Inspektorzy kontrolują budki z kebabami, bary i restauracje w miejscach, w których pojawia się najwięcej kibiców i turystów. W Warszawie codziennie 16 inspektorów Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna wyrusza w miasto do kontroli.
Musi lśnić
Mandaty otrzymało dwudziestu właścicieli punktów, a do 20 czerwca wydano 4 decyzje administracyjne nakazujące poprawę stanu sanitarnego. Nie jest to duża liczba, więc inspektorzy uważają, że Euro wystarczająco zmobilizowało zarządzających obiektami gastronomicznymi, ponieważ główne ich zarzuty, to bałagan lub brudne fartuchy. Jeśli jednak stwierdzą nieprawidłowości, mogą zamknąć dane miejsce na czas Euro 2012, ponieważ jak mówią: "miejsca, które odwiedzą kibice na Euro, mają lśnić". Inspektorzy sanepidu prowadzą również codziennie nadzór nad wodociągami i sprawdzają procedury przeciwdziałania zakażeniom w szpitalach i przychodniach wyznaczonych do obsługi turnieju.
W sanepidzie zatrudnionych jest ponad 10 tys. osób, z czego około 1,5 tys. jest wyspecjalizowanych w kontroli żywności. Rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego zapowiada, że jeśli to będzie za mało, jednodniowe upoważnienie do przeprowadzania kontroli dostaną też inni pracownicy. W Polsce liczba zatruć pokarmowych w skali roku wynosi 8 tysięcy. Do połowy z nich dochodzi na imprezach rodzinnych.
Kibice dopisali
Do tej pory we Wrocławiu, w Poznaniu, Gdańsku i Warszawie bawiło się ponad 376 tys. kibiców z zagranicy. Goście UEFA, VIP-y i sponsorzy zwiększają tę liczbę do pół miliona. Na Stadionie Narodowym w Warszawie mecze śledziło 161 tys. osób, w Gdańsku i we Wrocławiu po ok. 117 tys., w Poznaniu 106 tys. W samych Strefach Kibica w Krakowie i miastach gospodarzach przewinęło się ponad 2 mln osób, a razem z Ukrainą było ich w sumie prawie 4 miliony.
{jumi [*9]}
