Gdyby zbadać najbardziej nieustraszonych ludzi, mogłoby się okazać, że ci lubią się dobrze wyspać. Przeprowadzone cztery lata temu badania wykazały, że sen jest kluczowy dla wygaszania strachu. Prawdziwie rewolucyjne byłoby odkrycie sposobu na kontrolowanie tego, które negatywne wspomnienia są wygaszane. Dzięki wysiłkom amerykańskich badaczy możemy mieć nadzieję, że już niedługo to marzenie się urzeczywistni.
W pomysłowym eksperymencie Katherina Hauner i Jay Gottfried z Northwestern University w Evanston postanowili połączyć bodźce strachowe z neutralnymi zapachami. Pokazywali ochotnikom zdjęcia twarzy, z których jednej towarzyszył bolesny szok elektryczny powiązany np. z aromatem mięty. Następnie, posługując się wskaźnikiem przewodnictwa skóry, zmierzyli poziom strachu badanych – był on zdecydowanie większy przy ponownej ekspozycji boleśnie skojarzonej twarzy.
Następnie połowie uczestników pozwolono pójść spać, druga pozostała na nogach. Obie grupy wystawiono na działanie skojarzonych uprzednio zapachów. Przy ponownym pomiarze strachu wyniki jednej i drugiej były diametralnie różne. Podczas gdy strach wśród śpiących wyraźnie obniżył się, w grupie przytomnej jeszcze się wzmocnił.
Samo to odkrycie to tylko początek. Musimy odkryć, co kryje się za mechanizmem wymazywania strachu. Dalsze odkrycia w tej dziedzinie mogłyby pomóc w opracowaniu terapii dla osób z PTSD (zespołem stresu pourazowego) – kojarząc traumatyczne obrazy z zapachami, moglibyśmy wywołać je ponownie podczas snu, pozwalając pacjentowi na skuteczniejsze przepracowanie trudnych doświadczeń.
To nie pierwsze badania, w których użyto bodźców, aby przywołać we śnie odpowiednie wspomnienie. Jednak po raz pierwszy mamy szansę odkryć sposób, w jaki sen leczy ludzi – a także pierwszą skuteczną aromaterapię.
{jumi [*7]}
