Niedawna, oficjalna prezentacja fragmentów e-podręcznika do edukacji wczesnoszkolnej ożywiła - przyćmiony w ostatnich miesiącach przez rządowy, papierowy elementarz - temat wprowadzania e-podręczników do polskich szkół. Równolegle trwa także dyskusja na metodami poprawy skuteczności nauczania matematyki w polskich szkołach.
W związku z opublikowanymi przez MEN wynikami ankiety na temat wprowadzenia e-podręczników do szkół Sekcja Wydawców Edukacyjnych Polskiej Izby Książki opublikowała swoje krytyczne stanowisko.
Zakończył się pierwszy etap rewolucyjnych zmian w polskiej edukacji, związany z wyposażeniem szkół w sprzęt umożliwiający korzystanie z pomocy multimedialnych. Wciąż trwają prace nad pierwszymi e-podręcznikami. Resort edukacji zakłada przygotowanie w formie elektronicznej 18 podręczników do 14 przedmiotów. E-książki będą bezpłatne, co krytykują komercyjni wydawcy podręczników.
W burzliwej debacie na temat wprowadzenia darmowych e-podręczników do polskich szkół zanosi się na przełom. Minister administracji i cyfryzacji Michał Boni zaprosił profesjonalnych wydawców podręczników do rozmów przy okrągłym stole na temat przyszłości zasobów edukacyjnych. Do tej pory rządowi i wydawcom nie udawało się osiągnąć porozumienia.
Elektroniczny podręcznik ma w założeniu odciążyć plecaki uczniów i portfele rodziców. – To ciekawe i niezbędne rozwiązanie, ale nie w formie, jaką proponuje rząd – uważa Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego. Jego zdaniem, rządowy bezpłatny e-podręcznik zepsuje rynek wydawniczy w Polsce, co może odbić się niekorzystnie na jakości kształcenia. – Jeśli rządowy projekt nie wypali, a jest takie ryzyko, tracimy 3-4 lata i pieniądze oraz eksperymentujemy na kolejnych pokoleniach – podkreśla Roszkowski.
W ciągu kilku dni Ministerstwo Edukacji Narodowej ogłosi nowy konkurs na partnerów projektu e-podręcznik. Wyniki pierwszego, w którym startowało blisko kilkanaście podmiotów, zostały unieważnione. MEN przyznaje się do „proceduralnych nieścisłości”.
Wokół programu e-podręczników pojawia się coraz więcej kontrowersji. Najwięksi wydawcy skupieni w Porozumieniu Nowoczesna Edukacja (PNE) uważają, że realizacja projektu może doprowadzić do złamania prawa antymonopolowego. I przekonują do swoich racji.
Wokół programu e-podręczników pojawia się coraz więcej kontrowersji. Najwięksi wydawcy skupieni w Porozumieniu Nowoczesna Edukacja (PNE) uważają, że realizacja projektu może doprowadzić do złamania prawa antymonopolowego. Przykłady z innych krajów (np. Norwegii) pokazują, że wprowadzanie jedynie słusznego, darmowego e-podręcznika tworzonego przez państwo może uczynić więcej szkody dla cyfryzacji edukacji niż korzyści.
a