W marcu 2015 r. ministerstwo infrastruktury i rozwoju zawiesiło rozbudowę systemu e-myta do 2018 r. Pierwotne założenia systemu viaTOLL mówiły, że do 2018 r. system przyniesie KFD 20 mld zł. Z obecnych szacunków kwota ta może wynieść jedynie 10 mld zł. Winę za taki stan rzeczy ponosi zmniejszenie ilości dróg objętych poborem oraz zaniechanie objęcia nim samochodów osobowych.
- W 2010 r. parlament określił jak ma wyglądać system finansowania dróg w Polsce. Na budżet Krajowego Funduszu Drogowego składają się wpływy z opłaty paliwowej, z mandatów z fotoradarów, opłaty za przejazd autostradami oraz opłaty z elektronicznego systemu poboru opłat od samochodów ciężarowych. I właśnie ta ostatnia opłata generuje największy przychód. Dlatego nie jestem w stanie zrozumieć drastycznych opóźnień w rozszerzaniu systemu viaTOLL na kolejne drogi - powiedział Jerzy Polaczek, były minister transportu.
Nie tylko drogi
Straty wywołane zwłoką rządu, to nie tylko mniejsze fundusze KFD - do operatora systemu wpłynęło 4,6 tys. próśb od służb porządkowych o udostępnienie danych pojazdów potencjalnych przemytników. Ściana wschodnia Polski jest objęta systemem viaTOLL w dużo mniejszym stopniu, niż zachód kraju, co pozwala rosyjskim przemytnikom łatwiej przewozić kontrabandę, a tym samym uszczuplać budżet państwa o wpływy z akcyzy.
- System e-myto realizuje funkcje publiczne i można wyposażyć je w dodatkowe moduły i funkcjonalności. Natomiast elektroniczny pomiar wagi pozwala na wykrycie przemycanej kontrabandy czy nielegalnych emigrantów. Nie ma mowy o inwigilacji i podejrzeniach konkretnej osoby, organy mogą zareagować na każdą nieprawidłowość i stale monitorować przewożone towary - powiedział dr Łukasz Kister z Instytutu Jagiellońskiego, ekspert ds. bezpieczeństwa.
Tak jak nie ma darmowych obiadów, tak samo nie ma darmowych dróg, a przez decyzję rządu o przesunięciu rozbudowy viaTOLL do 2018 r. zapłacimy wszyscy.
