poniedziałek, kwiecień 29, 2024
Follow Us
×

Ostrzeżenie

JFolder::pliki: Ścieżka nie jest folderem. Ścieżka: /home/kur365/domains/kurier365.pl/public_html/images/24177.
×

Uwaga

There was a problem rendering your image gallery. Please make sure that the folder you are using in the Simple Image Gallery Pro plugin tags exists and contains valid image files. The plugin could not locate the folder: images/24177
środa, 06 lipiec 2016 00:00

W kraju karlowarskim Wyróżniony

Napisane przez Cezary Rudziński
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
W kraju karlowarskim Fot.: Cezary Rudziński

Turystyczne atrakcje kraju (województwa) karlowarskicgo w zachodnich Czechach, były tematem międzynarodowego, polsko-łotewskiego wyjazdu prasowego zorganizowanego przez warszawskie przedstawicielstwo Czech Tourism, które zajmuje się również promocją turystyki do Czech w krajach nadbałtyckich, we współpracy z administracją tego województwa. Naszą bazą było najsłynniejsze czeskie uzdrowisko Karlowe Wary, a w nim skromny, ale dobry i świetnie położny, dosłownie „o rzut beretem" od głównego deptaku, hotel „Slovan".


W ciągu pięciu dni miejscowa przewodniczka, dodam, że znakomita, inż. Elena Hávová, pokazała uczestnikom tej study tour to, co jest tam najważniejsze i najcenniejsze. Chociaż, mimo bardzo intensywnego programu z reguły kilkunastogodzinnego dziennie, zobaczenie wszystkiego co jest tego warte, okazało się niemożliwe. Samych uzdrowisk jest tam bowiem pięć, z których „zaliczyliśmy" cztery najbardziej znane. Zaś ciekawych miejscowości, zamków, kościołów, słynnych fabryk czy rezerwatów przyrody, lub po prostu przepięknych górskich widoków, jest mnóstwo i to na każdym kroku.

Relikwiarz św. Maura i Muzeum Fryderyka Chopina

W Karlowych Warach zapoznaliśmy się przede wszystkim z ich częścią uzdrowiskową, bo mają one również mieszkalno – przemysłową. Mimo iż poprzednio byłem w nich w sierpniu ub. roku i to ponad tydzień poświęcony na zwiedzanie również okolic, zobaczyłem w nich sporo nowego. Obejrzeliśmy piękne widoki uzdrowiska i jego okolic „z lotu ptaka" – z góry Diana, spod pomnika Piotra I, a także z Jeleniego Skoku. Byliśmy również w dwu, dostępnych dla turystów, szeroko znanych w świecie zakładach przemysłowych: hucie szkła i wytwórni kryształów Moser oraz likierów Becherovka.
Na terenie zaś kraju karlowarskiego – w okolicach głównego uzdrowiska, na zamku Bečov, którego główną, chociaż nie jedyną atrakcją jest sławny gotycki relikwiarz św. Maura oraz ekspozycja poświęcona jego odkryciu i przywracaniu mu dawnej świetności. Tylko pół dnia mieliśmy, niestety, na zobaczenie drugiego słynnego uzdrowiska – Mariańskich Łaźni. A w nim poza częścią uzdrowiskową, pijalniami wód mineralnych w kolumnadach, kilkoma innymi zabytkowymi budowlami i parkiem, także muzeum Fryderyka Chopina, Parku Miniatur Boheminium oraz Śpiewającej Fontanny.

Przepiękny Cheb

Zdecydowanie zbyt mało czasu organizatorzy przewidzieli na pobyt w przepięknym, historycznym i zabytkowym mieście Cheb. Tylko przy jego głównym placu oraz w jego najbliższym otoczeniu są bowiem dziesiątki wartych dokładniejszego poznania budowli. O zamku już nie wspominając. W ogóle program ułożony był na zasadzie: pokazać jak najwięcej, nawet „po łebkach". Bo to zachęci do następnych przyjazdów, przynajmniej w najciekawsze miejsca, zarówno dziennikarzy jak i turystów, którzy przeczytają ich relacje. Można i tak, chociaż wolę mniej ekspresowe tempo zwiedzania.

{gallery}24177{/gallery}


Zwłaszcza, że zasługiwała na nie praktycznie każda miejscowość, muzeum czy miejsce w którym byliśmy. A tylko w części z nich nie pozostawał niedosyt wrażeń. Na spokojniejszą realizację naszego programu, nie mówiąc o jeszcze czymś więcej, potrzebne byłyby dodatkowe dwa, minimum jeden dzień. Zobaczyliśmy jednak naprawdę dużo. Co łatwej mi ocenić, gdyż w co najmniej połowie z nich już w przeszłości byłem, chociaż niekiedy bardzo dawno. I niemal każda zasługuje na bardziej szczegółową prezentację, których cały cykl zapowiadam już wkrótce. Bo na razie piszę tylko ogólną relację z tego szalenie ciekawego wyjazdu. Kontynuuję więc.

Droga przez bagna i Maria Skłodowska-Curie

Przeszliśmy też spory kawał ścieżki edukacyjnej przez torfowiska w rezerwacie przyrody SOOS w pobliżu Chebu. Zwiedziliśmy uzdrowisko, miasto i park Franciszkowe Łaźnie (Františkové Lázne). A następnie pojechaliśmy w Rudawy, do czwartego uzdrowiska w tym regionie, Jachymova. Radonowego, związanego z działalnością naszej rodaczki Marii Skłodowskiej-Curie. Po drodze zatrzymując się w mieście Ostrov, w którym znajduje się dawny duży zamek z rozległym parkiem i sporo innych ciekawych zabytków. Na kolację jadąc tego dnia do górskiego, również historycznego i malowniczego ośrodka Boži Dar, w którym mieszka czeski narciarz – mistrz olimpijski Lukáš Bauer.
Program zakończyliśmy w odległym od Karlowych Warów o 14 km miasteczku Loket (Łokieć) nad Ohrzą, słynnym przede wszystkim z omywającej go - jak pętlą - rzeki, zabytkowego zamku z kazamatami, związanego z królem i cesarzem Karolem IV (1316-1378) oraz paru innych zabytów. To z tego zamku władca wyjeżdżał na polowania w okoliczne puszcze, odkrywając przy okazji m.in. miejsce gorących, leczniczych źródeł oraz zakładając późniejsze i obecne uzdrowisko, które przyjęło jego imię. Dlatego rok bieżący upływa w Karowych Warach pod znakiem jubileuszu 700-lecia urodzin Karola IV.

Browar i pucharki do picia leczniczej wody

Obok największej w nich kolumnady – pijalni wody mineralnej, przy deptaku, ustawiono wykonany ze wzmacnianego piasku jego posąg. A w wielu miejscach w gablotach są informacje o jubileuszowych imprezach związanych z obchodami tej rocznicy. Wróćmy jednak do Loktia. Byłem w nim cały dzień w sierpniu ub. roku i pomimo potwornego upału – w cieniu było chyba 38º C – zdążyłem obejrzeć dosyć dokładnie zarówno zamek jak i inne zabytki miasteczka, obchodząc je całe, wspinając się na wieże itp. Nie starczyło mi jednak czasu na odwiedzenie miejscowego browaru św. Floriana działającego od XIV wieku.
Organizowane są w nim – w jednej z nich uczestniczyliśmy – kolacje dla turystów z pieczeniem prosiaków oraz występami artystycznymi. Do obejrzenia w przy browarowym muzeum jest także największa kolekcja czeskich pucharków do picia leczniczej wody źródlanej. Ale to już kolejny temat, do którego wrócę w osobnej relacji. Nasz południowy sąsiad – Czechy – mają, poza Pragą, która należy do światowych atrakcji turystycznych, także setki, a nawet tysiące wartych poznania zabytkowych miast, zamków, pałaców, muzeów, rezerwatów przyrody itp. Niekiedy na głębokiej prowincji, ale zasługujących nawet na specjalną podróż.

Warto poznawać Czechy

Poznaję ten kraj już od grubo ponad pół wieku. Znam nieźle jego historię, chyba już większość przynajmniej najcenniejszych zabytków i jako-tako język. Byłem w nim wielokrotnie, ale za każdym razem, także w trakcie tej dziennikarskiej podróży, odkrywam coś nowego, ciekawego, niekiedy wręcz zaskakująco fascynującego. I zachęcam do tego innych. Chociaż mimo bliskości Czech i większości ich regionów, podróże do nich sprawiają niekiedy niespodzianki. O ile bowiem główne drogi są już bardzo dobre, a także boczne mają niezłą nawierzchnię, to jednak wiele jest wąskich, krętych i prowadzi przez niezliczone wsie i miasteczka. Co, oczywiście, wydłuża czas podróży.
Nie lepiej jest również na trasach dojazdowych z Polski. Np. najkrótszej, licząc w kilometrach, trasy dojazdowej, chociażby z Wrocławia do Karlowych Warów przez Pragę, raczej nie polecam. Znacznie szybciej można bowiem dojechać, nadkładając trochę kilometrów, trasą okrężną. Piszę o Wrocławiu, gdyż on był punktem zbornym polskiej 8-osobowej części dziennikarskiej grupy, do którego uczestniczki i uczestnicy zjechali z Warszawy, Krakowa i Poznania, bądź, w jednym przypadku, byli miejscowi. Aby dalej pojechać niewielkim, wynajętym autobusem, do którego szóstka Łotyszy dołączyła już na miejscu.

Okrężną trasą z przygodami

Oni przylecieli z Rygi do Pragi samolotem i dalej do Karowych Warów pojechali rejsowym autobusem. My zdecydowaliśmy się na jazdę autostradami przez Niemcy. Najpierw polską A 4, następnie niemieckimi obok Gőrlitz, Budziszyna, Drezna i Chemnitz, a w drodze powrotnej nawet z pominięciem odcinka obok tego ostatniego miasta. A na pozostałych, kilkudziesięciokilometrowych odcinkach od autostrad do celu, lokalnymi, ale niezłymi drogami niemieckimi i czeskimi. Niestety, na polskiej autostradzie dwukrotnie musieliśmy stracić mnóstwo czasu i zmieniać plany, łącznie z koniecznością wymiany biletów kolejowych, przez gigantyczne, 2-godzinne korki.
Wystarczyły bowiem wypadki, a zdarzają się one tam podobno bardzo często, aby „najszybsza droga" stała się murem nie do przebicia i nie do ominięcia, bo przeważnie w takich sytuacjach nie ma jak z niej zjechać i szukać objazdu. Ale to był jedyny mankament tego wyjazdu. Wszystko pozostałe, łącznie z dobrym zakwaterowaniem, świetnym transportem, wyżywieniem i pogodą, która dopisała, okazało się znakomite. A o tym, co w miejscach, w których byliśmy, warto zobaczyć, napiszę już bardziej szczegółowo wkrótce.

a