poniedziałek, kwiecień 29, 2024
Follow Us
środa, 18 wrzesień 2019 15:42

Kijów: Muzeum II Wojny Światowej Wyróżniony

Napisane przez Cezary Rudziński
Oceń ten artykuł
(2 głosów)
Kompleks gigantycznych, nadnaturalnej wielkości metalowych rzeźbiarskich kompozycji – pozostałości po Muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Przedstawiają one „bohaterską obronę ZSRR przed agresją Niemiec”. Kompleks gigantycznych, nadnaturalnej wielkości metalowych rzeźbiarskich kompozycji – pozostałości po Muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Przedstawiają one „bohaterską obronę ZSRR przed agresją Niemiec”. Cezary Rudziński

Jak Ukraińcy przedstawiają II Wojnę Światową i swój w niej udział? Odpowiedzi na to pytanie szukałem w poświęconym jej muzeum w Kijowie.

Muzeum II Wojny Światowej w Kijowie ma najwyższy status – Narodowego i w obecnym kształcie istnieje od lipca 2015 roku. Chociaż jest tylko dostosowanym do nieco nowego spojrzenia na niedawną, a tak ważną tu przeszłość, wcześniejszego muzeum sowieckiej Wielkiej Wojny Ojczyźnianej 1941-1945. Otwartym w tym samym miejscu, na 10 hektarowym obszarze korony naddnieprzańskiej, wysokiej skarpy prawobrzeżnej części stolicy, 9 maja 1981 roku. W południowej dzielnicy Pieczersk, tuż obok sławnego monasteru – Pieczerskiej Ławry. Dominantą Muzeum II Wojny Światowej jest 102 metrowej wysokości monument Matki Ojczyzny (1970-1981).

Monument Matki – Ojczyzny

Z czego sam posąg ze wzniesionym do góry mieczem ma 62 metry. Widoczny jest on z dużej odległości, zwłaszcza z Dniepru i niskiej, lewobrzeżnej części Kijowa. Pomnik ten, konkurujący pod względem wysokości z 85 metrowym (też z mieczem), z czego sama postać „Matka Ojczyzna wzywa” (1959-1967) ma ich 52, na Kurhanie Mamaja w Wołgogradzie w Rosji, upamiętniającym Bitwę Stalingradzką, jest dziełem tego samego artysty, Jewgienija Wuczeticza (1908-1974) i jego współpracowników. Autora także m.in. rzeźby „Przekujemy miecze na lemiesze” w siedzibie ONZ w Nowym Jorku.

Dodam jako ciekawostkę, że w roku 1991 miecz kijowskiej Matki – Ojczyzny skrócono o 6 metrów (wcześniej całość miała ich 108), ponieważ… monument przewyższał najwyższy krzyż w największym i najważniejszym klasztorze całego wschodniego prawosławia, wspomnianej już Pieczerskiej Ławrze. Wejścia do obu tych ważnych obiektów sąsiadują niemal ze sobą. Z tym, że w przypadku Ławry, tylko do jej niższej, cerkiewnej części, gdyż wyższa i bogatsza w zabytki stanowi muzeum – Państwowy Rezerwat Archeologiczny.

Świat sowieckiego socrealizmu

Do Muzeum II Wojny Światowej prowadzi aleja nieco opadająca w dół, ku głównej budowli z górującym nad nią stalowym monumentem. Idąc do niego mija się po prawej stronie zabytkowy budyneczek z XVIII w. Za nim, ale już po stronie lewej, jest ściana oporowa ogrodów Ławry, z której wystają lufy trzech zabytkowych armat. A kilkanaście metrów dalej, na niewielkim wzgórku, stoi rzeźba zniewolonego człowieka. Trzeba przejść jeszcze kawałek, aby przekroczyć właściwą bramę muzeum w monumentalnej, kamiennej ścianie. Po czym wchodzi się w świat socrealizmu.

Kompleks gigantycznych, nadnaturalnej wielkości metalowych rzeźbiarskich kompozycji – pozostałości po Muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Przedstawiają one „bohaterską obronę ZSRR przed agresją Niemiec”. Sceny: „Pierwsze walki na granicy”, „Niepokonani”, „Bohaterowie podziemia”, „Bohaterscy partyzanci”, „Tyły – frontowi”. „Przekazywanie broni” oraz wielka „Bohaterskie czyny sowieckich żołnierzy”. Po ich minięciu wchodzi się na ścisły teren muzeum. Po prawej stronie stoi jeszcze jeden, też nadnaturalnej wielkości, pomnik „Forsowanie Dniepru”.

Pięć muzealnych poziomów

Za nim zaczyna się ekspozycja ciężkiej broni i i sprzętu wojennego, nie tylko zresztą z okresu II wojny światowej. Jest czołg i inne pojazdy, samolot itp. Zwiedzanie próbuję zacząć od jednego z mniejszych pawilonów, ale jest on akurat chyba w remoncie. Pracownica pozwala mi jednak zrobić z progu kilka zdjęć ekspozycji niezliczonych fotografii żołnierzy, lotników i marynarzy. Główny kompleks muzealny znajduje się, jak już wspomniałem, pod monumentem „Matki Ojczyzny”. Liczy pięć poziomów, z których cztery są wewnątrz sztucznego wzgórza, a kopuła najwyższego, z salą „Bojowej Chwały” (Sławy) stanowi bezpośrednią podstawę pomnika.

Na ścianach pierwszej z kilkunastu muzealnych sal umieszczono m.in. nazwy 1098 jednostek wyróżnionych nazwami wyzwolonych przez niej ukraińskich miejscowości oraz 252 partyzanckich i podziemnych walczących z okupantami na terytorium Ukrainy. Zaskoczony jestem, że ekspozycja w muzeum II wojny światowej rozpoczyna się dokumentacją współczesnych walk w Donbasie, na zbuntowanym wschodzie kraju. Można zobaczyć zdjęcia i dokumenty dotyczące walk w Doniecku, Ługańsku, Słowiańsku i innych miejscowościach.

Zaczyna się od wpółczesności

Obejrzeć uczestniczące w nich samochody i inny sprzęt wojskowy, emblematy walczących tam ukraińskich jednostek, zdjęcia poległych, fragmenty bomb i pocisków, kamizelki kuloodporne z napisem PRESS, punkty sanitarne z Czerwonym Krzyżem itp. A także skrzynię z akcesoriami kapelanów polowych, ich szaty liturgiczne, ikonę oraz niewielki polowy ołtarz – skrzynkę, z malowidłami sakralnymi na wewnętrznej stronie jej pokrywy. Kto ma czas i chęć, może obejrzeć także film dokumentalny poświęcony zestrzeleniu nad Donbasem 17.7.1914 r. malezyjskiego samolotu pasażerskiego Boeing 777, lotu MH17.

Przez 53 Rakietową Brygadę Przeciwlotniczą z Kurska Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Muzealna prezentacja II wojny światowej rozpoczyna się od jej preludium. Informacje – dotyczy to całego muzeum, są w językach: ukraińskim, angielskim i niemieckim. Mam okazję zobaczyć po raz pierwszy znakomitą kolorową kopię, z archiwum politycznego niemieckiego MSZ, mapy Polski podzielonej przez dwu bandyckich na nią najeźdźców we wrześniu 1939 roku, paktem Mołotow – Ribbentrop. Z zamaszystymi podpisami Stalina i hitlerowskiego ministra.

Agresja na Polskę w 1939 roku

Niestety odblaski w szkle, za którym jest prezentowana, uniemożliwiają mi sfotografowanie tego dokumentu. Jest także dokumentacja, również fotograficzna, Układu Monachijskiego z 1938 roku. Zajmowania przez hitlerowską III Rzeszę czeskich Sudetów, a później całych Czech i Moraw. Agresji na Polskę we wrześniu 1939 r. i reakcji na nią sowieckiej prasy, m.in. oryginały gazet: „Stalinskij Sokoł”, „Krasnaja Armija”, „Izwiestia”, „Za Rodinu”, „Nowaja Swoboda” z tamtych dni. Pamiętam tamte dni tak, jak gdyby to było wczoraj, bo RKKA-Rabocze Krestianskaja Krasnaja Armija zagarnęła nas, uchodźców spod niemieckich bomb z centrum kraju, na szosie kowelskiej pod Łuckiem. Są też zdjęcia z przymusowej kolektywizacji zagarniętych wówczas przez ZSRR ziem Rzeczypospolitej.

Oglądam niemieckie odznaki jednostek i odznaczenia wojskowe. Nie zauważyłem natomiast niczego, chociaż i nie spodziewałem się tego, o stalinowskich deportacjach Polaków ze Lwowa i innych miejscowości na Sybir i do Kazachstanu. Czy mordowaniu na Ukrainie w 1940 r. (Kijów – Bykownia, Charków itp.) przez NKWD, w czym uczestniczyli przecież także ukraińscy zbrodniarze w sowieckiej służbie, polskich oficerów i policjantów z „list katyńskich”. Wyeksponowany jest natomiast początek wojny niemiecko – sowieckiej w 1941 r. Są zdjęcia walczących sowieckich żołnierzy – w tym i ukraińskich, ale bez możliwości ich rozróżnienia.

Setki tysięcy eksponatów

I tłumów uchodźców spod niemieckich bomb oraz ostrzałów na zatłoczonych drogach. Gdy je oglądałem, przypomniały mi się sytuacje, które sam przeżywałem w Polsce we wrześniu 1939 r., prawie dwa lata wcześniej. Prezentacja wojny, którą oglądam w kolejnych salach, stanowi chyba kontynuację dawnej – chociaż jej nie widziałem – sowieckiej. No, może z wyraźniejszym uwzględnianiem roli w niej Ukrainy i Ukraińców. Ta sama scenografia i eksponaty. Broń i sprzęt wojskowy, mundury, spadochrony, odznaczenia, z wieloma oryginalnymi dyplomami nadanych Ukraińcom orderów Złotej Gwiazdy Bohatera Związku Radzieckiego.

Oraz niezliczone zdjęcia i dokumenty. Muzeum dysponuje zresztą ich mnóstwem. Według jednego z polskich źródeł – 300 tys., w rosyjskim znalazłem liczbę 400 tys. eksponatów w tym muzeum. Oglądam na trzech poziomach sale lub ekspozycje dotyczące głównych bitew II wojny: oblężenia Leningradu, bitwy stalingradzkiej, forsowania Dniepru oraz wyzwalania poszczególnych miejscowości i regionów Ukrainy, m.in. Odessy i Kijowa. Tematykę partyzancką z odtworzoną ziemianką umocnioną bierwionami, transport na chłopskich wozach, tajne radiostacje, meldunki, kurierów.

Jak reagują niemieccy turyści?

Nie brak scen i opisów okupowanego kraju. Rozstrzeliwania, biedy, drobnych akcesoriów, np. okupacyjnych banknotów, dokumentów. Jedna z sal poświęcona jest niemieckim obozom koncentracyjnym. Wśród wielu eksponatów: oryginalnych obozowych pasiaków, dokumentów itp. dostrzegam rękawiczki wykonane w jednym z KL z ludzkiej skóry. Dokładne obejrzenie wszystkiego i przeczytanie informacji pod eksponatami wymagałoby kilku dni, którymi nie dysponuję. W którejś z sal spotykam grupę turystów niemieckich oprowadzanych przez muzealną przewodniczkę.

W większości są to ludzie starsi, chociaż nie na tyle jednak, aby mogli być tu podczas wojny. Ale nie brak i turystów w średnim wieku. Interesuje mnie zarówno ich reakcja na to, co słyszą i oglądają, jak i informacje przewodniczki. Jest ona zwięzła, ale rzeczowa, mówi bez propagandy typowej dla czasów sowieckich. Niemieccy zwiedzający dosyć obojętnie mijają rozbitą, ogromną brązową „gapę”, jak podczas wojny nazywaliśmy hitlerowskie orły trzymające w łapach wieńce ze swastykami. Poruszenie wśród nich powoduje, jak zauważam, duży stos przestrzelonych kulami i odłamkami hełmów leżących na stosie gruzu symbolizującego Stalingrad.

Ofiary wojny

Uważnie oglądają dziesiątki naramienników oficerskich i podoficerskich mundurów różnych niemieckich formacji, rozrzuconych na zdobycznej hitlerowskiej fladze. Inni wczytują się w nazwiska dokumentów wojskowych leżących na banderze Krigsmarine – niemieckiej marynarki wojennej. Duże wrażenie, także na mnie, robi ostatnia, ogromna sala. Jej wysokie ściany wyłożone są od posadzki po sufit tysiącami zdjęć, zapewne z rodzinnych albumów, różnego formatu i wykonania, przedstawiających ludzi, którzy nie przeżyli wojny. A także dokumentami.

Natomiast pośrodku tej sali stoi wzdłuż stół z dokumentami, pamiątkami oraz pustymi szklankami, do którego już nigdy nie zasiądą. Ekspozycja kończy się w niewielkiej sali na samej górze pod kopułą. Chyba w zamyśle ma ona stanowić drugą klamrę, po dolnej ze współczesnego Donbasu. Jest w niej kilka manekinów w mundurach współczesnych Sił Zbrojnych Ukrainy. Chodząc po muzealnych salach i oglądając eksponaty, a wybiórczo czytając również informacje zamieszczone pod nimi, szukam tego, na zobaczenie czego zresztą raczej nie liczyłem.

Czego brak?

Chociaż nie wykluczam, że w tej niezliczonej masie zdjęć, dokumentów, plakatów itp. mogłem ich nie dostrzec: drugiej strony wojny, nie stanowiącej powodu dla chwały dla współuczestników zwycięstwa w niej. Ogromnych kolumn obdartych, głodnych, często w bandażach, kolumn sowieckich jeńców wojennych gnanych przez Niemców drogami oraz ulicami polskich okupowanych miasta i wsi w GG. Których obraz utrwalony w dzieciństwie nadal mam przed oczyma. Podobnie jak wspomniane już wyżej sceny losów cywilnych uchodźców przed niemieckimi bombami. Bo też byłem jednym z nich.

Nie dostrzegłem, chociażby wzmianki, o ukraińskiej dywizji SS Hałyczyna – Galizien, ani o ukraińskich strażnikach w niemieckich obozach koncentracyjnych i zagłady na terenie okupowanej Polski. A to przecież, chociaż bardzo wstydliwy, też jest kawałek wojennej historii naszego wschodniego sąsiada. Szukałem czegoś na temat UPA – Ukraińskiej Powstańczej Armii. Być może nie zauważyłem jej „heroiw”, wśród licznych partyzanckich zdjęć. Natrafiłem natomiast w jednej z gablot na kartkę papieru formatu A4 z oryginalnym tekstem przysięgi UPA z 1944 roku.

Przysięga UPA

Wczytałem się weń uważnie. I mimo mnóstwa znajdujących się w nim górnolotnych i patriotycznych słów oraz zobowiązań, też chyba, gdybym był Ukraińcem, nie miałbym zastrzeżeń, aby ją podpisać. Chociaż czy przysięganie, że będzie się uczestniczyć w pełnym wyzwalaniu od grabieżców wszystkich ziem Ukrainy bez sprecyzowania ich zakresu. Lub, zacytuję we własnym przekładzie:, „Będę mężny, odważny i bohaterski w walce oraz bezwzględny dla wrogów ziem ukraińskich… będę wykonywać wszystkie rozkazy zwierzchników” nie kryło w sobie zalążka tego, za co my, Polacy, uważamy UPA za organizację zbrodniczą?

Trzeba jednak pamiętać, że były to tylko fragmenty tragicznych, z milionami ofiar oraz gigantycznymi stratami materialnymi, dziejów Ukrainy podczas minionej wojny. Która na jej ziemiach – i to zostało wyraźnie przypomniane w muzealnej ekspozycji w Kijowie, wbrew sowieckiej i obecnej rosyjskiej propagandzie, nie była dla niej tylko „Ojczyźnianą” w latach 1941-1945. A prezentacja prawdziwej genezy II Wojny Światowej oraz przypomnienie roli, jaką odegrał w niej zbrodniczy pakt Mołotow – Ribbentrop, ma również znaczenie dla nas, Polaków. Zwłaszcza w 80-lecie jej rozpoczęcia.

Zdjęcia autora.

 

a