Tak oto postąpisz przygotowując deser ów:
Weźmiesz bananów najprzedniejszych tyle ile chcesz zjeść.
Banana każdego ciął będziesz na dwa albo i na trzy, ale nigdy na cztery. Bo krótki banan to krótki banan.
Cukru brązowego szklanki pół. Gdy brązowego znikąd wsiąść nie zdołasz weź białego, na patelni i tak zbrązowieje.
Soku z połowy cytryny lub jednej limonki.
Lodów do każdej porcji tyle ile banana. Tak mniej więcej, bo to nie apteka.
Cukier i sok na patelnię. Jak się rozpuści i zacznie zmieniać kolor z przeźroczystego na inny wrzucamy banany. Obracamy banany kilkakrotnie na patelni tak, żeby coraz bardziej brązowy karmel je oblepił całkowicie. Jak wszystko jest fajnie brązowe, a banany ładnie oblepione zdejmujemy z patelni i prosto na talerzyki. Kulka lodów by się przydała do tego.
W ostatniej fazie podgrzewania wlać na patelnię odrobinę Cachaçy, (ˌkaˈʃasɐ, czyt. kaszasa) czyli wódki z trzciny cukrowej, i podpalić całość niezwłocznie. Może być to bardzo widowiskowym urozmaiceniem naszego deseru pod warunkiem, że nie spalimy sobie brwi. Albo mieszkania. A może pomimo to?
Proszę uważnie przeczytać drugie zdanie tego tekstu. Słodko kwaśny smak z bananem jest dla odważnych. Ale odwaga bywa wynagradzana.