aktualnie też świętej, Kingi (1234-1292). Która wcześniej, wykorzystując okres anarchii w jej rodowej ojczyźnie, obsadziła na ponad 30 lat tę część Spiszu polskimi wojskami.
Ludwik I Węgierski
Ważnym wydarzeniem w dziejach miasta był rok 1364, w którym król Ludwik I Węgierski (1326-1382) nadał mu prawa wolnego miasta królewskiego. W tym miejscu nie mogę pominąć faktu, że niektóre polskie przewodniki po Słowacji mylnie nazywają go Ludwikiem Andegaweńskim. Bo chociaż ten król węgierski, a później także polski, pochodził również z rodu Andegawenów, a na Węgrzech nazywany jest Ludwikiem I Wielkim, to chodzi o dwu różnych, chociaż żyjących niemal równocześnie władców. Ale francuski Ludwik I Andegaweński (1339-1384) nie miał nic wspólnego ani z Węgrami, ani ze Starą Lubowlą.
Rozwijała się ona świetnie pod rządami polskich starostów spiskich w latach 1412-1772, podobnie jak inne zastawione Władysławowi Jagielle miasta, miasteczka i wsie. Niestety 11 kwietnia 1556 roku Starą Lubowlę niemal doszczętnie strawił ogromny pożar, nie niszcząc zaledwie 6 domów. Praktycznie więc niemal wszystko, co obecnie w nim możemy oglądać, wzniesiono po tym roku. Z wyjątkiem głównej budowli w rynku, kościoła parafialnego św. Mikołaja. Zbudowano go bowiem w XIII wieku jako gotycki. Później przebudowywano. M.in. po pożarze świątyni w 1639 roku w stylu baroku, a w XIX wieku klasycyzmu.
Zabytkowy kościół i domy w rynku
Wyposażenie jego wnętrza, zwłaszcza ołtarz główny i kilka bocznych, jest więc barokowe. Zachowało się jednak kilka starszych dzieł sztuki i elementów dekoracyjnych. Najciekawsze z nich, to figura Matki Bożej z około 1360 roku w zwieńczeniu ołtarza Świętej Rodziny. Ponadto późnogotycki krucyfiks na tęczy z XVI w. Zwiedzanie kościoła poza godzinami mszy (ale wówczas jest ono co najmniej niemile widziane) jest płatne. Podczas obecnego w nim pobytu trafiłem jednak na uroczystą mszę ślubną, udało mi się więc zrobić kilka zdjęć jego wnętrza. Dookoła rynku stoją późnorenesansowe i klasycystyczne domy oraz kamienice. W ogromnej większości jednopiętrowe. Niektóre mają zachowane podcienia.
Jednym z najciekawszych budynków tego zespołu jest, obecnie mieści się w nim muzeum – Dom Lubowelskiego Mieszczanina, prezentujące tutejsze życie mieszczańskie w XIX w., warsztat papierniczy i wykonujący druki oraz mennicę. Uwagę zwraca również dom nr 12, który powstał po pożarze w 1639 r. z połączenia dwu wcześniejszych kamienic. Jest on siedzibą miejscowego Centrum Informacji Turystycznej oraz galerii sztuki, w której wystawiane są prace tutejszych artystów. Na ciekawe domy można natrafić również w uliczkach odchodzących od rynku, lub w jego pobliżu. I to już chyba wszystko, co warto tu zobaczyć.
Muzeum ludowej architektury drewnianej
Pora na parę słów o lubowiańskim skansenie. Zgromadzono w nim kilkadziesiąt zabytków ludowej architektury drewnianej przeniesionych tu z różnych spiskich i wschodnio słowackich wsi. Wytyczono też, pozwalającą obejrzeć je wszystkie, 4,5-kilometrowej długości, licząc od parkingu na którym pozostawia się samochody, ścieżkę dydaktyczną. Najbardziej rzucającym się w oczy budynkiem w nim jest greckokatolicka cerkiew p.w. św. Michała Archanioła zbudowana w roku 1833 we wsi Matysova. Jest to cenny zabytek ludowej architektury sakralnej wschodniej Słowacji.
To budowla zrębowa, z wysoką wieżą. Przypomina trochę świątynie polskiego szlaku architektury drewnianej na Podkarpaciu i Podhalu. Wyposażenie jej wnętrza jest niekiedy starsze od samej cerkwi. Z I polowy XVIII w. pochodzi bowiem ikonostas, zaś z II połowy tamtego wieku ołtarz boczny Przemienienia Pańskiego. Niektóre ikony zaś, nawet z XVII w. Były ono bowiem częścią ikonostasu starszej drewnianej świątyni w Matysovej. W 1979 roku cerkiew ta przeniesiona została z niej na obecne miejsce do skansenu. A w 1991 roku ponownie konsekrowania i w dniach ważnych świąt religijnych odbywają się w niej nabożeństwa w języku cerkiewnosłowiańskim.
Chaty w pełni wyposażone
Większość znajdujących się w skansenie wiejskich domów mieszkalnych zbudowano na początku XX wieku. Tylko jeden, z kilkunastu opisanych dokładniej i z ich rysunkami, w ulotce informacyjnej tego muzeum ludowej architektury, którą otrzymałem w języku polskim, postawiony został dopiero w 1947 r. we wsi Údol. A wzniosło go małżeństwo Murcków. Trafił do skansenu, gdyż budynek ten reprezentuje najpóźniejsze stadium przemian drewnianego domu w tym regionie. Mieszkała w nim tylko jedna rodzina, a obecnie wewnątrz umieszczono ekspozycję szkoły ludowej z okresu międzywojennej Republiki Czechosłowackiej, z mieszkaniem nauczyciela.
{gallery}21120{/gallery}
Domy w tym muzeum pod gołym niebem zawierają bowiem ich dawne wyposażenie, które, oczywiście, można oglądać. Poza nim szczególnie ciekawe są w niektórych izbach belki stropowe. Zdobione snycerką i napisami. Przeważnie z motywami solarnymi, rozetami, nazwiskami fundatorów i rokiem postawienia domu. Przy czym w dialektach: szaryskim (płn. wsch. Słowacja, region sąsiadujący ze Spiszem), góralskim, ale również w językach niemieckim i rusińskim. We wspomnianej ulotce informacyjnej czytam, że belkom tragarzowym, czyli głównym nośnym, przypisywano w tutejszej kulturze ludowej funkcje magiczne.
Magiczne funkcje... belek stropowych
Kładziono pod nimi ochrzczone dziecko, ciężko rodząca kobietę, a także umierającego, gdy długo konał. Błogosławiono też przed ślubem państwa młodych. Pannie młodej zdejmowano wianek i zakładano na głowę czepiec. Pod tą belką tańczyła też ona pierwszy taniec ze swoim mężem. Oprócz różnego rodzaju domów, można tu obejrzeć również Sypaniec z Veľkej Lesnej z końca XIX w. Sypańcami nazywano przydomowe, wolnostojące magazyny, w których na jednym poziomie trzymano zboże, a na drugim skrzynie z odzieżą, narzędzia tkackie itp.
Zaopatrywano je w solidne zamki, a także dachy o konstrukcji siodłowej, które w przypadku pożaru można było szybko zrzucić, zapobiegając spaleniu się dobytku. Stoi też w skansenie szałas pasterski, a ściślej zespół letnich budynków sezonowych do których przenoszono się wraz z bydłem, na sianokosy itp. Ponadto wiejska stolarnia, kuźnia ze wsi Torysa, młyn z Sulina, wspomniana już szkoła w zabytkowej chacie, czy gajówka. Organizatorzy proponują poświęcić na zwiedzenie skansenu co najmniej 2 godziny. Podobnie długo zamku. A z miastem i innymi tutejszymi atrakcjami przynajmniej cały dzień.
Jak zostać średniowiecznym rycerzem
Bo jest tu jeszcze jedna. Nawiązujący do popularnych obecnie rekonstrukcji Historyczny Obóz Wojskowy. Otwarto go w 2006 roku i czynny jest od czerwca do września, a dla zgłoszonych wcześniej grup również w innych terminach. Ma charakter późnośredniowiecznego obozu wojskowego i przedstawia życie żołnierzy w wiekach XV i XVI. Można go nie tylko zwiedzać, ale również przenocować w jednym z namiotów, a nawet zatrzymać się na dłużej. Aby pojeździć konno, potrenować strzelanie z łuku i kuszy, „posmakować" życia w tamtych czasach.
A nawet zostać pasowanym na rycerza. W domku kapitańskim zaś, w urządzonej w nim karczmie stylizowanej na średniowieczną, coś zjeść i wypić. Obóz ten znajduje się przy drodze z centrum miasta do skansenu i zamku. W sumie Stara Lubowla oferuje więc niemało atrakcji i warto do niej nie tylko wpaść przejazdem na chwilę, ale również na nieco dłużej.