Na nocną zmianę przybyło jedynie 5 procent załogi, ale rejsy odbywają się normalnie – żaden lot nie jest odwołany ani opóźniony. W sobotę związkowcy zapowiadali, że protest sparaliżuje warszawskie lotnisko. Tak się jednak nie stało – port lotniczy im. F. Chopina funklcjonuje normalnie. Strajk jednak trwa – twierdzi Jacek Mikulski z NSZZ „Solidarność" w PLL LOT.
Związkowcy domagają się od zarządu firmy podwyżek płac i zwiększenia liczby zatrudnionych osób. Strajk ma potrwać do odwołania. Rozpoczęli go pracownicy spółki LOT AMS, czyli bazy technicznej wydzielonej przed dwoma laty ze struktur PLL LOT. Protest ma polegać na tym, że mechanicy nie będą wykonywać swoich zwykłych zadań, czyli nie będą dokonywać niezbędnych wpisów w dziennikach pokładowych, które umożliwiają samolotom startowanie z lotniska.
W piątek wiceprezes LOT AMS Monika Malanowska poinformowała, że spółka w obecnej sytuacji finansowej nie może sobie pozwolić na podwyższenie płac pracowników.
Z kolei rzecznik PLL LOT Leszek Chorzewski zapewniał w weekend, że mimo strajku rejsy samolotów będą odbywać się normalnie. Powiedział, że spółka jest przygotowana na protest, więc pasażerowie mogą bez obaw przyjeżdżać na lotnisko. Jedynym utrudnieniem ma być to, że pasażerowie będą częściej dowożeni do samolotów autobusami zamiast przechodzić na pokład rękawami.
{jumi [*8]}