Rząd Mazowieckiego, zaraz po jego powołaniu, popierało aż 82 proc. Polaków, niezadowolonych było 2 proc. Po wyborach nowy premier musiał przejść od walki o wolność do wzięcia odpowiedzialności za kraj.
Pod koniec lat 80. Polska przypominała państwo w rozkładzie – z galopującą inflacją i strajkami. Władza komunistyczna sobie nie radziła, a opozycja po stanie wojennym była rozbita. Władze RPL uznały, że jedynym wyjściem z chaosu będzie podzielenie się odpowiedzialnością za rządzenie krajem z opozycją.
Od września 1988 r. odbywały się rozmowy w Magdalence, a od lutego do kwietnia 1989 r. rozmowy Okrągłego Stołu. Został ustalony kontrakt, na mocy którego 4 czerwca Polacy zagłosowali w częściowo wolnych wyborach do Sejmu (65 proc. ław poselskich z góry przypadnie obozowi władzy) i w pełni wolnych do Senatu.
Wynik wyborów czerwcowych okazał się druzgocący dla władz – na tyle, że wielu działaczy „Solidarności" zastanawiało się, czy komuniści go zaakceptują, czy nie poślą ich znowu do więzień.
Prezydentem został dotychczasowy przewodniczący Rady Państwa gen. Wojciech Jaruzelski, a pierwszą próbę powołania rządu podjął gen. Czesław Kiszczak, szef MSW.
Wobec jego porażki powstał pomysł koalicji „Solidarności" z partiami, które dotąd były satelitami PZPR. Dopiero taka większość 24 sierpnia powołała na premiera Tadeusza Mazowieckiego.
Głównymi zadaniami solidarnościowego szefa rządu było zastopowanie hiperinflacji, restrukturyzacja gospodarki, wprowadzenie mechanizmów rynkowych i prywatyzacji.
– Myśmy wiedzieli, że jest źle, że każdego dnia wzrasta inflacja. Staliśmy przed pytaniem: łatać czy radykalnie zmieniać. Już 24 sierpnia zapowiedziałem, że nie będziemy szukać trzeciej drogi, ale wprowadzimy w Polsce gospodarkę rynkową – mówił Mazowiecki Ewie Milewicz w wywiadzie z okazji dziesięciolecia jego rządu. Przyznawał: – Ciężkim wewnętrznym przeżyciem były słowa moich kolegów, że zakłady pracy muszą padać. Miałem gęsią skórkę, jak myślałem o niepokojach społecznych.
12 września Mazowiecki przedstawił w Sejmie skład pierwszego niekomunistycznego rządu. Nikt nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo historia przyspiesza. Nawet demokratyczny Zachód zdawał się wierzyć w stabilność sytuacji w Polsce i tzw. bloku wschodnim – z ZSRR i Układem Warszawskim. W Polsce stacjonowały radzieckie wojska, a funkcja Mazowieckiego nazywała się „Prezes Rady Ministrów PRL".
W jego rządzie miejsce znaleźli przedstawiciele wszystkich opcji, także PZPR.
– Trzeba pamiętać, w jakim momencie Polska zaczynała wychodzenie z komunizmu. Sama. Można to było robić albo w porozumieniu z drugą stroną, albo narazić ten proces na niepowodzenie – tłumaczył po latach premier.
Gdy marszałek Sejmu Mikołaj Kozakiewicz odczytywał listę wybranych ministrów, loża prasowa oceniała, że najmocniejsze oklaski dostali: Izabela Cywińska i Jacek Kuroń – donosiła „Gazeta Wyborcza", wtedy organ prasowy „Solidarności".
Cywińska wzięła Ministerstwo Kultury, Kuroń – Pracy. Czterech wicepremierów to: Leszek Balcerowicz minister finansów („Solidarność"), Czesław Janicki, minister rolnictwa, gospodarki żywnościowej i leśnictwa (ZSL), Jan Janowski, minister – kierownik Urzędu Postępu Naukowo-Technicznego i Wdrożeń (SD) oraz Czesław Kiszczak, minister spraw wewnętrznych (PZPR).
We wrześniu 1989 r. poparcie dla rządu Mazowieckiego wynosiło 82 proc. Niezadowolonych z niego było zaledwie 2 proc. Polaków.
Więcej na: www.facebook.com/Razem89.