Tymczasem zarówno rok, jak i dwa lata temu przestrzeń ta była pokryta kolorowymi rysunkami przez artystów. Za pierwszym razem chodziło o akcję Street Art Doping. W ramach tej akcji powstały prace, które do dziś można oglądać. Nie ma już natomiast dzieł, które można było podziwiać jeszcze niedługo przed Euro. Kolorowe rysunki zasponsorowała wtedy firma produkująca farby. Nie zamierzano ich niszczyć, ale ze względu na Euro wszystko miało lśnić nieskazitelną bielą. Dlatego w czasie remontu stacji ściany nabrały białego koloru. Jednak wandale nadzwyczaj szybko pokryli białe ściany wulgarnymi napisami.
Być może teraz też lepiej by było oddać ściany artystom. Kolejarze chętnie by na to przystali, ale jeszcze nikt nie zgłosił się do nich z taką propozycją. Dyrektor warszawskiego oddziału PKP PLK, Jan Telecki jest pozytywnie nastawiony do takiego pomysłu.
Inne zdanie ma stołeczny konserwator zabytków. Według niego jakikolwiek znak graficzny obcy wartości obiektu jest problemem – niezależnie od tego, jak wygląda. Uważa, że powierzenie ścian artystom spowodowałoby, że wandale również poczuliby się „dopuszczeni" do tej przestrzeni.
W tym przypadku kłopot stanowi lokalizacja. Są bowiem w Warszawie miejsca, gdzie graffiti zostały stworzone przez artystów i mają się całkiem dobrze. Za przykład można podać Pałac Ostrogskich albo ścianę budynku przy Tamce. Tam jednak były to ściany szczytowe. A według konserwatora zabytków stacja PKP Powiśle ma taką architekturę, że lepiej tam nie dopuszczać legalnego graffiti.
{jumi [*8]}