Popularny sposób myślenia o pamięci zakłada, że jest ona magazynem, w którym przechowywane są wspomnienia. Oczywiście z czasem niektóre z nich ulegają zatarciu, niektóre plączą się ze sobą, a jeszcze inne zostały niedbale zapamiętane. W każdym razie stałość naszych wspomnień zazwyczaj nie ulega dla nas wątpliwości.
Donna Bridge, odbywająca staż naukowy w Feinberg School of Medicine na Uniwesytecie Northwestern przekonuje, że sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana. Prowadzone przez nią badania dowodzą, że w istocie wspomnienia zmieniają się wraz z każdym przypomnieniem. Mówiąc krótko: przypominamy sobie nie konkretne wydarzenie, ale ostatni raz, kiedy je sobie przypominaliśmy.
- Nie sposób cofnąć się w czasie, żeby uzyskać prawdziwy obraz zdarzenia. Możemy jedynie cofnąć się do obrazu, który zmienia się za każdym razem, kiedy niedokładnie go odtwarzamy – tłumaczy Bridge – Pamięć nie jest statyczna. Wszystko, co sobie przypominamy jest zależne od kontekstu i naszego nastroju. Według Bridge integrowanie nowej i starej informacji jest oznaką zdolności wspomnień do adaptacji.
Jej obserwacja godzi szczególnie boleśnie w naoczne świadectwa wykorzystywane jako dowody w rozprawach sądowych. – Być może za pierwszym razem świadek nieźle pamięta dane zajście, ale potem, w miarę jak obraz się zaburza, jest już tylko gorzej.
Wnioski badaczki oparte są na kilku wariacjach eksperymentu z zapamiętywaniem położenia obiektu na przestrzeni trzech dni. Bridge przebadała 70 ludzi, badając aktywność ich mózgu w przypadkach poprawnego i błędnego przywołania wspomnienia. Dzięki temu była w stanie ustalić moment, w którym stare wspomnienie zastępowane jest nową wersją.
To pierwsze tego typu badanie, które ma szansę otworzyć zupełnie nowy rozdział w neuronauce i badaniach mózgu. Być może już niedługo poznamy dokładne przyczyny „plączących się” myśli i przestaniemy tak bardzo ufać własnej pamięci.
Donna Bridge już nam nie ufa – Kiedy ludzie mówią mi, że dokładnie pamiętają jakieś zdarzenie, wybucham śmiechem!
{jumi [*7]}