poniedziałek, kwiecień 29, 2024
Follow Us
×

Ostrzeżenie

JFolder::pliki: Ścieżka nie jest folderem. Ścieżka: /home/kur365/domains/kurier365.pl/public_html/images/7482.
×

Uwaga

There was a problem rendering your image gallery. Please make sure that the folder you are using in the Simple Image Gallery Pro plugin tags exists and contains valid image files. The plugin could not locate the folder: images/7482
czwartek, 17 maj 2012 12:08

Wieczór Cypryjski na Saskiej Kępie

Napisane przez Cezary Rudziński
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Wieczór Cypryjski na Saskiej Kępie Fot.: Cezary Rudziński

W Klubie Promocji Kultury na Saskiej Kępie zorganizowano w niedzielę, 13 maja Wieczór Cypryjski. Przed budynkiem, przy ul. Brukselskiej 23, ustawiono plansze ze świetnymi zdjęciami ciekawych miejsc na Wyspie Afrodyty, autorstwa Tomasza Pisińskiego. Pozostaną one tam jeszcze przez jakiś czas, stanowiąc udaną promocję atrakcji turystycznych Cypru.

W programie wieczoru, poza wystawą fotografii, znalazł się spektakl teatralno-filmowy oraz degustacja kuchni cypryjskiej. Na wystawie zatytułowanej „Ex'epafis" przedstawiono kilkanaście czarno-białych impresji fotograficznych obecnego na otwarciu Menelaosa Papagiorgisa, poświęconych kobietom. Niestety, ich ekspozycja okazała się fatalna. Zdjęcia przykryto przezroczystą folią i oglądający widzieli przede wszystkim odbicia – swoje i ulicy.

{gallery}7482{/gallery}

Prezentację teatralną zapowiedziano jako zakończenie pierwszego etapu współpracy polskiego Stowarzyszenia Sztuka Nowa oraz cypryjskiego Center of Performing Arts MITOS z Limassol. Realizowana jest ona w ramach programu „Susza"i dofinansowywana m.in. przez m.st. Warszawę, Instytut Adama Mickiewicza oraz Unię Europejską. Jej tematem jest „Zgłębianie miejsc oraz mitu Ariadny i Tezeusza, związanego z Cyprem w warunkach współczesności", zaś punktem wyjściowym ruiny świątyni Afrodyty-Ariadny, w pobliżu Limassol. Połączenie, a właściwie identyfikacja tych dwu bohaterek mitologii greckiej, i to z ich lokalizacją na Cyprze, okazało się, nie tylko dla mnie, zaskakujące. Były to przecież dwie różne postacie.

Afrodyta była boginią miłości i piękna. Według jednego z mitów urodziła się, bądź wyłoniła z piany morskiej, na południowym wybrzeżu Cypru. To miejsce, zwane Skałą Afrodyty, znajduje się w miejscowości Petra Tou Romiou i stanowi jedną z głównych turystycznych atrakcji wyspy. Podobnie jak położona w jej północno-zachodniej części, na półwyspie Akmas, Łaźnia Afrodyty. Ariadna natomiast, córka Minosa, króla Krety, kojarzona jest wyłącznie z nią i tamtejszym Labiryntem, z którego Tezeusz mógł wydostać się po zabiciu Minotaura dzięki otrzymanemu od niej kłębkowi nici. Nie znam i nie znalazłem informacji o genezie przypisywania ruinom świątyni Afrodyty koło Limassol związków z Ariadną.

Artyści mieli oczywiście prawo wykorzystać taki wątek. Ważne, co z tego wyszło. Otóż w pierwszej części spektaklu zobaczyliśmy parę scen kojarzących się bardziej z objawami choroby św. Wita lub gimnastyką, niż tańcem. Były one odgrywane zarówno w dolnej sali klubu kultury, jak i na ulicy, za jej oknami, budząc zdziwione spojrzenia przechodniów. Były również fragmenty grane wyłącznie w sali, przy czym z nakładającymi się na nie filmami oraz tekstami w językach greckim, angielskim i polskim. Nie ułatwiało to zrozumienia. Trochę, ale tylko troszeczkę, pomógł mi wywieszony obok programu Wieczoru Cypryjskiego wiersz Mariosa Agathokleonusa, w przekładzie Ewy T. Szyler. Zatytułowany „Powtarzające się sytuacje bez wyjścia Ariadny". Warto go więc chyba zacytować:

„Wydawało się, / że jest na właściwym miejscu / i dlatego wplątała się / w jakiś kłębek / i jakiś statek.

Myślała, / ale czego się spodziewać po kimś, / kto umyślnie obstaje / przy jednym kolorze.

Nie powiem / czerń ma swoją urodę / a ludzie swoje oczekiwania.

Jeśli jednak uwierzysz w to wszystko / stajesz się / kłębkiem nerwów

A wobec niebezpieczeństw / bez godności,

Na klęczkach przeklinasz / oddalający się żagiel".

Jedna z artystek zaprosiła gestem publiczność do sali na piętrze. Po chwili oczekiwania w ciemnościach: co dalej? sygnalizacja alarmowa nie wytrzymała chyba dramatycznego napięcia, zawyła i trzeba było salę opuścić. Po sprawdzeniu, czy wszystko jest w porządku nie wszyscy zdecydowali się na powrót i pozostali w kuluarach.

Ci, którzy jak ja wrócili na salę, siedzieli kilka minut w ciszy i ciemności. Przypomniały się słowa Wieszcza: „Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie?". Wreszcie zaczął się jakiś rumor i na scenie pojawiło się mikre światełko, później następne. Artyści podchodzili do widzów i delikatnie głaskali dłonie niektórych. Zrozumiałem, że Ariadna próbuje chyba wydostać się z życiowego labiryntu. Wreszcie włączono światła i artyści zaczęli się kłaniać. Uznaliśmy, że to już koniec widowiska. Baardzo cieniutkie oklaski mogły świadczyć, że widzowie albo byli tak wstrząśnięci tym, co zobaczyli, że nie mieli już na nie siły, albo – podobnie jak ja – nie zrozumieli, w jak wielkim wydarzeniu uczestniczyli. A może pełnia walorów tego spektaklu objawi się dopiero podczas jego wystawiana w Limassol? Artyści podkreślali bowiem kilkakrotnie, że prezentują tylko zakończenie pierwszego z kilku etapów pracy nad nim.

Wieczór z udziałem Ambasadora Republiki Cypryjskiej Andreasa Zenonosa i innych zaproszonych osób zakończyły cypryjskie przekąski, owoce i wino.

{jumi [*8]}

a