sobota, maj 04, 2024
Follow Us
poniedziałek, 29 czerwiec 2015 15:02

Rząd osłabia armię Wyróżniony

Napisane przez Przemysław Gruz
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Rząd osłabia armię fot. airbushelicopters.com

Nie milkną echa wyników przetargu na wyposażenie polskiej armii w wielozadaniowe śmigłowce. W ostatnim czasie głos zabierali głównie politycy, którzy wskazywali negatywne skutki dla polskiej gospodarki. Podobnie eksperci i żołnierze, którzy krytykują wybór rządu pod względem technicznym.

Przypomnijmy: Ministerstwo Obrony Narodowej ogłosiło przetarg na zakup wielozadaniowych śmigłowców. Wygrało francusko-niemieckie konsorcjum Airbus Helicopters, które zaproponowało śmigłowiec typu Caracal. W przetargu oprócz Francuzów, startowali Amerykanie (Sikorsky Aircraft) z produkowanym w PZL Mielec Black Hawkiem oraz włosko-brytyjska grupa AgustaWestland ze śmigłowcem AW149 z zakładów PZL Świdnik.

Po wyborze francuskiej oferty rozpoczęły się testy śmigłowców, które zdaniem resortu wypadły pomyślnie. To oznacza, że Airbus jest coraz bliżej podpisania kontraktu na dostawę 50 Caracali dla Polskich Sił Zbrojnych. Na łamach tygodnika Angora Michał Fiszer, były pilot wojskowy i wykładowca studiów strategicznych w uczelni Collegium Civitas, krytykuje wybór polskiego rządu z punktu widzenia żołnierza. „Zakup ten można nazwać niefortunnym, wyrażając się bardzo delikatnie. Najśmieszniejsze jest to, że założeniem przetargu było ujednolicenie sprzętu w klasie śmigłowców średniej wielkości w skali całego Wojska Polskiego. A skończyło się tym, że teraz będziemy eksploatować dwa typy takich maszyn w tej samej jednostce" – pisze Michał Fiszer.

Diabeł tkwi w szczegółach

Fiszer zwraca m.in. uwagę, że nowy śmigłowiec ma dużą pojemność i udźwig, ale nie ma rampy ładunkowej, co uniemożliwia załadowanie ciężkiego sprzętu. Podaje przykład działka ZU-23-2 o szerokości 183 cm i kabiny Caracala, która wynosi... 180 cm. Jako żołnierz Fiszer zadaje też pytanie, jaki jest sens transportu 20 żołnierzy na pole walki bez wsparcia ciężkiego sprzętu. – Wysyłanie piechoty bez wsparcia na pole walki na terytorium nieprzyjaciela to zbrodnia – tłumaczy na łamach Angory.

W tekście czytamy też, że typowa drużyna piechoty liczy od 12 do 14 osób, dlatego 20-osobowy Caracal może przetransportować za linię wroga jedną drużynę i tylko część drugiej. Pojawia się pytanie, czy po wysadzeniu desantu druga drużyna ma czekać na resztę żołnierzy czy walczyć wspólnie z pierwszą? Zapewne dla urzędników resortu odpowiedz jest prosta, ale dla taktyków i strategów pola walki to duży problem. Major Michał Fiszer zwraca też uwagę, że Caracal z racji swoich rozmiarów, ma o wiele większe zużycie paliwa niż konkurencyjne śmigłowce, które odpadły w przetargu. To oznacza, że jego eksploatacja będzie droższa.

Warto też zacytować słowa Fiszera, w których tłumaczy, dlaczego francuska maszyna spełniła wymagania MON: „Bo zostały one napisane mniej więcej tak – chcemy dalekobieżny samochód ciężarowy o ładowności 4 ton. Jaka ciężarówka by je spełniła? Oczywiście jedynie Star 200, bowiem dziś buduje się albo samochody dostawcze o ładowności 5 ton, albo szosowe o dużej ładowności, bowiem tak wygląda transport ładunków we współczesnym świecie. Ale może ktoś dostarczy Stara 200, bo tego właśnie potrzebujemy? Można też to ująć inaczej – wojsko chce samochód dostawczy o ładowności 40 ton. Bo chce jedną platformę, zarówno do rozwożenia towarów po sklepach, jak i do ich długodystansowego transportu między hurtowniami. Dokładnie tak to wygląda".

Źródło: Angora

a