Solo Angusa Younga na warszawskim Bemowie.
Cali mok{jumi [*4]}rzy i spoceni grali z energią i pasją. Brian Johnson śpiewał charakterystycznym szorstkim, gardłowym głosem. Angus Young popisywał się grą na gitarze przez cały koncert, a szczególnie podczas końcowego występu solo. Nie zabrakło też takich atracji jak salwy armatnie, buchające ognie na scenie, wielka nadmuchiwana lalka, rozbieranie się Angusa Younga, czy skok Briana Johnsona na dzwon zaczynający utwór
"Hells Bells". Na koniec wystrzeliły fajerwerki.
Jedyną wadą był fatalnie zorganizowany transport po koncercie. Ulice były zablokowane przez wracających pieszo i autobusy oczywiście przepełnione. Ale to nie obciąża witalnych „dziadków" z AC/DC.
Hells Bells na Bemowie.
{jumi [*7]}