Zaczęło się od głośnego „Alterlandu", {jumi [*4]}obecnie ukazał się „Wallenrod". A nie jest to zapewne ostatnie słowo autora, który co ciekawe z wykształcenia jest historykiem. Krytycy nazywają tę powieść najlepszą w dotychczasowym dorobku pisarza. Można o tym dyskutować. Są przecież też miłośnicy „Antybaśni" i „Psa w studni. Niezmienną popularnością cieszy się jego debiutancki „Agent dołu", stanowiący ważną pozycję w naszej literaturze fantastycznej.
Jednego nie można odmówić „Wallenrodowi" ciekawej narracji. Z jednej strony iście sienkiewiczowski rozmach pozwalający zmieniać fronty, zabijać dyktatorów i łamać kanony obowiązującej poprawności. Z drugiej, obraz drobiazgowych działań naszej super agentki pięknej pani Silbersteinn – której tajna misja doprowadza ją aż do rezydencji samego Hitlera, a nawet do jego łóżka. Przy czym w odróżnieniu od zmęczonych bohaterów Le Carrego, czy Chandlera, „kobieta - Wallenrod „pozostaje entuzjastką, płomienną patriotką i życiową optymistką. Towarzyszy jej również, co jest charakterystyczne dla twórczości Nadredaktora Wolskiego, duża dawka dobrego humoru.
Książka wyszła w nowej serii Narodowego Centrum Kultury „Zwrotnice czasu".
W Wallenrodzie ta zwrotnica zostaje przestawiona w 1938 roku, w dniach kryzysu Monachijskiego. Cudownie ozdrowiały Józef Piłsudski, jest w stanie podjąć decyzje, której poza nim, podjąć nie mógł nikt inny. Skoro Zachód zawiódł, a zakusy Wschodu są oczywiste, rozwiązaniem jest pójście razem z Niemcami. Przynajmniej tak długo jak będą wygrywać. Patent został wypróbowany już w I-szej wojnie. Oczywiście w tym pakcie z diabłem silniejszą strona jest Hitler, a Piłsudski w roku 1940 doznaje wylewu... Niemniej zanim świat stanie na krawędzi „ostatecznego rozwiązania", dzięki fantazji Wolskiego doczekamy i polskich wart na Kremlu i bombardowania przez naszych asów z pułkownikiem Skalskim na czele, Londynu i dziesiątek drobniejszych plastrów na obolałą polską dusze.
Prawdopodobieństwo tej nieprawdopodobnej historii nie wyczerpuje walorów książki, którą czyta się jednym tchem, a potem chętnie wraca. Studiuje się zawarte z tyłu notki biograficzne, konfrontuje ze wspomnieniami rodzinnymi i wiedzą wyniesioną z PRL-owskiej i post PRL-owskiej szkoły. Książka została zadedykowana przedwcześnie zmarłemu przyjacielowi autora, profesorowi Pawłowi Wieczorkiewiczowi, znakomitemu erudycie i odważnemu historykowi, który w odróżnieniu od wielu kolegów z branży, nie bał się historii alternatywnej.
W końcu rozważając, co by było gdyby ..., łatwiej możemy przygotować się na to, co może czekać nas w przyszłości.
{jumi [*7]}