sobota, maj 11, 2024
Follow Us
poniedziałek, 03 maj 2010 07:00

Dwa wieki dobrej tradycji

Napisane przez Arkadiusz Bińczyk / Home&Market
Oceń ten artykuł
(1 głos)
Fryderyk August I Wettyn król Saksonii i ks. Warszawski Fryderyk August I Wettyn król Saksonii i ks. Warszawski Autor portretu Carl Christian Vogel von Vogelstein 1788–1868

Księstwo Warszawskie to epizod polskiej państwowości, który niewielu docenia. Utarła się opinia, że to niesamodzielne państewko, stanowiące bufor między ujarzmionymi przez Bonapartego mocarstwami i przyczółek do fatalnej w skutkach wyprawy na Rosję, było jedynie nędzną namiastką wymarzonej Polski.

{jumi [*4]}Spory historyczne w naszym kraju – choćby dotyczyły wydarzeń sprzed kilku wieków – bywają równie żywe, jak bieżące konflikty polityczne. Nie dziwi więc fakt, że dla antagonistów Bonapartego Księstwo Warszawskie jest tylko symbolem oszukańczej polityki Francuzów, dla jego miłośników zaś nieudanym epizodem wskrzeszenia wolnej Polski. Mniej osób pamięta, że Księstwo Warszawskie było udaną próbą przeszczepienia na nasz grunt wielu nowoczesnych instytucji i rozwiązań prawnych, funkcjonujących w ówczesnej Europie. Instytucji, które niekiedy przetrwały dziesięciolecia zaborów.

Z dziedzictwa Księstwa w naszej kulturze prawnej i ustrojowej na trwałe pozostały dwie niezmiernie ważne innowacje. Pierwsza – to Kodeks Napoleona, którego wpływu na polskie prawo cywilne nie sposób kwestionować. Druga – to samorząd gospodarczy. Minęło już dwieście lat od ogłoszenia dekretu księcia warszawskiego i elektora saskiego Fryderyka Augusta, powołującego rady handlowe. Rady podlegały ministrowi spraw wewnętrznych, liczyły 46 członków wybieranych przez kupców i przemysłowców. Równolegle do rad handlowych w departamentach istniała ogólna Rada Handlowa z siedzibą w Warszawie. Zadaniem rad było informowanie władz państwowych o kwestiach dotyczących handlu, przemysłu i rzemiosła. Były one niewątpliwie początkiem samorządu gospodarczego w Polsce.

Tyle o historii. Dziś rola organizacji zrzeszających przedsiębiorców nie polega (i bardzo dobrze!) na byciu przedłużeniem silnego ramienia ministra spraw wewnętrznych. Jednak informowanie władz publicznych o kwestiach związanych z gospodarką i przedsiębiorczością nadal jest jednym z najistotniejszych zadań, acz nie należącym do najwdzięczniejszych. Wiadomo bowiem, że politycy w kampanii wyborczej nader chętnie składają atrakcyjne obietnice, ba – skwapliwie pójdą nawet na daleko idące kompromisy i podpiszą się pod całą listą postulatów środowiska gospodarczego. Z realizacją potem różnie bywa. A organizacje przedsiębiorców, wbrew powszechnemu przekonaniu, że programów wyborczych niemal nikt nie czyta, lubią przypomnieć o tym, że deklaracje należy wcielić w czyn.

Pilnowanie tego, jak kolejne ekipy realizują konstytucyjną zasadę swobody działalności gospodarczej, to nie jedyna istotna rola organizacji gospodarczych. Bez dobrze działających instytucji tego rodzaju nie można byłoby skutecznie informować nie tylko o problemach, ale i o szansach oraz sukcesach polskich przedsiębiorców. Więcej nawet – organizacje te dla uświadamiania mechanizmów wolnego rynku wśród opinii publicznej zrobiły więcej, niż którakolwiek instytucja państwowa. Bo przecież to nie urzędnicy, ale sami przedsiębiorcy wiedzą najlepiej, jak informować, do kogo dotrzeć, na co zwrócić uwagę. Szczególnie, że wiele spraw, o których mówią na forum publicznym, dotyczy nie tylko rekinów biznesu, ale i przeciętnego Kowalskiego. Wystarczy prześledzić wykaz konferencji największej polskiej organizacji zrzeszającej pracodawców – Krajowej Izby Gospodarczej – by dostrzec, że kwestie, w których zabierają głos jej przedstawiciele, bardzo często mają olbrzymi wpływ na kondycję polskiej gospodarki. A wiele z nich, dzięki konsekwentnemu i upartemu pukaniu do decydentów, udaje się pozytywnie załatwić. Oczywiście, wielka w tym zasługa dziennikarzy, którzy dzięki swoim publikacjom nadają ważnym kwestiom odpowiedni rozgłos. Cóż, sprawnie funkcjonujące biuro prasowe, niejednokrotnie decyduje nie tylko o wygraniu ważnej bitwy, ale i o całej zwycięskiej kampanii... A bez poparcia mediów, bez piętnowania biurokratycznych i legislacyjnych absurdów przez dziennikarzy tych zwycięstw byłoby znacznie mniej.

Lista organizacji przedsiębiorców jest długa – złośliwi dodają, że w myśl starej zasady, iż gdzie dwóch Polaków, tam trzy partie... Ta konkurencja ma jednak dużo plusów. Jeśli bowiem polega na tym, że organizacje prześcigają się w aktywnym działaniu na rzecz rozwiązania problemów gospodarki, zmniejszenia biurokracji i wpływu polityków na wolny rynek, to takiej konkurencji wypada tylko przyklasnąć. Tym bardziej, że wiele razy mogliśmy się przekonać, że w najbardziej istotnych kwestiach najważniejsze organizacje – czy to KIG, czy też BCC, Lewiatan bądź Konfederacja Pracodawców Polskich – potrafią mówić jednym głosem. I głos ten często bywa skuteczny.

Czego życzyć polskiemu samorządowi? Paradoksalnie tego, by nikt – żadna władza, żaden urząd – nie palił się do pomocy organizacjom tworzonym przez przedsiębiorców. One same znakomicie dają sobie radę. Wystarczy nie przeszkadzać, a na pewno warto uważnie słuchać, co mają do powiedzenia. I podejmować dyskusję – w interesie nas wszystkich.

Felieton opublikowany na łamach miesiecznika Home&Market.

{jumi [*9]}

a