Centrum rynku walutowego pozostaje w Wielkiej Brytanii – Londyn umocnił nawet swoją pozycję, zwiększając udział w światowych obrotach do blisko 37 proc. Dalsze miejsca w tym rankingu zajmują USA (ok. 18 proc.), Japonia, Singapur, Szwajcaria i Hong Kong (udział od 6 do 5 proc.). Najważniejszą walutą międzynarodową pozostaje dolar USA, z udziałem w globalnych obrotach na poziomie dwa razy wyższym niż zyskujące na znaczeniu euro i czterokrotnie wyższym niż jen.
Wg DSF NBP przyczynami uwiądu krajowego rynku walutowego są przede wszystkim nikły udział w nim niebankowych instytucji finansowych, które nie angażują się na nim ze względu na ograniczenia prawne (np. otwarte fundusze emerytalne) albo ze względu na konserwatywną politykę. Głośna w Polsce w apogeum globalnego kryzysu sprawa opcji walutowych sprawiła, że także przedsiębiorstwa rzadziej sięgają dziś po instrumenty zabezpieczające ryzyko kursowe. W kwietniu 2010 r. średnia dzienna wartość transakcji opcjami walutowymi wyniosła w Polsce ok. 128 mln dolarów, z tego 60 proc. to transakcje pomiędzy instytucjami finansowymi. Wyższą w Polsce niż na świecie awersję do ryzyka widać także z danych o transakcjach instrumentami pochodnymi stopy procentowej. Podczas gdy ten segment rynku światowego urósł o 24 proc. (dzięki ekspansji transakcji typu FRA), to w Polsce skurczył się o 42 proc.
{jumi [*9]}