sobota, kwiecień 27, 2024
Follow Us
piątek, 06 październik 2023 15:51

Baltona znowu kwitnie. To dowód na to, że prywatyzacja nie zawsze ma sens Wyróżniony

Napisał
Oceń ten artykuł
(1 głos)
W czasach PRL Baltona była tym czym był też Pewex W czasach PRL Baltona była tym czym był też Pewex mat.pras

Podczas konferencji prasowej kierownictwo Grupy Kapitałowej PPL ogłosiło, że przejęte w 2020 roku Przedsiębiorstwo Handlu Zagranicznego Baltona S.A. osiąga rekordowe wyniki finansowe i rozwija się na każdej płaszczyźnie ekonomiczno-gospodarczej.

Jest to duży zgryz dla zwolenników prywatyzowania państwowych firm. Bo Baltonę uratował państwowy kapitał.

Ciut smacznej historii. W czasach PRL Baltona była tym czym był też Pewex – marzeniem o możliwości kupowania tak niedostępnych w codziennej szarej rzeczywistości towarów, jak szynki konserwowe, markowe zachodnie papierosy i alkohole, jednorazowe maszynki do golenia czy oryginalne jeansy. Był tylko jeden warunek, a mianowicie posiadanie obcych walut, w praktyce dolarów czy tzw. bonów, których czarnorynkowa cena, liczona w złotych, przyprawiała o zawrót głowy.

Kaziutek woli soczki a pani jest z Gdyni

Złotym okresem były dla Baltony lata 90-te, czyli szczególnie chude dla szarych zjadaczy chleba. Wtedy to firma zaznaczyła swoją obecność na rynku reklamami. Podczas konferencji prasowej pokazano dwie stare reklamy Baltony. Na jednej mama przy dziecięcym wózku skarży się, że „Kaziutek w ogóle nie chce piersi” (widać nawet nagi fragment rzekomo maminej piersi, co wówczas było dużą śmiałością). Po czym pojawia się już dorosły „Kaziutek” (Janusz Józefowicz) mówiący, że od piersi woli soczki z Baltony.

W drugiej reklamie miejski reporter (Grzegorz Heromiński) dopytuje przechodniów, co wiedzą o firmie Baltona. Okazuje się, że nic, np. jedna pani oznajmia, że nie będzie odpowiadać, bo jest z Gdyni. I trzeba przyznać, że te reklamy były dużo bardziej pomysłowe niż dzisiejsza, wrzaskliwa sztampa.

Stawianie Baltony na mocnych nogach

Niby reklama jest dźwignią handlu, lecz go nie zastąpi, więc wraz z upadkiem PRL dla Baltony zaczął się proces odchudzania. Dostawszy się w ręce prywatnego i to zagranicznego kapitału, spółka zaczęła się coraz mocniej chwiać na nogach. Groziło jej przewrócenie się na wzór Pewexu, którego marka znikła z polskiego krajobrazu.

Aż w 2020 r. upadającą Baltonę przejął PPL, wtedy jeszcze jako Przedsiębiorstwo Państwowe. Rezultaty? Bogdan Romaniuk, członek zarządu Baltony powiedział „W ubiegłym roku Baltona wypracowała 35,6 mln zł zysku netto. Jest to doskonały wynik, zwłaszcza jeśli odniesiemy go do 60,6 mln zł straty w przedpandemicznym 2019 roku. Wskazuje to, że kierunek zmian i rozwoju, jaki wytyczyliśmy jest słuszny i przynosi efekty. Potwierdzają to także dane tegoroczne. W pierwszym półroczu 2023 r. przychody Baltony wzrosły do 379,2 mln zł, czyli o 44 proc. rok do roku”.

Stawianie na nogi poprzez zarządzanie z głową

Jak nowy i w dodatku państwowy właściciel to osiągnął? Stanisław Wojtera, który stoi na czele Polskich Portów Lotniczych S.A.: „Przejmując Baltonę, musieliśmy zmierzyć się z szeregiem wyzwań. Najważniejsze z nich to znaczne zadłużenie spółki, brak klarownej strategii oraz nieefektywna struktura. By ratować firmę, musieliśmy także pozyskać odpowiednich menedżerów. Pierwszym krokiem było powołanie nowego Zarządu, w skład którego weszli doświadczeni menedżerowie z branży handlowej. Wspólnie z nowym Zarządem, który zawsze mógł liczyć na nasze pełne wsparcie, wyznaczyliśmy cele i uporządkowaliśmy strukturę.”

Aktualnie firma koncentruje się na trzech filarach biznesowych – sprzedaży detalicznej dla pasażerów (travel retail), gastronomii (F&B) i shipchandlingu, czyli zaopatrywaniu statków. Baltona umacnia swoją pozycję, zwiększając w pierwszej połowie 2023 r. liczbę klientów do ponad 3 mln osób, czyli o +36 proc. w odniesieniu do tego samego okresu w 2022 roku.

Smutek absolutnych liberałów

Jak widać, mamy do czynienia z procesem odwrotnym niż postulują to choćby Ryszard Petru i tabuny innych liberałów, którzy chcieliby prywatyzować wszystko co się da, łącznie z Orlenem, choć w Polsce nie ma kapitału odpowiedniego do zakupu takich gigantów nawet po ich ponownym podzieleniu, czyli osłabieniu. Jak się okazuje sprawnych i skutecznych menadżerów można znaleźć dziś nie tylko w prywatnych funduszach, ale też w państwowych firmach. „Za sprawą PPL i doskonałej współpracy z Baltoną, byliśmy świadkami niezwykłej sytuacji. Prywatna spółka, która została przejęta przez podmiot państwowy rozkwitła i przynosi zyski” – mówił Stanisław Wojtera, który sam z prywatnego biznesu przeszedł do państwowego PPL i jak widać zarządza nim z sukcesami.

Burzy to tradycyjne pojęcie skuteczności wolnego rynku, który dziś bywa zastępowany czy wspomagany przez państwo lub jego instytucje. Tę refleksję autor niniejszego tekstu pisze z pewnym smutkiem, gdyż sam jest zwolennikiem liberalizmu. Lecz kto nie liczy się z rzeczywistością, staje się jak taki sam jak zwolennicy monarchii absolutnej.

Dla nas, liberałów, pewnym pocieszeniem mógłby być zwrot „niezwykła sytuacja” którego użył prezes Wojtera. Niezwykła, czyli wyjątkowa. Lecz nie ma się co czarować, takich niezwykłych sytuacji, w których rządy a to ratują system bankowy, a to wspierają ważny koncern, jest w współczesnym świecie całkiem sporo.

a