poniedziałek, maj 06, 2024
Follow Us
czwartek, 10 listopad 2016 11:04

Kupujmy śmigłowce, bo zabraknie... Wyróżniony

Napisane przez Michał Fiszer
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Kupujmy śmigłowce, bo zabraknie... fot. Krammielec / Wikipedia

Niedługo cała nasza wojskowa flota śmigłowców będzie się nadawała tylko do wymiany. Nieudolne działania, jak niesławny przetarg zakończony wyborem niezbyt dla nas przydatnego Caracala, a wcześniej fiasko narodowego programu śmigłowcowego, doprowadziły nas do tej katastrofalnej sytuacji. Obecne zakupy na łapu-capu wcale nie rozwiązują sprawy.

Rząd niedawno ogłosił, że zakupi teraz śmigłowce S-70I Blackhawk w WSK PZL Mielec. Mają one wypełnić lukę po niezakupionym Caracalu, który był bardzo niefortunnym pomysłem. Dlaczego? Dlatego że miał zastąpić akurat te śmigłowce, które mogą jeszcze posłużyć, bez szkody dla naszej obronności. Wiele innych maszyn wymaga natomiast pilnej wymiany.
Zacznijmy od tego, do czego te śmigłowce w ogóle są potrzebne. W wojskach lądowych śmigłowce wykonują bardzo wiele zadań. Po pierwsze, służą do obserwacji pola walki, kierowania z powietrza działaniami formacji lądowych, korygowania ognia artylerii, jak niegdyś samoloty obserwacyjne. Tutaj ich rola jest obecnie zawężona coraz szerszym wprowadzaniem bezpilotowych aparatów latających, które wykonują zadania obserwacyjne bezpieczniej niż śmigłowce, ale często wymagają uzupełnienia obserwacją przez żywego człowieka. Używane przez nas w tej roli Mi-2 niedługo trafią na złom. Trzeba na ich miejsce kupić bezpilotowce i pewną liczbę lekkich bądź nieco większych śmigłowców, ale na razie nic o tym nie słychać.
Śmigłowce udzielają wsparcia wojskom lądowym przenosząc ataki w głąb ugrupowania nieprzyjaciela, poza zasięg własnej artylerii, a także mogą wybawić wojska lądowe z opresji, kiedy te zetkną się z silniejszym zgrupowaniem wroga. Używane w tej roli Mi-24 bardzo pilnie wymagają zastąpienia nowymi śmigłowcami szturmowymi.
Nasza 25. Brygada Kawalerii Powietrznej służy do wysadzania taktycznych desantów powietrznych. Mogą one blokować szlaki zaopatrzenia wroga, mogą stanąć na drodze podejścia odwodów, czy uzupełnień. Brygada potrzebuje śmigłowców transportujących drużynę piechoty liczącą tuzin żołnierzy do szturmu na lądowisko i śmigłowców transportowych, by dowieźć uzupełnienia i cięższy sprzęt brygady, bez którego nie może walczyć. W pierwszej roli ma do dyspozycji Sokoły, które śmiało mogą jeszcze posłużyć, w drugiej - Mi-8 i Mi-17, które szybciej będą wymagały wymiany, ale jeszcze kilka lat wytrzymają. Po owych kilku latach trzeba brygadzie dać śmigłowiec transportowy, z rampą wyładowczą, zdolny zabrać sprzęt brygady, dowieźć jej amunicję i uzupełnienia. No a w dalszej perspektywie i sam Sokół będzie wymagał wymiany, na nowy śmigłowiec 12-15 miejscowy. A wówczas może będą dostępne znacznie nowsze od Blackhawka konstrukcje.
Kolejne ważne zadanie, to ewakuacja rannych z pola walki. Tu raczej potrzebny jest śmigłowiec wielkości Sokoła, wyposażony jak typowy śmigłowiec ratowniczy. W wojskach już występują braki w tym obszarze. W tej roli Blackhawk bądź najnowszy AgustaWestland AW 149 mogłyby okazać się całkiem przydatne.
I wreszcie - przerzut sił specjalnych na tyły wroga, ewakuacja tych grup, które wykonały zadanie, a także ratownictwo załóg zestrzelonych samolotów. Tu pilnie potrzebujemy śmigłowców, ale odpowiednio wyposażonych. Niestety, "gołe" Blackhawki prosto z Mielca, zupełnie się do tego nie nadają. Potrzebne jest kevlarowe opancerzenie, urządzenia do nocnej obserwacji, rozbudowany system samoobrony, karabiny maszynowe w drzwiach, itp. Bez tego nie ma co się pchać nad teren nieprzyjaciela, zresztą i tak jest to możliwe tylko w porze nocnej, na bardzo małej wysokości. A właśnie dla sił specjalnych mają być przeznaczone nowe, skądinąd całkiem niezłe, ale dla sił specjalnych kompletnie nieprzydatne, Blackhawki.
Pytanie brzmi - dlaczego nie sporządzimy kompleksowego planu wymiany naszej floty śmigłowcowej? A moim zdaniem potrzebne są maksymalnie trzy typy śmigłowców: szturmowe, wielozadaniowe i cięższe transportowe. I dwa typy bezpilotowych aparatów latających, obserwacji pola walki i rozpoznania taktycznego. Owe wielozadaniowe muszą występować w trzech wersjach. Wersja podstawowa do: desantowania, dowozu zaopatrzenia do wysuniętych jednostek, dowodzenia z powietrza i kierowania działaniami bezpilotowców. Dwie pozostałe to wersja ewakuacji medycznej i bardzo wyspecjalizowana odmiana dla sił specjalnych.
Kupujemy albo śmigłowce nieprzydatne, albo mające zastąpić te, które zastąpienia jeszcze nie wymagają. Dlaczego tak się dzieje? Moim zdaniem zła organizacja "na górze". Departament Polityki Zbrojeniowej MON i Główny Inspektorat Uzbrojenia są chyba zbyt oderwane od potrzeb wojsk. A same wojska, mając kierownictwo podzielone na Dowództwo Generalne, Sztab Generalny i Dowództwo Operacyjne też nie są w stanie jednym głosem wyartykułować swoich potrzeb. I mamy problem...

Więcej w tej kategorii: « Dla kogo tanie leki? Białe słonie »

a