wtorek, kwiecień 30, 2024
Follow Us
piątek, 16 wrzesień 2011 02:08

Millenium Soboru Sofijskiego Wyróżniony

Napisane przez Cezary Rudziński
Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Już z daleka moją uwagę przyciąga ogromny, niemal na całą kilkumetrową wysokość muru Soboru Sofijskiego, płócienny plakat z reprodukcją najwspanialszej XI–wiecznej bizantyjskiej mozaiki z tej świątyni, Matki Bożej Oranty – z rękoma wzniesionymi do modlitwy. To dzieło jest niesamowite!

Plakat ten znajduje się po prawej stronie głównego wejścia na teren soboru {jumi [*4]}od strony placu Sofijskiego, przez bramę w XVIII–wiecznej dzwonnicy. Tuż obok, napiszę o nim za chwilę, grobu pierwszego patriarchy Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Kijowskiego, Wołodymira. W dolnej części tego plakatu dostrzegam widok soboru w okresie średniowiecza – rekonstrukcję J. Asejewa, M. Wołkowa i M. Kresalnyja oraz w jego współczesnej, barokowej formie. Gdy podchodzę bliżej, ze zdumieniem odczytuję tekst: „1011 – 2011. Sofii Kyiwśkij 1000 rokiw" – 1000–lecie Sofii Kijowskiej.

W roku 6545... od stworzenia świata
Ze zdumieniem, gdyż we wszystkich znanych mi źródłach jako datę wzniesienia tej, najważniejszej przez wieki świątyni wschodniosłowiańskiego prawosławia, „Matki cerkwi ruskich", podawane są lata 1037–1044. I to poczynając od najsławniejszej kroniki staroruskiej, „Powiesti wremiennych liet" z lat 1163–1166, w której określono ją bardzo precyzyjnie: w roku 6545 od stworzenia świata. Bo tak wówczas liczono upływ czasu. Czyli właśnie w 1037 r. według współczesnego nam kalendarza. Daty te budziły co prawda wątpliwości. Od dawna wydawało się niemożliwym, aby tak wspaniałą budowlę wznieść w ciągu zaledwie 7 lat. I brano pod uwagę, że być może budowa ta rozpoczęła się wcześniej, skoro wiadomo z innych źródeł historycznych, kiedy już na pewno istniała.

Nie udało mi się ustalić, czy uczeni znaleźli jakieś nowe dokumenty lub inne podstawy, aby właśnie w br. obchodzić Millenium kijowskiej świątyni Hagia Sofia – Mądrości Bożej, czy też podyktowane to zostało względami np. politycznymi. Jubileusz jest jednak faktem. Jak już pisałem we wcześniej opublikowanych reportażach, mam do tego soboru stosunek szczególny. Pierwsze promienie słońca, jakie rozświetliły jego złote kopuły przed ponad pół wiekiem, stały się bowiem tym momentem, który zdecydował o mojej nieustającej fascynacji Kijowem.I oczywiście tym soborem, od dziesiątków lat zamienionym w państwowy rezerwat archeologiczno – historyczny. Na zwrot którego Cerkiew nie ma chyba szansy, podobnie jak w przypadku najważniejszej części Ławry Pieczerskiej. Od początku istnienia kijowska Hagia Sofia, wybudowana i wspaniale ozdobiona przez bizantyjskich mistrzów przy pomocy ruskich pomocników, była budowlą niezwykłą. Poza wszelką konkurencją – oczywiście nie dotyczy to jej imienniczki w Konstantynopolu na której, chociaż tylko częściowo, była wzorowana – nie tylko na wschodzie Europy.

Bezcenne mozaiki i freski
Pięć naw na planie krzyża greckiego. 13 kopuł, w tym największa, centralna oraz otaczające ją 12 mniejszych, była to w architekturze bizantyjskiej, ani nigdzie indziej wówczas forma nieznana. Zdobnictwo jej wnętrza – bo chociaż z zewnątrz jej kształt staroruski zastąpił z czasem barok ukraiński, trochę z przekąsem określany przez niektórych jako kozacki – nadal, od tysiąca lat oszołamia. Czaszę głównej kopuły wypełnia ogromna mozaika Chrystusa Pankreatora – Władcy Świata. Po bizantyjsku o surowym obliczu, w otoczeniu 12 apostołów przedstawionych między oknami bębna kopuły i 4 ewangelistów, aniołów i świętych.

Wspomniana już Matka Boża Oranta, której mozaika wypełnia niemal całą apsydę głównej nawy za, a przede wszystkim nad ikonostasem z carskimi wrotami, które w czynnych świątyniach przekraczać mogli tylko najwyższej rangi kapłani i, oczywiście, książę. Dzięki czemu widoczna jest doskonale z wielu miejsc. To tylko najważniejsze elementy kultu, a zarazem dekoracyjne w tej świątyni. Zgodnie z ówczesnymi kanonami nie brakuje również na jej ścianach wewnętrznych kompozycji upamiętniających fundatora: księcia Jarosława Mądrego z żoną i dziećmi rodziną. I, oczywiście, chrzciciela Rusi, chociaż wówczas jeszcze nie prawosławnego świętego, księcia Włodzimierza I Wielkiego, też z rodziną. Bo to zapewne jednak on rozpoczął budowę tego soboru, a Jarosław tylko ją kontynuował.

Ściany, sklepienia, kolumny, wnęki drzwiowe i okienne pokrywają sceny historyczne, biblijne oraz niezliczone wizerunki świętych. Wszystko z XII wieku. W sumie ponad 260 m kw. wspaniale zachowanych mozaik i około 2 tys. m kw. najstarszych na Rusi fresków, z których tylko część uległa działaniu czasu. Są i inne cenne detale, m.in. misternie rzeźbiony w drewnie i złocony ikonostas wypełniony ikonami – chociaż z późniejszych okresów. Jednym z najwspanialszych zabytków znajdujących się w Soborze Sofijskim, w jego północnej nawie bocznej, jest sarkofag Jarosława Mądrego. Z białego marmuru, pięknie ozdobiony wykutymi na nim krzyżami, greckimi monogramami Chrystusa, ptakami, rybami oraz palmami i innymi motywami roślinnymi. Wykonany prawdopodobnie kilka wieków wcześniej w Bizancjum.

Jak wyglądał przed wiekami?
Gmach soboru oraz wspomniana XVIII–wieczna, bogato zdobiona barokowa dzwonnica nadbramna od strony placu Sofijskiego są głównymi, ale nie jedynymi obiektami tego wspaniałego zespołu architektonicznego. Uwagę przyciąga również Trapiezna – refektarz z cerkwią po drugiej niż sobór stronie wewnętrznej drogi prowadzącej od dzwonnicy. A także skromniejsza, ale ciekawa, również barokowa boczna wieża nadbramna – wieża od strony ulicy Wołodymirśkoj. Ponadto dawna, też XVIII–wieczna siedziba metropolity, z tego samego okresu Bursa oraz mieszkalny Kompleks Braterski. Cały ten zespół otacza wysoki mur, w którym w przeszłości znajdowała się także, później zamurowana, ale świetnie zachowana, bardzo ozdobna Brama Zaborowskiego od strony zaułku Heorhijiwśkiego.

Znany jest, z dużą dozą prawdopodobieństwa, wygląd Soboru Sofijskiego w wieku XI. W oparciu o prace wykopaliskowe, pomiary i zachowane fragmenty świątyń, makietę Miasta Jarosława wykonała, jeszcze chyba w latach 80-tych XX w., architekt D. Maziukiewicz. Widać na niej, że zbudowany z cegieł i kamieni sobór oraz stojąca w jego pobliżu siedziba metropolity otoczony był wysokim ceglanym murem oraz znajdował się wewnątrz ówczesnych zewnętrznych murów obronnych grodu. Na makiecie tej znajdują się również dwie inne, nieistniejące już cerkwie stojące w pobliżu soboru, ale poza jego obszarem.

Jedną z nich była cerkiew św. Ireny otoczona niższymi murami przylegającymi do soborowych. Podczas prac archeologicznych na jej terenie znaleziono m.in. rzeźbione kamienne płyty i inne detale architektoniczne. Cerkiew ta stała vis a vis sławnej Złotej Bramy, między nią i Soborem Sofijskim. Znane są też, również je oglądałem, widoki tego Soboru z różnych stron narysowane przez A. van Westerfelda w 1651 roku, a więc przed jego przebudową w stylu baroku.

Spór o pochówek metropolity Wołodymira
Wspomniałem na wstępie o grobie metropolity Wołodymira pochowanego pod chodnikiem, tuż przy murze i bramie głównej w dzwonnicy Soboru. Zmarł on w roku 1995. Byłem wówczas korespondentem prasy polskiej w Kijowie i pamiętam jaki spór toczył się wówczas o miejsce pochówku pierwszego metropolity Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Kijowskiego. A więc autokefalicznej, niezależnej od Patriarchatu Moskiewskiego, tej forpoczty religijnych i politycznych wpływów Kremla na Ukrainie. Który przecież nadal ma nadzieję, że kraj ten wróci na łono Matuszki – Rossii i być może znowu stanie się Małorossiją – Małą Rosją. Jak pogardliwie nazywano w Imperium Carów Ukrainę.

Oczywiście Patriarchat Kijowski UCP był i jest przez moskiewski wyklęty jako odszczepieńczy, bo wyrwał się spod jego zwierzchnictwa. Ale jest, a przynajmniej wówczas był, popierany przez prezydentów i władze Samostijnej Ukrainy. Śmierć metropolity wydawała się więc hierarchii i wiernym UPCPK, jak w skrócie nazywany jest ten odłam – tylko organizacyjny – prawosławia, dogodną okazją do podjęcia próby odzyskania Soboru Sofijskiego na cele kultowe. Na początek domagano się zgody na pochowanie metropolity w Soborze, a przynajmniej na jego terenie. Władze odpowiadały twardo, że muzeum nie może być miejscem pochówków. I zdania, pomimo demonstracji, protestów, a nawet siłowych przepychanek rozfanatyzowanego tłumu wiernych z milicją, nie zmieniły.

Postawione zostały jednak przed innym faktem dokonanym. Metropolitę Wołodymira pochowano, jak Cerkiew i wierni zapowiadali „tymczasowo", pod płytami chodnika Placu Sofijskiego, tuż przy murze Soboru. Zachowały mi się zdjęcia tego, pokrytego wieńcami i kwiatami grobu. Władze nie chcąc bardziej zadrażniać sytuacji i dopuścić do przekształcenia tego konfliktu w kryzys polityczny, przymknęły oko na ewidentne złamanie prawa o pochówkach. Po roku czy dwu grób ziemny obudowano i pokryto granitową płytą. Pierwszy metropolita UCPPK nadal więc spoczywa pod chodnikiem placu przy soborowym murze, po jego zewnętrznej stronie.

Złota Brama
Najbliżej położonym od Soboru Sofijskiego, a zarazem najważniejszym w centrum Kijowa zabytkiem staroruskim jest wspomniana już Złota Brama. To o nią nasz król Bolesław Chrobry miał ponoć, według narodowej legendy, wyszczerbić w 1018 roku swój miecz, od tamtego czasu Szczerbcem zwany. I należącym do naszych królewskich regaliów przechowywanych na Wawelu. Być może fakt taki rzeczywiście miał miejsce, tyle, że szczerby na mieczu nie mogły powstać w kontakcie z t ą Złotą Bramą. Zbudowana została ona bowiem z kamieni i cegieł dopiero w roku 1037, a więc w 19 lat po zajęciu przez Chrobrego Kijowa i 12 lat po jego śmierci.

I była jedną z czterech w murach obronnych kijowskiego grodu Jarosława Mądrego. Do naszych czasów dotrwały z niej jedynie fragmenty. Przede wszystkim dwa, pnące się w górę fragmenty murów o średnicy kilku metrów po obu stronach bardzo szerokiego jak na ten okres średniowiecza, gdyż 9,5–metrowego wjazdu bramnego. W końcu lat 70-tych XX w. czwórka inżynierów i naukowców: architekt – konserwator I. Łopuszyńska, dr nauk historycznych S. Wysocki, architekt N. Chołostienko i inżynier – konstruktor Ł. Mandelbłat podjęła się, jak się miało okazać, dosyć karkołomnego zadania „rekonstrukcji" Złotej Bramy.

Zbliżały się właśnie obchody 1500–lecia założenia Kijowa i władzom potrzebne było na nie coś niezwykłego. Zaprojektowali więc, i została ona zbudowana oraz ukończona na ten „okrągły" jubileusz w 1982 roku, tę „rekonstrukcję". Budzącą dotychczas kontrowersje i gdy go się ją ogląda, tzw. „mieszane uczucia". Chociaż podobno opartą na pomiarach, szacunkach i zachowanych fragmentach innych budowli ruskich z tamtych czasów. Jest to jednak coś bardziej przypominającego hollywoodzką dekorację filmową, niż naukową rekonstrukcję staroruskiego zabytku architektury obronnej. I nie jest to, bynajmniej, tylko moje zdanie, ale ukraińskich specjalistów.

„Rekonstrukcję" tę nazwano jednak dosyć skromnie, tylko „pawilonem ochronnym", którym obudowano zachowane ruiny Złotej Bramy. Na szczęście pozostawiając wewnątrz autentyczne, tyle że zabezpieczone przed dalszym rozsypywaniem się, jej resztki. Można je oglądać, i jest to jedna z popularnych, historycznych atrakcji naddnieprzańskiego Miasta Złotych Kopuł. Jedna z wielu, i bynajmniej nie najwyższej jednak rangi. Ale o następnych, których wśród skarbów Kijowa nie brakuje, napiszę wkrótce.{jumi [*6]}

a