Jednocześnie pracownicy obawiają się o swoje miejsca pracy – oceniają autorzy najnowszego raportu Manpower Group. – Prognozowana przez rząd na koniec roku stopa bezrobocia na poziomie 13 proc. jest zbyt niska – uważa dyrektor Centrum Monitoringu Legislacji Pracodawców RP, Piotr Rogowiecki. W jego ocenie będzie to co najmniej 0,5 pkt proc. więcej. – Przedsiębiorstwa przygotowują się do dalszego pogorszenia koniunktury. W praktyce oznacza to wstrzymywanie zatrudnienia, a tam, gdzie to konieczne – zwalnianie pracowników – tłumaczy Rogowiecki. Takie działanie ma pomóc w zachowaniu płynności w sytuacji zmniejszonego portfela zamówień. Podejmowaniu decyzji o zatrudnianiu nie sprzyja fakt, że tak naprawdę nikt nie wie, co będzie dalej – czy strefa euro będzie funkcjonować i w jaki sposób, jaki będzie popyt na nasze towary i wreszcie – czy nasze finanse publiczne pozostaną stabilne. Pesymizm powoli ogarnia także samych pracowników. Obawiając się o swoje miejsca pracy, mogą ograniczyć konsumpcję, co negatywnie odbije się na wzroście gospodarczym. – To z kolei może doprowadzić do kolejnych zwolnień. Ten czarny scenariusz zamkniętego kręgu nie musi się ziścić, ale też nie jest niemożliwy – przypuszcza Rogowiecki. Dlatego jego zdaniem rząd powinien zareagować, i to szybko. – Skoro w 2009 r. przygotowano rozwiązania antykryzysowe w celu ochrony miejsc pracy, to dlaczego nie zrobić tego samego teraz, tym bardziej że sytuacja jest bardzo podobna? – pyta Rogowiecki. Uważa on, że najważniejsza jest pilna nowelizacja przepisów dotyczących czasu pracy, tak aby przedsiębiorcy mogli elastycznie reagować na dynamikę rynku. Do tego należy odbiurokratyzować gospodarkę.
{jumi [*9]}