Każdemu zdarzyło się otrzymać całkowicie nietrafiony prezent – brzydką jak noc koszulę, książkę ze złej półki czy jeden z tysięcy bibelotów kupowanych „aby coś kupić”. Zamiast cieszyć, takie podarki zajmują miejsce i irytują. Jednym sposobem na pozbycie się ich jest podarowanie ich komuś innemu. Jednak dla wielu osób takie postępowanie jest równoznaczne z wyrzuceniem prezentu i obrażeniem osoby, która nam go wręczyła jako pierwsza.
Takie nastawienie to w dużej mierze puste obawy, sugeruje badanie prof. Francisa Flynna ze Stanford Graduate School of Business. Według Amerykanina nie powinniśmy przekazywać dalej tylko prezentów bardzo osobistych lub symbolicznych. I choć może nie trzeba zaznaczać, że przekazanie swetra z naszym imieniem lub albumu rodzinnego nie należy do najlepszych pomysłów, wiele innych prezentów można wdrożyć ponownie w obrót bez negatywnych konsekwencji.
Jak się okazało w badaniu Flynna, regifting bardziej ciąży na pierwotnym odbiorcy niż na pierwszym darczyńcy. Ci pierwsi boją się urazić tych drugich, a ci drudzy wcale nie mają wiele przeciwko przekazaniu płyty DVD, książki czy ubrania – pod warunkiem, że nie zawierają one dedykacji lub innych osobistych akcentów.
- Nasze wyniki sugerują prosty sposób praktycznego zwiększenia popularności regiftingu – opowiada Flynn – Dający powinien dać obdarowanemu znać, że może zrobić z prezentem co mu się żywnie podoba, albo wprost poinformować, że przekazanie go dalej nie sprawi mu przykrości. Nie tylko wzmogłoby to trend, ale także zmniejszyło poczucie winy.
Oczywiście rozmawianie o prezentach mogłoby też ograniczyć liczbę tych, które mamy ochotę jak najszybciej wepchnąć w ręce osoby trzeciej, ale od czegoś trzeba zacząć. Być może dzięki temu chętniej podejdziemy do tego, co znajdujemy pod choinką.
{jumi [*7]}