środa, maj 01, 2024
Follow Us
środa, 09 wrzesień 2020 13:39

Wieliczka: W kopalni soli. Jak wydobywano „białe złoto” Wyróżniony

Napisane przez
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Po raz pierwszy byłem w Kopalni Soli w Wieliczce w sierpniu 1947 roku podczas harcerskiego obozu wędrownego Po raz pierwszy byłem w Kopalni Soli w Wieliczce w sierpniu 1947 roku podczas harcerskiego obozu wędrownego Cezary Rudziński/mat.pras

Trudno chyba znaleźć mieszkańca naszego kraju, który nigdy przynajmniej nie słyszał o kopalni soli w Wieliczce. Zwiedziło ją już mnóstwo, od 1945 roku około 47 milionów turystów z całego świata. A przecież można ją było oglądać już od XVI wieku. Zaś pierwszym znanym z imienia i nazwiska był sam Mikołaj Kopernik!

Bywałem tu już dawniej

Po nim zaś niezliczeni inni: naukowcy, cesarze, królowie, sławni politycy, pisarze i poeci, artyści, podróżnicy. Na wszystkich robiła i robi nadal ogromne wrażenie, nawet wówczas, gdy, jak w moim przypadku, już się w niej bywało. Chociaż bardzo dawno temu. Po raz pierwszy w sierpniu 1947 roku podczas harcerskiego obozu wędrownego. Pozostały po nim zacierające się już wrażenia i zbiorowa fotografia, zrobiona wspólnie z przypadkowo spotkaną grupą harcerek – w tamtych latach drużyny ZHP nie były koedukacyjne. Z obowiązkową tabliczką na zdjęciu: WIELICZKA – i datą.

Tradycyjnie robiono je grupom przed rozpoczęciem zwiedzania, a gdy wracały one na powierzchnię ziemi, czekały już gotowe odbitki. Podobnie było w latach 60-tych, kiedy przywoziłem tu w okresie urlopów, jako pilot – wówczas nazywano ich kierownikami wycieczek zagranicznych, grupy turystów z innych krajów. Gruzinów, Mordwinów, Rosjan. W tamtych, odległych czasach, trwało jeszcze wydobywanie soli. Tym chętniej skorzystałem z zaproszenia kopalni, aby zwiedzić ją obecnie, gdy jest już tylko muzeum, w gronie członkiń i członków Stowarzyszenia Dziennikarzy – Podróżników „Globtroter”.

Z Szybu Daniłowicza

O umówionej godzinie przed wejściem do Szybu Daniłowicza, zgłębionego w latach 1635-1640, czekał na nas świetny przewodnik, Jan Kucharz, na co dzień nadsztygar górniczy.

Jesteśmy wszyscy w obowiązujących w okresie pandemii maseczkach. Zdejmujemy je na krótko po dwugodzinnym zwiedzaniu, w trakcie obiadu w kopalnianej restauracji na głębokości 123 metrów. Otrzymaliśmy tam także sporo znakomitych materiałów informacyjnych z wieloma wręcz fascynującymi faktami. Pisząc tę relację, oczywiście z nich korzystam. Trasę turystyczną, bo jest także druga, inna, nazywana górniczą, obecnie niedostępna, a w ramach fragmentów tej pierwszej także pielgrzymkowa, w dół pokonuje się pieszo.

Chociaż niektóre miejsca dostosowane są również do możliwości zwiedzania ich przez osoby niepełnosprawne, na wózkach inwalidzkich. Dodam, że pod ziemią znajduje się 40 (!) miejsc kultu religijnego, co stanowi światowy fenomen. Dopiero powrót turystów na powierzchnię ziemi odbywa się windami. Ten sposób zwiedzania wymaga jednak niezłej kondycji, bo jego trakcie musieliśmy pokonać w dół ponad 800 stopni kolejnymi częściami schodów, a w niektórych miejscach także wchodzić po nich w górę do wyżej położonych chodników i komór.

22 Komory i 2 z 245 kilometrów wykutych chodników

Mój, chory od dawna kręgosłup, buntował się na takie obciążanie go, ale jak się już ruszyło w dół, nie było powrotu, poza ew. awaryjnym. Ale aż tak źle nie było. Trasa turystyczna obejmuje najpiękniejsze komory i chodniki, podziemne kaplice z licznymi rzeźbami i płaskorzeźbami w soli kamiennej, a także trzy jeziorka. Składają się na nią 22 komory połączone chodnikami o łącznej długości około 2 kilometrów. Dla porównania: w trakcie kilku wieków eksploatacji tej kopalni wykuto 245 km chodników i liczne komory, z których Warszawa na głębokości 22, 5 m, o długości 54, szerokości 17 i wysokości 9 m.

Powstała ona w rezultacie wydobycia w tym miejscu 20 tys. ton soli. Obecnie jest to podziemna sala balowa, miejsce organizowania koncertów, imprez sportowych i targów. Ale wrócę do przebytej trasy, której najważniejsze miejsca i ich nazwy utrwalam aparatem fotograficznym, bo na tradycyjne notowanie nie ma warunków ani czasu. Najpierw schodzimy po masywnych, dosyć nowych, drewnianych schodach na poziom I, na głębokości 64 m. Czyli, w przeliczeniu na bloki mieszkalne, z około 25 piętra w dół. Tu, na podszybiu, rozpoczyna się właściwa trasa zwiedzania.

Podziemny szlak pielgrzymkowy „Szczęść Boże”

A także, o czym informuje tekst na granitowej tablicy, także Podziemny Szlak Pielgrzymkowy „Szczęść Boże” otwarty 6.1.2010 roku. Jest też przejście, z którego korzystamy, do nadszybia szybiku Antonia, a z niego do poziomu III, na głębokości 135 m.

Po drodze oglądamy, w mocnym drewnianym oszalowaniu, fragment komory Urszula eksploatowanej w latach 1649-1685. A także postacie ówczesnych górników przetaczających drewnianymi kijami duży walec soli kamiennej. Dodam, że w takiej postaci handlowano w średniowieczu oraz okresie renesansu najdroższą solą.

W odróżnieniu od rozdrobnionej czy warzonej, gwarantowało to, że nie została fałszowana. Było to przecież wówczas „białe złoto”. Kolejna komora, na głębokości 64,4, m nosi nazwę Mikołaja Kopernika. Który zwiedzał wielickie podziemia jeszcze jako student Akademii Krakowskiej, protoplasty obecnego Uniwersytetu Jagiellońskiego, prawdopodobnie w roku 1493. W komorze tej stoi pomnik astronoma wyrzeźbiony w bryle soli w 1973 r. przez Władysława Hapka dla uczczenia obchodzonego wówczas na całym świecie Semimillenium – 500 rocznicy urodzin tego, który „Wstrzymał Słońce, ruszył Ziemię”.

Legenda o pierścieniu św. Kingi

Eksploatację tej komory zakończono w XVIII w, później pracował w tym miejscu kierat konny, przy którego pomocy transportowano wydobytą sól z niższych poziomów na wyższe. Zwiedzający oglądają na trasie, w różnych miejscach, postacie dawnych górników, także z końmi, prezentujących dawne sposoby pozyskiwania i transportu soli. Większość urządzeń wykonywano z drewna, najbardziej odpornego na działalność soli i wilgoci.

Niemal na tej samej głębokości znajduje się komora z kaplicą św. Antoniego z Padwy z lat 1690-1710.

Z ołtarzem głównym z Ukrzyżowanym oraz wykutymi w soli figurami św. św. Antoniego i Dominika. W sąsiedniej Komorze Janowice oglądamy sześć ponadnaturalnej wielkości postaci wyrzeźbionych w blokach soli kamiennej: scenę legendy, według której Kinga, później święta, córka króla węgierskiego Beli IV i żona naszego Bolesława Wstydliwego, wrzuciła do kopalni soli w Marmaros zaręczynowy pierścień, który w „cudowny” sposób „przywędrował” z pokładami soli do Wieliczki. Krótki spektakl świetlno - dźwiękowy sterowany komputerowo pozwala lepiej wczuć się w tę scenę.

Kazimierz Wielki i statut żup krakowskich

Inny, tym razem historyczny fragment dziejów kopalni, przypomina kolejna Komora Spalone: wielki pożar drewnianych zabezpieczeń jej części. Uzmysławia to równocześnie zwiedzającym, jakim zagrożeniem w kopalniach bywa metan oraz zawały gruntu. W Komorze Sielec, także na tym samym poziomie, prezentowane są autentyczne, z XV-XVII w, urządzenia do transportu soli podziemnymi korytarzami. M. in. przy pomocy koni i kieratu typu saskiego. Sąsiednia Komora Kazimierza Wielkiego powstała po wybraniu w niej pokładu soli zielonej.

Ale nazwę tę, a także wykuty w bryle tej soli pomnik – popiersie tego króla, dzieło również Władysława Hapka, otrzymała dopiero w roku 1968 z okazji 600-lecia nadania przez niego statutu dla Żup Krakowskich. Czyli aktu prawa górniczego, także dla kopalni w Bochni oraz warzelniom soli i gospodarstwom żupnym. Komora zabezpieczona jest kasztami oraz tzw. zabudową organową: ustawionych jeden obok drugiego drewnianych stojaków. Jest w niej również autentyczny, z XVII w. kierat saski. Do najpiękniejszych miejsc w kopali należy Komora Pieskowa Skała. Jest ona wysoka, rozciąga się z 65 do 90,7 metrów w głąb ziemi.

Kaplica Świętego Krzyża

Posiada liczne kawerny i wnęki oraz „grzebienie solne” – fragmenty odkuwane przez górników ręcznie żelaznymi kilofami. Zachowały się fragmenty wykutych w skale schodów, po których tragarze przenosili drobną sól w specjalnych torbach lub drewnianych nieckach.

Oglądamy również aranżację tej pracy. W komorze są również masywne drewniane schody z poręczami, po których schodzimy na kolejny poziom: 90,5 m do tzw. Poprzecznej Kunegundy. W niej zachowały się oryginalne rynny, którymi odprowadzano wycieki wody gromadzonej w kadziach, a następnie wydobywanej na powierzchnię. Stoją w niej dwa krasnale wykute w soli na początku XX wieku przez górnika – rzeźbiarza Józefa Markowskiego.

A w głębi, podświetloną kolorowo grupę krasnali wyrzeźbionych w latach 1962-1964 przez górnika Stefana Kozika. Drugą na trasie turystycznej jest kaplica Świętego Krzyża z wnętrzem skomponowanym z kilku dawnych miejsc kultu. Centralne miejsce w ołtarzu zajmuje XIX-wieczna, drewniana rzeźba Ukrzyżowanego, z klęczącymi przed nią postaciami mnichów wyrzeźbionych w soli. Naprzeciwko niej, po drugiej stronie kaplicy, natomiast XVII – wieczna drewniana, polichromowana rzeźba Matki Boskiej Zwycięskiej. Jest to cenny zabytek z pracowni małopolskiego mistrza epoki baroku. Wnętrze tej kaplicy oświetla XIX-wieczny żyrandol wykonany z drewna i kryształów soli. Jest to cenny zabytek z pracowni małopolskiego mistrza epoki baroku.

Druga część relacji – wkrótce.

Zdjęcia autora. Rysunek z przekrojem kopalni z przewodnika po niej.

Autor uczestniczył w wyjeździe prasowym Stowarzyszenia Dziennikarzy – Podróżników Globtroter na zaproszenie hotelu „Lenart” w Wieliczce.

a