czwartek, maj 09, 2024
Follow Us
piątek, 25 maj 2012 09:19

Żydowskie i romskie Zmysły Sztuki Wyróżniony

Napisane przez Barbara A. Maciążek
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Adam Bartosz Adam Bartosz fot. Alicja Pismenko

Żeby przywołać klimat XI spotkania z cyklu „Zmysły Sztuki" w Królewskiej Cukierni Wilanowskiej, przekopałam szufladę z płytami, bo pamiętałam, że powinnam mieć w swoich zbiorach dysk z muzyką chasydzką. W spotkaniu wziął udział Leszek Kuchniak, na którego obrazach można spotkać chasydów i Cyganów oraz Adam Bartosz – antropolog, który zajmuje się kulturą Romów. 

Naszych bohaterów łączy nie tylko słabość do kapeluszy, ale przede wszystkim wrażliwość na inne kultury. W przypadku Leszka Kuchniaka fascynacja kulturą chasydzką narodziła się podczas edukacji plastycznej w Jarosławiu, w niewielkim galicyjskim miasteczku. Szkoła, w której najwięcej się nauczył i do dziś korzysta z tej wiedzy, mieściła się w pięknej starej synagodze. Śmiał się, że ostrzegano go, by nie szedł na akademię, bo go tam zepsują. Mimo to podjął studia na wydziale rzeźby na krakowskiej ASP. Jednak dopiero po skończeniu scenografii narodził się w malarstwie na nowo. Powiedziano mu, aby zapomniał wszystko, czego nauczył się na Akademii.

Tematy żydowskie czerpał z literatury. Inspirowała go twórczość Isaaca Bashevisa Singera, Bruno Schulza, Marca Chagalla. Na jednym z obrazów Leszka muzycy żydowscy przygrywają młodej parze, która unosi się nad miasteczkiem. Można go wieszać tak, jak zaprezentowany został w Królewskiej Cukierni Wilanowskiej, albo do góry nogami i dzięki temu mieć dwa w jednym, jak zażartował Leszek. Na kolejnym obrazie na głowie św. Jana przycupnęły cerkiewki. Wyglądają jak przeniesione prosto z Bieszczad, których urok inspiruje artystę.

Na innym obrazie tajemniczy zaułek na krakowskim Kazimierzu, po którym Leszek wiele razy spacerował w czasie studiów. Na kolejnych domki przylepione do siebie jak w galicyjskich miasteczkach, wesele żydowskie jak z singerowskiej powieści, puste łóżka z opustoszałego żydowskiego miasteczka, czy syn marnotrawny, czyli Leszek, który powrócił do domu ze Stanów - goły i wesoły.

Mnie zauroczył obraz znad kominka - "Błogosławieństwo Elimelecha" - na płótno nalepione zostały elementy z drewna lipowego, rzeźbione i pomalowane w tajemnicze kolory. Domki wychodzą z obrazu do widza..

Wiele lat temu życiem Adama Bartosza zawładnęły dwa tematy - romski i żydowski. Na spotkaniu pojawił się ubrany w koszulkę z napisem "Mam cygańską duszę", co może być wielce prawdopodobne. Opowiadał o tym, jak pojawił się w Tarnowie, gdzie zafascynował go kirkut, zaniedbany, nieodwiedzany od lat oraz pozostałość po synagodze, której ruiny w centrum Tarnowa przypominały o wojnie. Nie miał kogo dopytać o historię tarnowskich Żydów. Dopiero po studiach odkrył, że przed wojną połowa ludności Tarnowa to byli Żydzi. Zniknęło około 25 tysięcy ludzi i jakby słuch po nich zaginął. Na szczęście zostały ślady.

W Muzeum Tarnowskim odnalazł ogromną ilość dokumentów i w 1982 roku zrobił pierwszą w powojennej Polsce wystawę o Żydach. Dopiero rok później, w 40. rocznicę Powstania w Getcie Warszawskim, zadekretowano oficjalnie zainteresowanie Żydami.

Adam nawiązał do malarstwa Leszka i wyjaśnił, że to co widzimy na obrazach, to chasydzi, czyli ruch, który dla postępowych Żydów jest tematem wstydliwym, jest traktowany jak zakała narodu. Chasydzi czczą Boga poprzez taniec i śpiew, rodzaj ekstatycznej modlitwy, która prowadzi do radosnego stanu uniesienia i zachwytu, przynosi człowiekowi radość i pogodę ducha, zespala z Bogiem. Największym grzechem jest smutek. Choć ból jest potrzebny, aby można było rozróżnić radość.

Od tematu żydowskiego przeszliśmy do Romów, których losy są podobne do losów narodu żydowskiego. Oni także byli skazani na całkowitą zagładę. Są także narodem drogi, który ponad tysiąc lat temu wyszedł z Indii i rozproszył się. Żydzi są ludem księgi, natomiast Cyganie nie mają kodyfikacji kultury, nie mają własnego systemu edukacji, ich język nie jest zapisany. Nikt ich nie uczy historii i kultury romskiej.

W Tarnowskim Muzeum Okręgowym właśnie z inicjatywy Adama powstał w latach 70-tych ubiegłego wieku zbiór romski. Dzieci romskie tu właśnie mogą dowiedzieć się o swojej kulturze i historii. Co roku organizowany jest także Tabor Cygański, czyli pokaz dawnego trybu życia - edukowanie poprzez zabawę.

Rozmawialiśmy też o zwyczajach pogrzebowych Romów, kulcie zmarłych i ucztowaniu na grobach. O rozróżnianiu swój - obcy, czyli Rom to swój, a gadzio to obcy, podobnie Żyd i jego przeciwieństwo goj. Co ciekawe, podobno słowo Inuit znaczy "ludzie", zatem każdy, kto nie jest Inuitem nie jest także człowiekiem.

Adam opowiadał o Galicji, przez którą przewijały się różne narody, o Cyganach wędrujących, którzy gardzą Cyganami osiadłymi. Dowiedzieliśmy się, że język romski ulega spolszczeniu. To wywołało dyskusję o tym, czy integrować, czy asymilować, czy uczyć, czy raczej zostawić samych sobie? Czy kształcić dzieci romskie wraz z dziećmi polskimi, czy osobno? Okazuje się, że każdy wykształcony Rom ma partnera niecygańskiego. Co z językiem cygańskim, w którym nie wolno mówić nie-Cyganom?

Mówiliśmy o barwności Cyganów, o ocieraniu się o kicz w mieszaniu kolorów chust, spódnic, koszul, wozów w taborze. O straszeniu dzieci Cyganami. Adam opowiedział, że gdy zaczął rozumieć język romski, to usłyszał, że matki cygańskie straszą nim swoje dzieci. Inność zawsze budzi obawy, dopóki jej nie oswoimy i nie poznamy.

Andrzej S. Grabowski, kurator „Zmysłów Sztuki", w nawiązaniu do tego, o czym mówił Adam Bartosz o Romach, opowiedział o widowisku, które zorganizował w 1979 roku, pod patronatem UNESCO. Do cygańskiego obozowiska stworzonego na północy Tarnowa przybył tabor, a w nim pan młody. Odegrane zostały barwne i radosne zaślubiny. Była cygańska kapela, śpiewy i tańce, kolorowe wozy, namioty, dzieci, psy, kury i kaczki. A nocą Cyganie śnili sen... Na dymach parafinowych, na tle lasu, odbył się pokaz filmu „Tabor wędruje do nieba" (1975 r.), w reżyserii Emila Lotianu. Niestety, nie ma nagrań z widowiska, ale film, który był wówczas prezentowany, można obejrzeć choćby z uwagi na urzekającą muzykę.

A na naszym spotkaniu 10 maja nie zabrakło oczywiście autorskiego ciastka. Adam wymyślił nazwę Romano Khamoro©, czyli Cygańskie Słoneczko. Leszek przygotował projekt, który zawierał barwy - symbole cygańskie - czerwień, czyli krew i miłość, niebieski, czyli niebo, które oznacza wolność, zielony, czyli trawa, łąka, ziemia i oczywiście żółty symbolizujący słońce. Andrzej wraz z Moniką, menedżerką Królewskiej Cukierni Wilanowskiej, wypracowali wspólnie smak. Efekt i wizualny, i smakowy – rewelacyjny!

Szkoda było rozchodzić się do domów, bo temat jest niezwykle fascynujący, wciągający, tak że czas minął niepostrzeżenie, chyba szybciej niż zazwyczaj. Świat ukazany na obrazach Leszka, widziany przez niego w bajkowych kolorach, oparty na wyobrażeniach połączył się ze światem prawdziwym, badanym przez Adama, antropologa, naukowca, praktyka. Te dwa światy mogą się tak wspaniale przenikać, uzupełniać...

Więcej o spotkaniach z cyklu "Zmysły Sztuki" znajdziecie na stronie: zmyslysztuki.blogspot.com.

{jumi [*7]}

a