Jakoś tak się złożyło, że bardzo długo czekałem na zobaczenie go w oryginale. Bo wcześniej znałem go najpierw z ilustracji karty pocztowej wydanej w dużej ich serii z okazji 20-lecia Polski Niepodległej w 1938 roku, którą otrzymali rodzice.
A już od dzieciństwa interesowałem się filatelistyką i ilustracjami znaczków oraz kart pocztowych, poznając w ten sposób kraj i świat oraz nabierając apetytu na podróże po nich. Później wielokrotnie oglądałem ten kościół na zdjęciach. Już przed wojną bywałem w innych zabytkowych kościołach i cerkiewkach, m.in. w okolicach Krynicy, a po niej w trakcie licznych podróży po Polsce. Ten w Haczowie interesował mnie bardzo, ale jakoś trasy moich służbowych i turystycznych wyjazdów omijały go. Tym razem udało się do niego zboczyć i nareszcie zobaczyć oryginał tej perły drewnianego gotyku, stojący tu, pomimo dziejowych burz, od sześciu wieków!
Przywilej Kazimierza Wielkiego
Bo, oczywiście, i wieś ta, współcześnie ponad 3-tysięczna i rozciągająca się na 7 kilometrów, położona nad Wisłokiem w powiecie brzozowskim, ma długą, udokumentowaną historię. Już w roku 1352 król Kazimierz Wielki wydał kolonii Haczów przywilej lokacyjny na prawie magdeburskim. Potwierdził go w latach 1581 i 1583 Stefan Batory, ale wcześniej, bo w roku 1388, Władysław Jagiełło utworzył we wsi parafię rzymskokatolicką. Była to, jak na owe czasy, miejscowość duża, o czym świadczyła liczba pochówków przy kościele w XIV i XV w., odkrytych współcześnie przez archeologów.
{gallery}24638{/gallery}
Wieś, a także znajdujące się w niej sołectwo, wielokrotnie zmieniała właścicieli. Zarówno oddawana jako zastaw pod królewskie pożyczki, jak i w drodze sprzedaży. Wiadomo, że pierwszym z nich był, w latach 1402-1426, krośnieński cechmistrz Mathias Schindeler. W niemal sto lat później sołectwo to przejął ochmistrz dworu królowej Jadwigi Mikołaj Piotrowski. A po nim, od 1533 r., skarbnik i chorąży dworu królewskiego Zygmunta Starego, Marcin Wolski, który wykupił je od spadkobierców zmarłego poprzednika. W 1624 r. Haczów w znacznym stopniu zniszczony został przez najazd Tatarów, ale kościół ocalał.
Ponad 6 wieków historii
Przeżył też epidemie i pożary, w tym wielki w 1698 roku, ale nie zniszczyły one świątyni. Burzliwe były dzieje tej wsi pod zaborem austriackim w latach 1772–1918, zainteresowanych ich szczegółami odsyłam jednak do bardziej kompetentnych źródeł. Wspomnę tylko, że około roku 1900 Haczów miał 2689 mieszkańców, w większości wyznania rzymskokatolickiego, z niewielką jak na Galicję liczbą zaledwie około 50. Żydów. I w latach przed Wielką Wojną – I Światową, był w niej jedną najbogatszych gmin.
Rozwijał się też w latach międzywojennych, poniósł jednak znaczne straty, nie tylko w postaci eksterminacji ludności żydowskiej, ale i polskiej, w latach okupacji niemieckiej podczas II wojny światowej. Współcześnie wieś znana jest z pielęgnowania narodowych tradycji, obrzędów i zwyczajów oraz ciekawych strojów ludowych. Przyciągają on turystów, ale głównym dla nich magnesem jest oczywiście zabytkowy kościół. Zgodnie z tradycją potwierdzaną przez badania, początki tej najstarszej świątyni we wsi związane są z królową Jadwigą, pierwszą żoną Władysława Jagiełły.
Jak budowano kościół
Była to, i jest, budowla solidna, wzniesiona już pod koniec XIV w. W 1624 r. , zapewne jeszcze przed wspomnianym najazdem tatarskim, co być może kościół ocaliło, dostawiono do niego od frontu obronną wieżę z nadwieszoną izbicą. Tak charakterystycznym współcześnie jego elementem architektonicznym, chociaż nie wyjątkowym w drewnianym budownictwie sakralnym w Polsce. W końcu XVIII w. świątynię rozbudowano, dobudowując do niej m.in. kaplicę od północy. A dookoła ścian wzniesiono, zachowane do naszych czasów, tak zwane soboty – parterowe, niskie podcienia, oczywiście również drewniane.
Ich nazwa wywodzi się ze zwyczaju przybywania wiernych z bardziej odległych miejsc na niedzielne msze już w soboty wieczorem, aby zdążyć w porę. I nocujących pod tymi zadaszeniami. Zbudowanie w Haczowie w 1939 r. nowego, murowanego kościoła, a zwłaszcza przeniesienie do niego w 1948 r. mszy, niemal nie doprowadziło do zagłady cennego starego zabytku. Przejęły go bowiem w latach stalinowskich władze, planowano przeniesienie świątyni do innej miejscowości lub do skansenu architektury drewnianej w Sanoku.
O krok od zagłady
Później powołanie w Haczowie jego filii, z ekspozycją narzędzi, warsztatów i innych zbiorów etnograficznych z Podkarpacia. Nic z tego nie wyszło, ale wyposażenie kościoła: ołtarze, ławki, obrazy i inne sprzęty przewieziono do skansenu w Sanoku i rozsypującego się dworu w Krościenku Wyżnym. Gdzie, niestety, ulegały one dalszemu niszczeniu. Jednak w 1980 r. na fali „Solidarności" parafia rzymskokatolicka w Haczowie odzyskała stary kościół. Zaś w 2000 r., po pracach konserwatorskich, wznowiono w nim, jako Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej, msze i kult religijny.
W starszych przewodnikach po Polsce można jeszcze znaleźć informacje, że kościół ten pełni wyłącznie funkcje muzealne. Na stronach parafii Wniebowzięcia NMP w Haczowie czytam, że w ramach prac konserwatorskich i zabezpieczających, kościół ogrodzono drewnianym, stylowym płotem. Uzupełniono też i zakonserwowano pokrycia gontowe, dokonano konserwacji barokowych ołtarzy, zabezpieczono odkrytą w 1955 r. gotycką polichromię wewnątrz. Zrobiono również instalację elektryczną, odgromową, przeciwpożarową i przeciwwłamaniową.
Gotycka pieta z około 1400 roku
Przesunięto ponadto o 40 m koryto Wisłoka, aby kościół zbudowany na rzecznej skarpie nie „zjeżdżał" z niej. Wnętrze, jak przystało na zabytek światowej rangi, jest bardzo ciekawe. Ołtarz główny z drewnianą, polichromowaną figurą Madonny z Dzieciątkiem i berłem, jest skromny. Oświetlają go od tyłu trzy okna. Ozdobne, jak zwykle w przypadku barokowych, są ołtarze boczne. Szczególnie cenna jest gotycka drewniana, polichromowana Pieta z około 1400 roku. W 1997 roku koronował ją w Krośnie papież Jan Paweł II. Stoi ona w ramach we wnęce w bocznej kaplicy, stanowiąc centralny element znajdującego się w niej ciekawego, odmiennego od pozostałych ołtarza. Innych interesujących obrazów i rzeźb jest w kościele więcej. Uwagę przyciąga też stara kamienna chrzcielnica, nakryta metalową, częściowo złoconą kopułą, ambona oraz czarno-złote organy na chórze. Nie najlepiej natomiast zachowana i słabo czytelna jest późnogotycka polichromia z 1494 roku. Kościół z zewnątrz, wzdłuż wewnętrznej strony ogrodzenia, otaczają stacje drogi krzyżowej z rzeźbionymi w drewnie figurami oraz scenami. A z drogi i łączki koło niego roztacza się ładny widok na płynący w dole Wisłok.