Zmiany w programach nauczania dają zarobić wydawnictwom edukacyjnym. I to przez trzy lata z rzędu. – W tym roku mieliśmy reformy na poziomie szkoły podstawowej, w klasach 4-6 i na poziomie liceum.
Podręczniki, zeszyty, kredki, odzież a ostatnio także tablety i laptopy – lista szkolnych zakupów niejednego przyprawić może o zawrót głowy. UOKiK przygotował dla uczniów i rodziców zestaw porad konsumenckich.
Elektroniczny podręcznik ma w założeniu odciążyć plecaki uczniów i portfele rodziców. – To ciekawe i niezbędne rozwiązanie, ale nie w formie, jaką proponuje rząd – uważa Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego. Jego zdaniem, rządowy bezpłatny e-podręcznik zepsuje rynek wydawniczy w Polsce, co może odbić się niekorzystnie na jakości kształcenia. – Jeśli rządowy projekt nie wypali, a jest takie ryzyko, tracimy 3-4 lata i pieniądze oraz eksperymentujemy na kolejnych pokoleniach – podkreśla Roszkowski.
231 tys. osób, czyli zaledwie 16 proc. uczniów uprawnionych do objęcia programem „Wyprawka szkolna" skorzystało w ubiegłym roku z dofinansowania do zakupu podręczników. W tym roku rząd przeznaczył na ten cel blisko 130 mln zł. Z puli przeznaczonej na pomoc najbiedniejszym rodzinom 5 proc. środków mogą uzyskać ci, którzy nie spełniają warunków dochodowych.
Za kilka dni rozpoczyna się rok szkolny. Dla rodziców oznacza to niemałe wydatki. Tylko za komplet podręczników do kolejnej klasy przyjdzie im zapłacić kilkaset złotych. To znaczne obciążenie dla rodzinnego budżetu – przyznają wydawcy – ale pojedyncza książka nie jest droga. Kosztuje tyle samo, co powieść czy kryminał.
Aby pomóc w przygotowaniach do egzaminu ministerialnego dla aplikantów prawniczych, wydawnictwo C.H. Beck stworzyło dla nich specjalistyczne narzędzia naukowe.
a