Ekspert przypomina jednak, że istota problemów gospodarek obu państw jest odmienna. – Niemcy opierają się na eksporcie i są wrażliwi na spadek zapotrzebowania na własne wyroby. Wykazują przy tym zdolność do szybkiego odbicia się w razie poprawy sytuacji. Francja z kolei w dużo mniejszym stopniu uzależniona jest od eksportu, toteż musi szukać rozwiązania problemu stagnacji gospodarczej w reformach wewnętrznych – tłumaczy Wołejko.
Prognozy dla Niemiec i Francji na 2013 r. nie są najlepsze. Większe szanse na poprawę sytuacji mają nasi sąsiedzi po zachodniej stronie Odry. – Eurostat przewiduje wzrost na poziomie 0,8 proc. dla Niemiec i zaledwie 0,4 proc. dla Francji – przypomina ekspert. Niemieccy przedsiębiorcy dostrzegają więc możliwości przyspieszenia i optymistycznie patrzą w przyszłość. Świadczy o tym chociażby indeks Ifo Business Climate, który wzrasta trzy miesiące z rzędu i w styczniu br. wyniósł 104,2 pkt, czyli najwięcej od czerwca 2012 r. – Polskie firmy szybko skorzystają na poprawie sytuacji w Niemczech, która wpłynie na zwiększenie liczby zamówień w sektorze przemysłowym - tłumaczy Wołejko.
{jumi [*9]}