Spoza załomu skały wyłania się najpierw profil kolosa, ponad 20-metrowej wysokości posagu faraona Ramzesa II. Kilkanaście metrów niżej leży wielki plac – platforma przed świątyniami tego faraona.
Jedziemy przez Wyżynę Meksykańską i położony w niej stan Oxaca. Szosa prowadzi miejscami przez tereny suche, wręcz pustynne, między rosnącymi ogromnymi kaktusami. Największymi, jakie dotychczas widziałem.
Równo dwadzieścia lat temu o tym uroczym kolonialnym mieście meksykańskim głośno było w świecie. W styczniu 1994 zajęte zostało bowiem ono przez oddział – EZLN – Narodowej Armii Wyzwoleńczej Zapatystów pod dowództwem zamaskowanego Subcomandante Marcosa, walczącej o prawa uciskanych Indian.
Dzieje ziem, które należą współcześnie do Meksyku, sięgają XV w. p.n.e. Wówczas to powstały tu pierwsze osady najstarszej znanej kultury – Olmeków. Później pojawiły się następne: Zapoteków, Majów, Tolteków, Misteków, Azteków. Na początku XVI wieku n.e. przybyli hiszpańscy konkwistadorzy i położyli kres ich rozwojowi. Trzy wieki później powstał niepodległy Meksyk i rozpoczął się długi oraz krwawy (kraj stracił blisko połowę terytorium, m.in. Texas) proces tworzenia nowego narodu. To tylko najważniejsze momenty w niezwykle ciekawych dziejach tego kraju.
Pielgrzymi ze złożonymi do modlitwy dłońmi biją pokłony. Wielu robi to na klęczkach kładąc się z wyciągniętymi rękoma na ziemi i dotykając do niej czołami, w ten sposób posuwając do przodu. Jakże mi to przypomina portugalską Fatimę i naszą Jasną Górę, bądź sceny w sanktuariach islamu. Ale jestem przecież na Dachu Świata, przed najświętszym miejscem dla tybetańskich buddystów, świątynią Jokhang w Lhasie.
Wybitny architekt kościołów Stanisław Niemczyk szykuje kolejne projekty w Warszawie. „Polski Gaudi" został zaproszony do wykończenia prezbiterium kościoła i kaplicy św. Dominika u dominikanów na Służewiu, gdzie już można podziwiać jedną z jego realizacji – kaplicę pw. Matki Bożej Różańcowej.
Małe miasteczko Martigny, przy zakolu Rodanu w Dolnym Wallis, znane jest z zabytków, smacznej kuchni i bernardynów. Jest też Martigny punktem łączącym szlaki wiodące od przełęczy Simplon, Wielki św. Bernard i Forclaz.
W Phnom Penh, stolicy Kambodży, ląduję po południu. Przed zmrokiem zamierzam rozejrzeć się po mieście, w którym jestem po raz pierwszy. Chociaż hotel jest niemal w centrum, okazuje się to bardzo trudne, ponieważ rozpoczął się właśnie szczyt popołudniowego ruchu. Byłem już w wielu krajach, ale to, co dzieje się na tutejszych jezdniach i chodnikach, przekracza moje wyobrażenia.
Już drogi prowadzące do bram Angkor Thom – Wielkiego Miasta Khmerów dają przedsmak tego, co wędrowców czeka za nimi. U schyłku średniowiecza było to bowiem najludniejsze miasto świata.
Angkor Wat jest podobno największą budowlą sakralną świata, a zarazem jednym z jego cudów architektury. Pierwotnie nazywana była Brah Bishnulok lub Vrah Visnuloka, co znaczy Święta Siedziba Wisznu. Jemu bowiem, Najwyższemu Zbawicielowi – najważniejszemu z bogów hinduistów, mającemu swoją boską inkarnację Sziwę oraz ziemską Ramę, dedykował ją khmerski król Surjawarman II, wznosząc ten niezwykły kompleks w latach 1113–1150 także jako swoje mauzoleum i nie dożywając zakończenia budowy.
a