środa, maj 01, 2024
Follow Us
piątek, 07 marzec 2014 13:03

Zabić monotonię jazdy

Napisane przez Jarosław December
Oceń ten artykuł
(0 głosów)

„Blue Highway" film Kyle'a Smitha. Autor podejmuje jeden z najbardziej ogranych motywów w kinie amerykańskim – kino drogi – i redefiniuje ten gatunek w autorski sposób.

Dillon rozpoczyna właśnie nowe życie w Kalifornii. Kerry towarzyszy mu w drodze z Alabamy do nowego domu. Lubią swoje towarzystwo i zanim będę zmuszeni rozstać się na dłużej odbywają nieśpieszną podróż szlakiem ulubionych filmów. Wolni, szczęśliwi, spontaniczni zatrzymują się po drodze pod byle pretekstem. Odkrywają Stany i siebie nawzajem. Romans przeplata się z czarnym humorem i absurdalnymi sytuacjami. Ich Ameryka to nieskończony plan filmowy, pełen kadrów znanych z kinowego kanonu.

Smith pokazuje widzowi podróż z jej banalnymi rozmowami, absurdalnymi grami, które mają zabić czas, oraz dziwnymi widokami za oknem. Tłem dla tej podróży jest Ameryka, zdecydowanie odbiegająca od pocztówkowych wyobrażeń, oraz osobisty stosunek Smitha do kina. Sedno tej historii to dwoje młodych ludzi próbujących rozszyfrować, gdzie jest ich miejsce:

„Blue Highway" to próba pokazania prawdziwej dynamiki przyjaźni i związku, mającej miejsce na ograniczonej przestrzeni, jaką jest samochód. W pojeździe zazwyczaj rozmawia się o błahostkach, opowiada jakieś historie albo słucham muzyki. Czasami zdarza się mówić o swoich uczuciach. Wszystko to po to, aby zabić monotonię jazdy. „Chciałem nakręcić film, który uchwyciłby to wszystko". – Mówi Kyle Smith. - „Pisząc scenariusz „Blue Highway", z jakiegoś powodu nie chciałem tworzyć konfliktu. Chciałem, żeby postacie doświadczały konfliktu wewnętrznego, jakiegoś braku porozumienia, które ciągle by ich od siebie odpychało, a które maskowaliby tak długo, jak tylko się da. Dillon unika rozmowy o problemie, jakim jest dla niego po raz pierwszy w życiu bycie zdanym tylko na siebie, a Kerry nie chce mówić o chorobie matki. To było dla mnie bardziej realistyczne i smutniejsze niż jakiś inny dramat, który mogłem sobie wymyślić".

a