Najbardziej skomplikowany system maszyn na świecie będzie musiał być ponownie uruchomiony kawałek po kawałku, aby sprawdzić, czy każda część funkcjonuje prawidłowo. Dopiero wtedy będzie można wprowadzić maszynę w tryb online.
Choć udowodnienie istnienia bozonu Higgsa było głównym celem LHC, za co przyznano wiele tytułów i odznaczeń, zakład CERN poczynił ogromne postępy w innych dziedzinach np. wynaleziono plazmę kwarkowo-gluonową w 2011 roku. Obecnie obiekt jest w trakcie uaktualniania, który był planowany już kilka lat temu i będzie zawierać ulepszenia kilku kawałków i części obiektu, które obsługują LHC, jak również ulepszenie samego głównego akceleratora. Zespół zauważył, że obiekt zaczął cierpieć z powodu malejących przychodów oraz uznał, że wiele części można poprawić w związku z rozwojem nowych technologii i ulepszyć stare sposoby działania. Z tego powodu w lutym 2014 roku Wielki Zderzacz Hadronów wraz z innymi częściami i akceleratorami, które go zasilały, został wyłączony. Proces reorganizacji będzie kosztować... 4.4 miliarda dolarów.
Do tej pory zespół pomyślnie uruchomił ponownie część zwaną źródłem. Jest to maszyna odpowiedzialna za oddzielanie atomów wodoru z elektronów, które zostaną zastosowane przy produkcji protonów. Następnym w kolejności jest akcelerator Linac2, którego zadaniem jest dać protonom ich wstępny impuls. Później zostanie uruchomiony wzmacniacz, który będzie użyty do napędzania protonów. LHC wykorzystany w swoim odpowiednim kontekście wymaga protonów, które są już niezwykle szybkim ruchu.
Jeżeli naukowcy napotkaliby jakieś problemy, powinni o nich wiedzieć wcześniej, niż później. Oprócz wymienienia części na nowe i ulepszone technologie, technicy wymienią również zużyte kable i inne drobne, lecz niezbędne składniki. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, to Wielki Zderzacz Hadronów powinien być gotowy do pracy na początku przyszłego roku.
