sobota, maj 11, 2024
Follow Us
×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 68.
czwartek, 04 luty 2010 15:58

Maniacy burzenia Wyróżniony

Napisał
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Maniacy burzenia pracownia KD Kozikowski Design

Pecha ma nasze miasto. Od przynajmniej dwudziestu lat, a tak po prawdzie to i wcześniej także, różni tacy patrzą tylko, co by zburzyć i postawić nowe.

{jumi [*4]}Bo „nowe” kojarzy się im, nie wiedzieć zresztą, czemu, z czymś lepszym od poprzedniego. Czasami za tym „lepszym, bo nowym” przemawiają względy merkantylne, czyli chęć zarobienia mamony po prostu. I z tym mamy do czynienia od dziesiątków, ba, więcej, od setek już chyba lat. To właśnie z czystych pobudek spekulacyjnych pod kilof trafił niegdyś przepiękny pałac Karasia. Tym, którzy nie pamiętają, co to takiego, przypomnę. Pałac, o bardzo dobrej architekturze, który był usytuowany u zbiegu Oboźnej z Krakowskim Przedmieściem. Tuż obok pomnika Mikołaja Kopernika. Działka, trzeba to przyznać, niezwykle atrakcyjna. Tedy spekulanci tacy z przełomu XIX i XX wieku obiekt wraz ziemią przejęli, budynek, bach, kilofem potraktowali i… nowe mieli robić. Ale czy to kasy nie styknęło, jak mawiają warszawskie cwaniaki, czy koniunktura się załamała, robót nie podjęli. Chociaż, nie. Dziurę wielgachną w ziemi wykopali pod niedoszłe fundamenty. I straszyła ona całe międzywojenne dwudziestolecie (i czasy okupacji też). Dopiero przy odbudowie Warszawy po 1945 roku dół zasypali i parking tam zbudowali. Teraz jednak głosy się podnoszą, by pałac Karasia odtworzyć. Optuje za tym największy varsavianista prof. Marek Kwiatkowski. Ale póki, co, nic się w tej materii nie dzieje.

Z podobnych przyczyn, inaczej nieco nazywanych, zniszczono niezwykle udany pod względem architektonicznym, pierwszy polski supermarket, czyli słynny SuperSam.
„Supersam warszawski powstał już w 1962 przy placu Unii Lubelskiej, ul. Puławska 2. Był to nowatorsko skonstruowany budynek, z dachem na zasadzie tensegrity zawieszonym i utrzymywanym w miejscu za pomocą dźwigarów i stalowych lin, projektu Jerzego Hryniewieckiego i obecnego profesora emerytowanego architektury Massachusetts Institute of Technology Wacława Zalewskiego” – napisali autorzy Wikipedii. A wpis swój zakończyli takim oto dramatycznym stwierdzeniem: „Supersam został rozebrany w grudniu 2006, w celu przygotowania miejsca na konstrukcję bardziej lukratywnego budynku”. Po wrzawie, jaka się podniosła inwestorzy obiecali nawet, że odbudują SuperSam w innym miejscu i takie tam opowiastki… W jednej z gazet skomentowano to słowami Pawła Giergonia, historyk sztuki, który powiedział, że: „nie wierzę w obietnicę odbudowy pawilonu w nowym miejscu. Za trzy lata nikt nie będzie o nim pamiętał”. Historia lubi się jednak powtarzać i… na tejże „uwolnionej pod lukratywny budynek” działce także już od trzech lat NIC się nie dzieje, bo kryzys nastał! A dobrze im tak, tym pożal się Boże inwestorom!
Te zdawałoby się niedobre doświadczenia czegoś powinny nauczyć miłośników „lepszego, bo nowego”. Ale gdzie tam! Nienauczalni są albo im oczy zaślepia widok wielkiej forsy do zarobienia. Oczywiście do tego ostatniego żaden się nie przyzna, a nawet wręcz przeciwnie usta ich pełne są zwykle frazesów jak to oni chcą „na lepsze” zmieniać oblicze Warszawy!

Ostatnio objawili się „reformatorzy” w banku PKO BP, który jest właścicielem słynnej Rotundy na Ścianie Wschodniej. Ogłosili, że starą – dzieło jednego z najwybitniejszych polskich architektów, prof. Zbigniewa Karpińskiego – trzeba rozebrać i… wybudować nową! Po co? Cholera wie!
- … po co zastępować Rotundę budynkiem o tym samym kształcie? - nie może zrozumieć Waldemar Baraniewski, historyk sztuki z Instytutu Historii Sztuki Uniwersytetu Warszawskiego. - Nie mam już siły narzekać na to, że dobrą architekturę ma zastąpić podrzędna.
Jak to, po co, Panie Profesorze? Żeby zarobić. Bo, jak mawiał niegdyś pewien selekcjoner piłkarski, „tylko kasa, Misiu, się liczy. Tylko kasa…”.
I trzeba sobie zadać pytanie, gdzie są warszawscy architekci (projekt „nowego” wykonali oczywiście jacyś panowie gdzieś tam z Polski, którzy z naszym miastem niewiele albo nic nie mają wspólnego), urbaniści, historycy sztuki czy, wreszcie, nasi rajcy, których OBOWIĄZKIEM jest czuwać nad miastem.
I jeśli tak dalej pójdzie, to Warszawa CAŁKOWICIE ZATRACI swój charakter i upodobni się do nijakich dziko się rozwijających miast dalekiej Azji czy biednej Afryki…{jumi [*8]}

a